Rozdział 18
Dochodziła godzina 12.Powinna się pośpieszyć,jeśli nie chce niepotrzebnie wkurzyć Króla.
Marry szybko zerkając na zegarek pobiegła do szafy,w której miała ubrania.Co prawda nie wszystkie były jej(znajdowało się tam kilka pożyczonych ciuchów od Aghaty),ale każde z nich było wygodne.
Na dzisiejszą okazję postanowiła ubrać coś jednocześnie eleganckiego,jak i wygodnego.Zdecydowała się na czerwoną sukienkę z koronką,która należała do Aghaty.Dobrała do niej czarne,krótkie conversy.Włosy uczesała i przypieła wsuwkami po bokach.Zrobiła kreski na oczach i była gotowa.Wyglądała nienagannie.
Punktualnie o 12 Król zapukał do drzwi.Był ubrany tak jak zwykle-w czarny garnitur,tego samego koloru koszulę i połyskujące,skórzane,eleganckie buty.Nie miał krawata,zresztą rzadko je nie nosił.Jakoś nie specjalnie za nimi przepadał.
Nie to,co krew.Kochał ją bardziej niż cokolwiek na tym świecie.Najlepsza była świeża i rzadka.Tak,ubóstwiał ją.Nie jednokrotnie udawał się na wycieczki,które miały na celu upolowanie ofiary.To właśnie ona pozwalała mu zapomnieć o swoich problemach i ciężkiej pracy.
Dzisiaj miał jej nieco więcej,dlatego ucieszył się na samą myśl,że będzie mógł od niej odpocząć oprowadzając swoją narzeczoną po swoim królestwie.
Trochę się stresował.Już dawno nie miał kobiety przy swoim boku.Chyba od wieków.Nie pamiętał jak postępują w obecnych czasach mężczyźni wobec kobiet.A poza tym nie miał na to czasu.Musiał się z nią tylko ożenić i sprawa załatwiona-nie będzie żadnych problemów.Będzie mogła robić,co zechce.W końcu to dzięki niej jego królestwo stanie się potężniejsze.Łowcy nie będą już tu się pałętać.Będą się bały na samą myśl o potężnych,dwóch rodzonych wampirach.I Ictorn...będzie wkurzony.Nie będzie mógł jej wykorzystać dla swoich niecnych planów.Wszystko się ułoży.
-Idziemy?-zapytała wampirzyca wybudzając go z rozmyślań.Właśnie teraz sobie przypomniał,że stał przed nią jak słup.Ciekawe,co sobie pomyślała...
-Oczywiście-odparł neutralnym głosem i podał jej swoje ramię,które przyjeła.
Neutralny-taki był od zawsze.Od kiedy zrobił to,co musiał i czego bardzo żałował.Nie ujawniał już żadnych uczuć.Ukazywanie uczyć było dla słabych,a on taki nie był.Może kiedyś,ale nie teraz.
Uczucia-to coś,czego już nie znał.Nie potrafił nic oprócz złości,którą pierwszy raz użył na swojej służce.Nie wiedział nawet dlaczego i jak.Może to przez tą czerwonowłosą kobiete,którą trzymał pod ramię?Nie był tego pewny...
Jako pierwsze,co powinna zobaczyć wybrał sale muzyczną.Była nieużywana od dawna.Znajdowało się w niej pełno instrumentów,ale tylko jeden przykuwał wzrok Króla-czarny,ogromny i wiekowy fortepian.Pamiętał jak kiedyś na nim grał jako mały chłopczyk.To jego ojciec go tego nauczył jak i również rozumienia nut.Potrafił po zagranej melodi opowiedzieć historię,o której opowiadała.Kiedyś kochał muzykę.
Zamyślony obserwował jak dziewczyna podchodzi do tego instrumentu i zafascynowana kładzie na nim drobne,jasne dłonie.Jej postać jest oświetlana przez wpadające promienie słońca,króre dostawały się do tego pomieszczenia przez wilkie okna.
Chciał jej zabronić używania tego instrumentu,ale zrezygnował.Nie była jego więźniem i chciał,aby to wiedziała.Po kilku sekundach usłyszał dźiwne dźwięki,które zmieniały się z ciężkich na piszczące.To raniło jego uszy.
-Działa-stwierdziła zadowolona odrywając od fortepianu i podchodząc do skrzypiec wykonanych z najdroższego materiału.
-Może lepiej ich nie sprawdzał-zaproponował podchodząc do przedmiotu i łapiąc go,w wyniku czego dotknął dłoni Marry,która natychmiast oderwała dłonie przez co instrument upadł i się uszkodził.
Dziewczyna spojrzała na niego przerażona.
-Ja...-zaczęła z drżeniem w głosie-Ja...naprawde przepraszam.Nie chciałam-mówiła jąkając się.
Czarnowłosy spojrzał się na nią spokojnie.
-Nic się nie stało-powiedział,tak jak zwykle-Kupi się nowy-powiadomił i spojrzał na nią wyczekująco.
-Idziesz?-zapytał kierując się w stronę wyjścia.
-Tak-odparła i poszła w ślad za nim.
Tymrazem poszli do dalszej części zamku.
-Nie będę ci pokazywał miejsc,które są blisko.Możesz zawsze sama je obaczyć,ale w większości są to takie pomieszczenia jak kuchnia-poinformował ją-Zobaczysz tylko te najciekawsze i takie,do których możesz wchodzić-na chwilę przerwał,po czym dodał-Tu jest mój gabinet,jakbyś czegoś potrzebowała-wskazał duże,ciemne drzwi.
Wapirzyca tylko rzuciła na nie wzrokiem i podążała dalej za Królem.
-Tutaj znajduje się sala tronowa,w której będziesz najpierw brała ślub,a potem zostaniesz koronowana-gdy wypowiedział te zdanie zauważył jak się rumieni.
„Taka ludzka",pomyślał.
-Gdy nie mnie nie będzie lub,gdy nie będę miał czau,to właśnie tutaj zasiądziesz i będziesz przyjmowała gości-wskazał jej złoty tron po lewej stronie.Miał w niektórych miejscach powplatane czerwone kamienie,które miały kształt róż.Jego natomiast był tej samej wielkości,tylko różnił się czarnymi szmaragdami i czarnym materiałem na siedzeniu.Trony wtapiały się w architektóre tego miejsca,króre również było prawdziwym złorem,do okoła były trybuny ze srebrnymi siedzeniami.Tylko na dole,kilkaset metrów od nich były one koloru brązowego.
-Czemu te siedzenia różnią się od siebie kolorem?-zapytała.
-Każdy kolor oznacza stopień,na którym znajdują się goście.Złoty należy tylko do monarchy i jego partnerki,strebrny dla szlachty,a brązowy dla gości lub świadków-zależy jakie mamy wtedy zebranie.-wyjaśnił i skierował się do drzwi stojących za tronami.
Weszła za nim i od razu westchnęła z wrażenia.Sala była w najróżniejszych odcieniach czerwieni,króre były cudowne.Gdzie niegdzie ze ścian zwisały żywe,czerwone i białe róże.Podłoga była w kolorze kremowym.Tu również znajdowały się dwa trony,tylko w kolorze białego złota.
-To sala balowa-oznajmił-Tutaj wydaje się bale,które będą wkrótce twoim obowiązkiem.Podczas przyjęć Król i Królowa zajmują swoje miejsca,a goście witają się z nimi kolejno podchodząc do tronów ukłaniając się.Po lewej stronie,czyli zawsze tam gdzie jest twój tron poustawiane zostają stoły i krzesła,zależnie od tematu balu-zakończył.
-Myślę,że już najważniejsze miejsca pokazałem-zamyślił się na chwilę-Chcesz coś jeszcze zwiedzić?-zapytał zainteresowany.
-Y...Może ogród?-odpowiedziała zaskoczona-Nie obejrzałam go do końca.
-Dobrze-zgodził się –A,więc chodźmy-podał jej ramie i zaprowadził do wyjścia.
Czuł jej zadowolenie,gdy ujrzała ogród.Widział błysk w jej oczach.Zachwycona oderwała się od niego i podbiegła do krzewu różanego.
-Rosną tu od ponad pięciuset lat-odparł siadając na ławce-Mój ojciec je tu posadził.
Krwistowłosa odwróciła się do niego z uśmiechem.
-Są takie piękne-zauważyła-Pewnie posadziła je na znak miłości-domyśliła się.
-Tak-potwierdził-Mają przypominać urodę mojej matki.
-A,więc musi być piękną i wspaniałą kobietą-zauważyła patrząc się w jego oczy,chcąc uzyskać potwierdzenie swoich słów.
-Tak,ale także ona jak i te kwiaty potrafi zranić-powiedział-Cały ten obrzar jest ogromny i chroniony przez zmiennokształtnych-zmienił temat-Nikt nie ma prawa tu wejść lub stąd wyjść bez mojej zgody-oznajmił.
-Wzdłuż dróg rosną żywopłoty,które uzupełniają piękno tego dworu-wtrącił staruszek,który pojawił się znikąd-Witam was Królu i Królowo-powitał ich kiwając głową.
-Witaj,George-odpowiedział Król.
-Dzień dobry!-uśmiechnęła się serdecznie wampirzyca,na co starzec również się do niej uśmiechnął.
-Panie,Kenan kazał mi Pana znaleźć i przekazać,że chodzi o sprawę sprzed dwóch dni-wyjaśnił George i przypatrywał się parze.
-Dziękuję,George.Możesz odejść-odpowiedział i zwrócił się do Marry,mówiąc:
-Niestety muszę już iść-powiadomił-Oczywiście jeśli niemasz nic przeciwko-dodał i spojrzał na nią wyczekująco.
-Oczywiście,że nie-odparła.
-A,więc odprowadzę cię i pójdę do brata-stwierdził i złapał Marry za rękę,prowadząc ją do zamku.Gdy odprowadził ją pod drzwi jej pokoju kulturalnie się z nią pożegnał i odszedł.
CZYTASZ
Bloody Marry ||w trakcie popraw ||
VampiroHistoria z bloga, który powstał w 2014 r. http://wolfnatureblog.blogspot.com/ Zakończony w 2015 r. Bloody Marry Historia nieco podobna do "Pięknej i Bestii". Ona - piękna, łagodna, rodzona wampirza arystokratka. On - dominujący, obojętny i okrutny...