Rozdział 11.

388 40 2
                                    

Stał naprzeciw niej, czekając na to, co zrobi. Aileen patrzyła prosto w jego oczy.

— Skąd jesteś taki pewny, że cię pocałuję?

—  Widziałaś, że patrzę na ciebie cały czas. Nie wierzę, że nie masz ochoty tego zrobić — wyszeptał.

Nachyliła się do niego. Zatrzymała się centymetry od jego ust.

— Jesteś bardzo pewny siebie, Kishimoto.

Kenji uśmiechnął się lekko.

— Gdybym powiedział, że uwielbiam to, jak wymawiasz moje nazwisko, pocałowałabyś mnie?

Uśmiechnęła się lekko, ukazując dołeczki w policzkach.

— Mmm... może.

— Więc mówię ci to. I będę powtarzał do znudzenia, aż... —  Przerwała mu, przykładając usta do jego ust.

Objął ją delikatnie w pasie, a ona zatopiła dłonie w jego włosach. Pocałunek z delikatnego i łagodnego po kilku sekundach stał się mocny, głęboki.

Kenji przycisnął ją do ściany. Aileen nie protestowała. Przyciągnęła go bliżej siebie, aż byli złączeni całym ciałem; piersi do piersi, biodra do bioder, uda do ud. Stawali się coraz bardziej śmiali. Aileen przejechała językiem po ustach Kenjiego, który zadrżał. Serce waliło mu bardziej niż w walce. Chociaż teraz też walczył, by nie posunąć się za daleko.

Wsunął ręce pod bluzę Aileen. Dotknął skóry w dole pleców. Nagle poczuł ból w plecach, kiedy został odepchnięty i wylądował na ścianie.

— Za co? — syknął.

Dziewczyna była... przerażona. Obciągnęła bluzę w dół i zacisnęła usta. Kenji odnotował z satysfakcją, że przez chwilę przygryzała dolną wargę, która była spuchnięta, tak samo jak górna. Dzięki niemu.

— Nie rób tego więcej — wyszeptała.

— Sama zaczęłaś. Ty... Wysyłasz sprzeczne sygnały! — Uniósł się gniewem.

— Jakie sygnały? Czy ja ci coś proponowałam? —  Wciągnęła wściekła powietrze.

— Ty mnie pocałowałaś! — wytknął jej.

— Bo chciałeś!

— A ty nie chciałaś? Bo przed chwilą wyglądało to tak, jakbyś bardzo chciała — powiedział triumfalnie Kenji. — A objąłem cię mocniej, to nagle ci się odechciało! — Położył rękę na jej plecach. — Słuchaj, ja...

— Nie dotykaj moich pleców! — warknęła. Jej wściekły wzrok mówił "Odsuń się, albo zginiesz".

— Co tam masz? Tatuaż? — spytał zaskoczony.

— Odczep się. — Blada na twarzy odwróciła się, chcąc odejść, ale złapał ją za rękę.

— Przepraszam — szepnął.

Odetchnęła głęboko.

— Dobra.

Stali przez chwilę w ciszy, błagającej o dźwięk. Nie patrzyli na siebie.

— Odprowadzić cię do pokoju?

Aileen jedynie kiwnęła głową.

***

Leżałam w łóżku obok Aarona. Patrzyłam na niego. Cisza i półmrok panujące w pokoju nie uspokoiły naszych nerwów.

On utkwił wzrok w suficie.

✔ Potęga JuliiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz