Rozdział 14

598 55 2
                                    


-Kenan?-zapytała przerażona dziewczyna.-

Tak?-szepnął wampir ,nie wiedząc, o co może jej chodzić.

-Słyszysz?-zaczęła-Idą w naszą stronę-oznajmiła.

-Kto?-przybliżył się do niej chcąc usłyszeć to,co ona.I faktycznie podziałało.Ktoś szedł w ich stronę,ale na początku nie wiedział kto.Dopiero później skojarzył fakty i powiedział:

-Witaj,bracie-powitał swojego brata,który pojawił się w zabójczym tempie,przy nich.

-B-bracie?-powtórzyła jąkając się i patrząc na widok przed sobą.A był to widok,którego nie omieszkała się ujrzeć-On jest twoim bratem?-skierowała pytanie do Kenana,który nie czuł się zbyt konfortowo w obecności swojego brata.Nie lubił się do tego przyznawać,ale prawda była taka,że nie przepadał za swoim bratem.Choćby dlatego,że ten z ich dwójki urodził się jako wampir,czysto-krwisty,a jakby było tego mało,to on został Królem.To również on zabił ich ojca,którego tak bardzo kochał Kenan.

-Niestety-odpowiedział jej cicho.Chciał coś jeszcze dopowiedzieć,ale ktoś mu przerwał.

-Królu!Znalazłeś ją?-zapytał się John,pojawiając przy jego boku,gdy tylko ujrzał swoją córkę,popędził przed siebie i przytulił,mówiąc:-Marry,tak bardzo się cieszę,że nic ci nie jest-wyznał-Razem z twoją matką bardzo się o ciebie martwiliśmy.

-Tato-jęknęła trochę zawstydzona,po czym wysunęła się z jego objęć i skierowała wzrok przed siebie.Przeskanowując najbliższe otoczenie,nie odnalazła osób,których się spodziewała zobaczyć.

-Gdzie Aghata i Joe?-zadała pytanie,kierując je do swojego ojca.

-Och,kochanie-westchnęła Amelie,pojawiając się obok niej i lekko ją obejmując-Oni poszli cię szukać na własną rękę-wyjaśniła nieco zasmucona.

-Moja narzeczona jest cała i zdrowa-zaczął swoją przemowę Król,którego Marry,z każdą sekundą coraz bardziej nienawidziła-Powinniśmy już wracać-westchnął podirytowany-do mojego zamku-dokończył.To bardzo zszokowało pannę Blood.Nie chciała wracać,a zwłaszcza do tego przeklętego zamku.Chciała odnaleźć przyjaciół.

-Nie-zaprzeczyła,w wyniku czego wszyscy zgromadzeni popatrzyli na nią zszokowani.Wiedziała,co za to grozi.Nie powinna się sprzeciwiać,zwłaszcza samemu Królowi.



^^^^^^^^*********^^^^^^^


Tymczasem w zachodniej części lasu,grupka przyjaciół spokojnie podążała za śladami,niczego się nie spodziewając.

-A,więc Fox'y-zaczęła Aghata-Co tu robisz całkiem sam?-spytała z ciekawości.Chłopiec spojrzał się na nią,jak na najgłupszego człowieka na świecie i powiedział:

-Ty naprawdę nic nie wiesz o lisołakach-stwierdził.Był zszokowany jej nie wiedzą,niby mówili mu kiedyś jego rodzice,że wilkołaki nie są takie mądre na jakie wyglądają,ale nie spodziewał się,że aż tak.

-Lisołaki zostawiają swoje młode,gdy tylko nauczą się polować-wyjaśnił.

-To straszne-stwierdziła.Nie wyobrażała sobie tego.Jak rodzice mogli zostawić własne dziecko na pastwę losu?

-Nie zupełnie-zaprzeczył rudowłosy-My przynajmniej przygotowujemy do tego dzieci.A,co robią ludzie?Potrafią dopiero narodzone,bezbronne dziecko wyrzucić-odparł.

-Och,Aghato,Aghato,Aghato...-przerwał im Joe,który wyprzedził ich o kilka kroków i szedł przed nimi,podśpiewując-Czemuż ty taka głupia?Czemuż się tak wygłupiasz?Och,Aghato,Aghato,Agha-to?-przerwał i stanął w miejscu.

-Joe nie wygłupiaj się!-skarciła go dziewczyna i przybliżyła się do niego.I spostrzegła to,co on.A mianowicie swoją przyjaciółkę,jakiegoś chłopaka będącego za blisko niej,na przeciwko stał Król wampirów i rodzice czerwonowłosej.Nie ciekawie to wyglądało.Zwłaszcza,że Król wydawał się być bardzo wkurzony.

-Marry?-postanowiła się wtrącić.Nie chciała pogarszać bardziej tej sytuacji.W tej samej chwili,co ona wypowiedziała imię swojej przyjaciółki,ta natychmiast się odwróciła.Uśmiechnięta szybko do niej podbiegła i przytuliła.

-Jak dobrze,że nic ci nie jest-powiedziała z ulgą czerwonowłosa-Już nigdy więcej tak nie rób-skarciła ją,po czym,jak zobaczyła Joego,skierowała na niego swój wzrok i powiedziała-Miałeś jej pilnować,a nie na wszystko pozwalać-warknęła-Masz szczęście,że nic jej nie jest,bo nie wiem,co bym ci zrobiła.Joe tylko się do niej drapieżnie uśmiechnął wystawiając swoje kły.

-Wystarczyło zwykłe"Cześć"-odpowiedział,uśmiechając się zadziornie,po czym podszedł do niej i również jak jego poprzedniczka objął ją.


****************************************************

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=DOCENIASZ

Bloody Marry ||w trakcie popraw ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz