Rozdział 17

546 53 6
                                    

Rozdział 17

W nocy nie spała,co nie jest dziwne u wampirów,bo one nie muszą spać.
Jednak to było dziwne dla Marry.
Ona była przyzwyczajona do tego,aby spać w dzień albo w nocy.
Zazwyczaj robiła to po to,aby nie tracić niepotrzebnie energii.

Ale tu raczej nie była jej potrzebna.
Tu nie musiała pracować dla Rady.
Nie musiała szukać Łowców i składać raportów,co było dla niej dziwnym uczuciem.
Dzień bez pracy,bez jakichkolwiek zajęć jest dniem straconym,a z czasem staje się nudny i wykańczający psychicznie.

Jej jedynym zajęciem,jakie wykonała w ciągu czterech dni było pójście na spacer.
Nie był to jakiś długi spacer,bo był naprawdę krótki.
Zdążyła tylko obejrzeć róże i porozmawiać z miłym staruszkiem,który ujawnił jej,że jest więcej służących.

*Tup*Tup*Tup*

Jej rozmyślania zostały przerwane przez głośny stuk czyiś butów.
Zaciekawiona zaczęła nasłuchiwać.
Tak,to muszą być dźwięki oddawane przez kobiece buty.

Nagle odgłosy ucichły,dochodząc pod drzwi Marry.

*Puk*Puk*Puk*

Usłyszała pukanie do drzwi.To zjawisko,nie mówiąc już o tej porze było dziwne.
Bo,kto by ją chciał odwiedzić?

-Panienko!-usłyszała damski głos wydobywający się zza drzwi-Proszę otworzyć-poprosiła nieznajoma kobieta.

Marry bardzo ostrożnie podeszła do drzwi,uprzednio narzucając na siebie szlafrok i zaczęła je powoli uchylać.

-Tak?-zapytała niepewnie czerwonowłosa.

-Zostałam tu przysłana przez Króla-zaczęła wyjaśniać nieznajoma-Przyniosłam lekki posiłek i przyszłam pomóc Panience się przygotować-skończyła.

-Przygotować?-powtórzyła zdziwiona wampirzyca-Do czego?-dodała.
Służka spojrzała się na dziewczynę.
Królowa wydawała się jeszcze piękniejsza,niż opowiadał jej ogrodnik.
Ponoć była też bardzo miła.

-Do uczty,Pani-odpowiedziała.

Marry nie wiedziała,czy ma się śmiać,czy płakać.
Jak on mógł jej zaproponować,coś takiego.
Myślała,że wiedział,jak bardzo nie darzy go sympatią.

-Jak masz na imię?-spytała krwistowłosa i spojrzała się wyczekująco na dziewczynę.

Była to wyjątkowo młoda osoba.
Wiedziała,że jest ona nastolatką,bo potwierdzał jej te przypuszczenia trądzik młodzieżowy.
Głowę miała w kształcie trójkąta.
Włosy ciemne i związane w kucyka.
Jej oczy były koloru spadających z drzew,ciemnych liści na jesień.
Usta wąskie i różowe.
Ubrana została w niebieską sukienkę do kolan,biały fartuszek przewiązany w pasie i niebieskie pantofelki.
Ten strój z pewnością przykuwał uwagę.

-Elice-odparła ciemnowłosa.

-A,więc...Elice-zaczęła Marry-Czy mogłabyś przestać mówić do mnie „Pani,Panienko"?Wolałabym,abyś zwracała się do mnie po imieniu i,jeśli byś mogła,to przekaż Królowi,że nie jestem zainteresowana jego propozycją-odparła i wróciła do łóżka,gdzie usiadła.

-Dobrze P-Pa..-nie dokończyła,bo wtrąciła się jej wampirzyca,mówiąc:

-Marry.

-Tak,miło mi cię poznać Marry-powiedziała z uśmiechem nastolatka-Oczywiście spełnię twój rozkaz.

-Dziękuję-podziękowała Marry.

Służka wyszła,zanim wampirzyca mogłaby coś dodać.

Po kilku minutach usłyszała krzyki na dole.
Męskie krzyki i cichy płacz.
Pierwsze,co pomyślała,to to,że jej narzeczony nakrzyczał na służkę za to,że coś zrobiła nie tak.
Wkurzona na zachowanie Króla,zeszła na dół.

-Powiedz,że to rozkaz!-krzyknął wkurzony Król.

-Ale ... Panie tak nie powinno się obchodzić z damami-zaprotestowała tamta,za co Król posłał jej mordercze spojrzenie i powiedział:

-Nie masz prawa mnie pouczać!

Zaskoczona zachowaniem przyszłego męża Marry weszła do pomieszczenia i korzystając z sytuacji,krzyknęła:

-A ty nie masz prawa się na nią drzeć!-rzuciła wściekła,na co obie osoby spojrzały się na nią zaskoczone.

-Masz rację-odparł wampir,nieco się uspakajając-Przyszłaś tu,więc to było bezsensowne-stwierdził,po czym dodał:

-Zatem..cieszę się,że raczyłaś mnie zaszczycić swoją obecnością-wypowiedział,a w jego głosie można było wyczuć kpinę.
Podszedł do swojej narzeczonej i odsunął jej krzesło,znajdujące się naprzeciwko jego.

-Siadaj-nakazał,a gdy wykonała jego polecenie,przysunął ją do stołu.
Na stole znajdowały się dwa kieliszki zapełnione krwią i talerze z potrawą,zwaną spaghetti.
To była jej ulubiona potrawa,ale skąd on to wiedział?
Może to czysty przypadek?

-Dziękuję-odparła niepewnie,nie wiedząc,jak się zachować.

Posiłek zjedli w ciszy,uważnie przypatrując się sobie.
Tą ciszę,w końcu zdecydował się przerwać Król,mówiąc:

-Ta kolacja jest w ramach przeprosin-powiedział,po czym pośpieszył z wyjaśnieniami-Chciałbym cię przeprosić za to,że cie zaniedbałem,ale to z powodu mojego wyjazdu.
Teraz,jak widzisz już wróciłem i mogę cię oprowadzić po twoim nowym domu-dziewczyna spojrzała się na niego zaskoczona i zdziwiona.

-Mam rozumieć,że już nie będzie kolacji?-spytała zaciekawiona.

-Nie-powiedział szybko-Oczywiście,że będą.Przecież nie chcę cię zagłodzić-odparł lekko się uśmiechając.

-Aha-tak podsumowała jego wypowiedź.

-Zatem przyjdę po ciebie o 12 i oprowadzę-oznajmił-Rozumiem,że nie masz nic przeciwko,więc wrócę do swojej pracy-dodał i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł.

Została sama.



_____________________________________________________________

Komentujesz+Gwiazdkujesz=Doceniasz

Bloody Marry ||w trakcie popraw ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz