To samo

869 68 14
                                    


*Eren*

Nazywam się Eren Jeager. Od kilku tygodni zostałem obdarzony mniamem- młody zwiadowca. Droga jaką przeżyłem by tylko dostać ten zaszczyt była...była... Przerażająca. Miesiące treningów, masa siniaków, wiele złamań tych fizycznych jak i psychicznych, a najgorsze były...obelgi. Spytacie się pewnie od kogo. Jak to "od kogo"? Oczywiste jest ze od...Leviego Ackermana. Jedynego w swoim rodzaju, najokrutniejszego z kaprali. Spytacie się pewnie "jak to jest być pod okiem swojego idola," Szczerze? okropnie. Wiedziałem ze jest okrutny ale... Gdy tylko poczułem na własnej skórze co to znaczy dyscyplina, miałem ochotę odejść. Ale coś mówiło mi by się nie poddawać i przezwyciężyć wszystko. I teraz patrząc na to... Dobrze zadecydowałem. Choc nadal ciezka droga przede mna to mysle ze uda mi sie. Tylko... Nie wiedziałem jeszcze że przede mną może pojawić się coś czego się nie spodziewałem... Milosc.

<><><><><><><><><>

-Eren, Eren... Obudź się....prosze

Powoli uchyliłem powieki i od razu pożałowałem tego. Promienie słońca przemykające przez otwarte okno  mnie oślepiło. Zamnkąlem szybko oczy i przetarłem je ręką. Z trudem zbieram siły w sobie by jeszcze raz otworzyć oczy. Na początku nie mogłem odgadnąć gdzie jestem i co ja tu robię. Dopiero gorzki zapach lekarstw oznajmił mi że własnie przebywam w skrzydle szpitalnym. Myślę o tym co się działo przed utratą świadomości czyli-walka. Pamiętam tylko że był opancerzony tytan i Kapral w niebezpieczeństwie. Moje rozmyślania przerwała mi Hanji.

- Eren! Tak się martwiliśmy!-podbiegła do mnie i mocno przytuliła.

- Auć!-zawyłem z bólu

- Aj! Przepraszam, nie chciałam- odskoczyła ode mnie jak oparzona, a ja się zaśmiałem, żałuję że to zrobiłem. Nadal wszystko mnie boli.-Nie możesz jeszcze się ruszać. Rany sie neszcze nie zagoiły.

- Ile slałem?- spytałem zaciekawiony

- Półtora tygodnia? Coś koło tego.-odpowiedziała i usiadła na krześle obok mnie.- Jesteś bohaterem- ni z tąd ni z owąt powiedziała do mnie a ja już miałem się zaśmiać głośno jej w twarz ale przypomniał mi się ból jaki mi doskwiera i zrezygnowałem.

- Ja?! Bohater?! Chyba se coś ubzdurałaś! Jestem tylko młodym zwiadowcą i nic po za tym!- lekko się uniosłem i zawyłem z bólu.

- Nie przemęczaj się... Tak ty jsztss bohateremm

- Co takiego niby zrobiłem?- spytalem

- Uratowałeś Kaprala.- zatkało mnie. Ja?! Uratowalem?! T-to nie możliwe... To jest...

I nagle do sali wszedł Kapral. Jak zwykle miał nijaki wyraz twarzy ale w oczach miał coś... Innego.

- Dziękuję- powiedział po chwili ciszy.

Hejka! Tym razem to ja- NanaAMx. Mysle ze powi no wam sie spodobać i wgl... Długo pracowałam nad tym rozdziałem. Proszę do cięcie moją prace ;-; Z góry przepraszam za błędy!

Do zobaczenia!

True Love (Ereri)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz