Christmas time ~ Gumlee #2

1.1K 137 29
                                    

* Oczami Marshalla Lee*

- Balonowy... Balonowy... hmm... co mu się może spodobać? - zapytałem podświadomie przeglądając półki w jednym ze słodkich sklepów - może... O matko! - skupiłem swój wzrok na pierścionkach. Dwóch obręczach o różowym i szarym odcieniu. To będzie genialne! Zgarnąłem je i szybko zaniosłem do ekspedientki.

- Te poproszę - uśmiechnąłem się wyciągając portfel - ile to wyniesie? - podniosłem wzrok na sprzedawczynię. Całkiem ładna była, zielone włosy, jaśniutka karnacja i delikatne rysy.

- sto - odpowiedziała cicho skrywając swoją twarz za kosmykami włosów. Przyjemny miała głos - zapakować? - zapytała przyglądając się podarunkowi. Przytaknąłem kładąc pieniądze na blacie. Podziękowałem skinieniem i wyszedłem ze sklepu. Odnoszę wrażenie, że gdzieś już ją widziałem...

Poleciałem czym prędzej do Balonowego, chciałem schować prezent pod choinką i porozmawiać z nim. Jest opcja, że on skojarzy tę dziewczynę, hmm.. chociaż nic pewnego. Strasznie przypomina mi... wypadło mi z głowy. Może już kiedyś miałem z nią jakiś kontakt, ale w tej chwili kompletnie tego nie pamiętam, eh.

Wleciałem przed okno do jego komnaty - Balo - nie pozwolił mi dokończyć przykładając dłoń do ust.

- Ćśś... - zasyczał patrząc w stronę drzwi.

- Ale słuchaj - wyrwałem - spotkałem dzisiaj dziewczynę - uśmiechnąłem się nieznacznie odsuwając o krok od partnera.

- Dziewczynę? - zapytał jakby nie wiedział, co to, a w sumie kto to.

- z zielonymi włosami - dokończyłem - kojarzysz? - zapytałem.

- W ogóle - odpowiedział krótko powoli podchodząc do drzwi. Zajrzał przez dziurkę, a zobaczywszy, że nic nie jest na przeszkodzie przejścia do sali balowej, otworzył je.

- Coś się stało? - zapytałem ciekawy. Tak naprawdę nie rozumiem tego zachowania, chciał coś ukryć? A może to ja mam jakieś chore podejrzenia względem niego?

- A co się miało stać? - odpowiedział tym samym, był chyba lekko poddenerwowany, bo ślimaczył w dłoniach chusteczkę.

- Uciszyłeś mnie i z ,,ostrożnością'' sprawdzałeś drogę - odrzekłem poprawiając opadającą grzywkę.

- Ktoś tu jest - dodał cicho podchodząc bliżej choinki. Położył pod nią ogromne szare pudło z czerwoną wstęgą.
Westchnąłem z myślą, że to tylko głupstwa, wyimaginowane w jego wybujałej wyobraźni, po czym obok położyłem małe, ozdobne pudełeczko.

- Marceli - skierowałem głowę w jego stronę.
- hm?
- wyjdźmy stąd - odpowiedział cicho rozglądając się po pomieszczeniu.

***

Czyste powietrze, piękne błękitne niebo, zero jakichkolwiek chmur, pogoda po prostu cudowna.
Jedyne co mnie mogło wywrócić z równowagi to on sam. Zestresowany, malomówny Książę.
- Ktoś nas obserwował - orzekł szeptem - ale nie mam pomysłu kto mógłby się tak zabawiać - dodał poprawiając zsuwającą się koronę.

- Widziałeś coś co mogłoby wskazywać, że jest to dana osoba? - zapytałem główkując nad tym.

- Raczej nie... Jedynie słyszałem kroki, czułem czyjąś obecność... - wymieniał idąc przed siebie - ano to chyba tyle - spojrzał na mnie, tym swoim wzrokiem zbitego psa.

*******

Przepraszam was za taki mega krótki rozdział, ale jestem bardzo dużą ciotą i nie mam czasu. ;_;
W dodatku chłopak ze mnie śmieszkuje, że pisze gejpornole. XD
Przepraszam Was bardzo i z góry dziękuję za gwiazdki i komentarze.
Możecie mnie skatować tu. Dajcie motywację na dalsze pisanie, błagam!
Wasza nieobliczalna Julka.

#aktualka, kocham was xdd

Sama słodycz ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz