Rozdział 12

632 47 2
                                    




-Jest ich za dużo-westchnął i zignorował jej poprzednią wypowiedź-chyba przeceniłem swoje możliwości-przyznał się.-W końcu Szanowny Pan się przyznał do swojej głupoty-uśmiechnęła się mimo iż sytuacja w jakiej się znajdowali nie była śmieszna,wręcz przeciwnie-była tragiczna.Czerwonowłosa rozejrzała się dookoła obmyślając plan ucieczki.-Możemy wskoczyć do jeziora i przebiec kawałek,potem skręcić w prawą stronę,gdzie są bagna.Tam powinniśmy ich zgubić-zaplanowała.-Dobrze przemyślane –przyznał-dobrze będzie mieć w zespole stratega.


^^^***^^^


Tymczasem we wschodniej części lasu:

-Mówiłem ci,że to nie ta droga!-narzekał Joe-po co w ogóle się uparłaś żeby za nimi iść?Wiesz,że jeśli nas nakryją to...-mamrotał pod nosem.

-Och!Zamknij się wreście!-krzyknęła Aghata.Była bardzo wściekła,że Państwo Blood wraz z innymi wampirami ruszyło na poszukiwanie Marry bez nich,a fakt,że się zgubili wcale nie pomagał.Właściwie nie przemyślała swojej decyzji.Sądziła,że uda jej się prześcignąć wampiry i odnaleźć swoją przyjaciółkę,jednak wyszło całkiem odwrotnie-biegnąc straciła zapach i nie mogła go odnaleźć.Nie czuła już tropu,a to oznaczało,że Marry już tu dawno nie ma.Zrezygnowana usiadła na trawie po turecku.

-I co...masz coś?-zapytał niepewnie Joe.Ten sposób mówienia nie pasował do niego.On zawsze był arogancki i pewny siebie.

Może on naprawdę się martwi?-pomyślała dziewczyna.

-Nie,nic nie czuję-przyznała się-Jeśli tu była,to już jej tu od dawno nie ma.Nawet nie wiem,czy tu była.Na jej odpowiedź wampir głośno westchnął.

-Ruszajmy-nakazał i podał rękę swojej koleżance.-A co ty taki miły?-spojrzała na niego podejrzanie wilczyca.

-A co już nie można być miłym dla koleżanki?-wyszczerzył się Joe.Agatha nagle,gwałtownie odwróciła się za siebie.

-Joe...?-szepnęła cicho-nie chce cię przestraszyć,ale coś jest w krzakach.

-Co?!-pisnął wampir i schował się za plecami towarzyszki.-Nie bądź dzieckiem i chodź to sprawdzić-wypowiedziała przez śmiech dziewczyna.

-To nie jest śmieszne!-obraził się chłopak-a co jeśli z nich wyskoczy ogromny gnom?Wiesz,że się ich boję!

-Nie bądź naiwny!Żyjesz dłużej niż ja i Marry,a nadal nam wierzysz w te bajeczki!-zaczęła się z niego śmiać.

-Świetnie!To skoro jesteś taka mądra,to sama idź to sprawdź!-powiedział z oburzeniem.

-Ażebyś wiedział,że tak zrobię!-krzyknęła Agha i ruszyła w wybranym przez siebie kierunku.Podeszła do krzaka i odgarnęła powoli gałęzie.-Joe!Patrz jaki słodki lisek!-krzyknęła szczęśliwa.Chłopak jakby na zawołanie zjawił się koło niej i uważnie przyglądał się stworzeniu.

-To nie lis,głupia-zaśmiał się-I ty jesteś wilkiem!Hahah...jak można pomylić lisa z lisołakiem?!-kpił z niej wampir.

-Jeszcze raz mnie obrazisz to dostaniesz w łeb!-spojrzała na niego nienawistnym wzrokiem.Ale Joe,jak to Joe nic sobie z tego nie zrobił.Wyciągnął liska z krzaków i powiedział:

-Dobra,młody.Udowodnij tej babie,że mam rację.Po zaledwie dwóch minutach na miejscu liska pojawił się 13 letni chłopczyk,który spojrzał na wampira i rzekł:

-Nie nazywaj mnie „młody",staruchu!.Teraz to Aghata zwijała się ze śmiechu.

-Hahah...bardzo śmieszne,normalnie umieram ze śmiechu!-wypowiedział z ironią najstarszy z nich-a teraz...przejdźmy do rzeczy...Nie widziałeś może czerwonowłosej laski ?-zapytał.

-Chodzi ci o taką-tu wskazał wzrost-z takim fajnym tyłkiem?-upewnił się chłopiec.

-Tak-przyznał Joe i zaczął się śmiać ze słów jakie wypowiedział lisołak.Natomiast wilczyca spokojnie stała z boku i wpatrywała się w niego wyczekująco.

-A...poszła w tamtą stronę-wskazał palcem-Wiecie,że ona też mnie nie rozpoznała?-poskarżył się młodziak.

-Tak,tak-przytaknął Joe-Chodźmy!-nakazał i popchnął lekko swoją towarzyszkę.

-Zostawicie mnie tu samego?-zapytał się smutno chłopczyk.

-Nie możemy go tu tak zostawić-stwierdziła brunetka.

-Dobra...chodź,młody-zgodził się wampir.Ich nowo poznany towarzysz podbiegł do nich i zaczął zadawać serię pytań:

-Jesteście parą?-

-Co?!-wykrzyczeli równocześnie.

-Nie!-Dziwne...zachowujecie się jak stare małżeństwo.

-Jak ty masz na imię?-postanowiła zmienić temat Aghata.Swoją uwagę zwróciła na niego.Był niezbyt wysokim,rudowłosym chłopcem.Miał piękne,niebieskie oczy ukryte pod prawie że doskonałymi brwiami.Jednak jej uwagę przykuł czarujący uśmiech.

-Nazywam się Fox Red i...-niestety nie było mu dane dokończyć ponieważ,dwójka „niby"dorosłych zaczęła się z niego śmiać.Dalsza droga wyglądała podobnie.Nadnaturalni poruszali prawie wszystkie tematy i mimo tak młodego wieku Fox był bardzo obeznany w tych tematach.Zrobił bardzo dobre wrażenie na swoich towarzyszach.Dzięki niemu droga minęła im bardzo szybko.


**************************************

I co myślicie o naszym lisie?

Jeśli wam się podobało -komentujcie!Dzięki!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=DOCENIASZ

Bloody Marry ||w trakcie popraw ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz