Rozdział 6.

510 54 1
                                    

Dziękuję za wszystkie głosy ;) bardzo motywują. Komentarze też, tylko na razie ich nie widać :P


Po wyjściu Aileen zostaliśmy w salonie. Milczeliśmy.

Cisza dzwoniła w uszach.

Kenji poruszył się.

— Jeżeli ta mała będzie bardziej agresywna niż Dżej, to ja spasuję — parsknął.

Wszyscy uśmiechnęli się wesoło. Rzuciłam w niego poduszką z kanapy.

— Może po prostu nie znać ani swojej siły. — Castle już zaczął wszystko rozpisywać w swojej głowie. — Więc powinna przyjść na tą prezentację jutro. 

— A jeżeli Regentka też jest taka, jak my? — spytał Winston. — Skoro są siostrami, to nie jest wykluczone.

— Może jest, ale nam nie powiedziała — powiedziała Lily.

— Ale wtedy sama mogłaby nauczyć dziewczynki tego, jak powinna używać jej talentu, prawda? — rzucił Aaron.

Och. Miał rację. Wszyscy nagle to zrozumieli. Jednak...

— A co, jeśli... Regentka ukrywa dar przed siostrą, by nic jej się nie wymsknęło? — zastanawiałam się. — Nie powiedziała nam, bo w tej sprawie nam nie ufa. Albo po prostu sama może o nim nie wiedzieć...

Pukanie.

Brendan podszedł powoli do drzwi, a my wszyscy się napięliśmy. Otworzył. Za drzwiami stał niski chłopak, który powiedział:

— Pora kolacji. Polecono mi, by państwa poinformować.

— Oczywiście, zaraz zejdziemy — odpowiedział grzecznie Brendan, po czym zamknął drzwi.

— O rany — powiedział Kenji. — A co, jeżeli nas otrują?

— Ty zjadłbyś nawet zatrute jedzenie — rzucił ironicznie Aaron.

— Bardzo zabawne — burknął Kenji. — Twojego raczej nie.

— Ciekawe, co robiłeś przez cały czas służby w wojsku.

— Trułeś mnie? — Kenji przyłożył dłoń do serca. — Aż dobrze, że jednak nie dostawałem tych dokładek.

— Słuchajcie, może jednak zejdziemy coś zjeść? Padamy z głodu. — Adam z krzywym uśmieszkiem poczochrał Jamesa po głowie.

Kiwnęłam głową.

— Tak, chodźmy wszyscy.

— Ej — odezwał się Kenji.

Spojrzeliśmy na niego pytająco.

— Ciekawe, czy tu będą dokładki. — Wyszczerzył zęby.

***

Wygodne. Naprawdę wygodne.

Padłam na łóżko w naszym pokoju i powiedziałam do sufitu:

— Niesamowite.

Aaron uśmiechnął się rozbawiony.

— Łóżko? — Stanął blisko mnie. — Kiedy cię na nim widzę, mam niegrzeczne myśli.

Poróżowiałam na twarzy.

— Chcesz nam takie załatwić do sypialni w bazie? —  Uśmiechnęłam się, widząc, jak wskakuje na materac obok mnie i powoli zaczyna się nade mną nachylać.

— Mmm... — Przyłożył usta do mojej szyi. Wplotłam palce w jego włosy i westchnęłam.

— Takie ładne i duże... — westchnęłam.

✔ Potęga JuliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz