Rozdział 2

1.3K 71 3
                                    

~~~ poprawiony ~~~

Biegła przed siebie w przemokniętych ciuchach...
Całe miasto pogrążone było w szalejącym deszczu. Przyzwyczajeni do tej pogody mieszkańcy kroczyli spokojnie mając nad sobą parasole. Nikt nie zwracał uwagi na roztrzęsioną i przemokniętą dziewczynę biegnącą o tej porze...

Minęła ulicę Pill Hill, ale żeby mieć pewność, że nikt jej nie śledzi do domu biegła bocznymi alejami. Na miejsce dotarła o 5 rano. Niania przychodziła na 8:00, więc miała wiele czasu, jeśli nie ma rodziców. Gdy weszła do domu, ku jej zdziwieniu panowała cisza.
- Nigdy ich nie ma, gdy są potrzebni-westchnęła. Miała oczywiście na myśli swoich rodziców.
Odkąd skończyła 10 lat jej rodzice stale ubywali z domu. Ojciec na służbę do Króla, a matka...? Właściwie to nie wiedziała. Czasami towarzyszyła swojemu mężowi, a czasami chodziła do tej "tajemniczej" pracy.

Marry wbiegła po schodach wprost do swojego pokoju, aby się przebrać i umyć. Mokre ubrania wcale nie były wygodne. W trakcie tych czynności rozważała słowa wypowiedziane przez Joe'go:
- "Musimy poinformować Radę"
Na samą myśl o takiej możliwości przeszły ją ciarki.
Rada składa się z trzech stworzeń:
- wampira,
- wilkołaka
- i hybrydy
Każdy z nich sprawował władzę nad gatunkiem, który przedstawiał. Przedstawiciel wampirzej społeczności dodatkowo musiał informować o tym Króla, który rzadko zjawiał się na zebranie. Tylko w ważnych sytuacjach - takich jak wiadomość o tym, że w mieście są Łowcy.
Dziewczyna tego się obawiała, że znów Go spotka.
Ostatni raz widziała go, gdy miała 15 lat. Od szóstego roku życia "musiała" co rok do niego przyjeżdżać, w każde swoje urodziny. Nigdy go nie lubiła. Był taki...obojętny w jej stosunku. Z tego też powodu przez te dwa lata już tam nie jeździła. Zawsze coś wymyślała. Akcję ratowniczą z Joe, chorobę Agathy... Ale teraz... w swoje zbliżające się 18 urodziny - nic nie mogła wymyślić.
I właśnie teraz wpadła jej do głowy pewna myśl: "A co jeśli wyjazdy rodziców mają coś wspólnego z nim i urodzinami?"

Nie chciała już się tym przejmować. Była zbyt zmęczona. Postanowiła się zdrzemnąć...

SEN

Dzisiejszej nocy bestia również polowała.
Tym razem była to niska blondynka.
Prawdopodobnie miała około 16/17 lat.
Brutalnie rzucił ją o twardą i zimną ścianę wykonaną z betonu, lecz nie tak aby straciła przytomność lub co gorsze - umarła.
Lubił jak ofiary się wydzierały mając nadzieję, że ktoś je usłyszy. Bestia wysunęła kły i zanurzyła je w ciele nastolatki...

Krótko spała. Spojrzała na zegarek. Widniała na nim godzina 13:05, więc Joe już powinien być. Przypomniało jej się też, że miała rozmawiać z Agathą. Mimo niechęci jaka ją ogarnęła wampirzyca sięgnęła po telefon. Na wyświetlaczu urządzenia widniało: 5 nieodebranych połączeń od Agatusia i  od Bad Boya-Joego. Pewnie chciał czegoś ważnego. Postanowiła do niego oddzwonić.
Na poczekaniu leciała ich ulubiona piosenka "Mark the Gravers"Linkin Park.

- Nareszcie oddzwoniłaś - odezwał się zdenerwowany wampir.
- Mi też równie miło cię usłyszeć -powiedziała ironicznie Marry.
- Będę po ciebie za 10 minut. Bądź gotowa - powiadomił.
- Gotowa... na co? Mógłbyś mi wszystko wyjaśnić? Przez telefon nie mogę odczytać twoich myśli... -poprosiła dziewczyna.
- Znaleziono zwłoki -wypowiedział. Nagle zapadła cisza. Wampirzyca nie chciała jej przerywać. Wszystko zaczęło się układać w jedną całość...
- Żyjesz tam? - zapytał zdziwiony jej reakcją. Tyle razy widziała zwłoki każdej istoty...,sama niektóre zabijała...Więc czemu tak zareagowała? - zastanawiał się.
- Tak - odpowiedziała cicho.
- Policja jest na miejscu. Nie mogą się dowiedzieć... mógł to zrobić nadnaturalny - tłumaczył - Nie zapomnij o dokumentach...
Jeszcze coś do niej mówił, ale ona go nie słuchała. Szybko się pożegnała i rozłączyła.
Zaczęła przygotowania...

Bloody Marry ||w trakcie popraw ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz