Od tamtego zdarzenia minęły 2 tygodnie. Bardzo zżyłem się z Kaiem. Trzy dni temu otworzyłem swoją kwiaciarnie, nie wiedziałem jak mam mu dziękować, no ale on wiedział. Piździasz mnie rozdziewiczył.
Niestety wczoraj musiał polecieć do Nowego Yorku, nie potrafiłem się z nim pożegnać. Wracając do kwiaciarni, jest w samym centrum, i nie ma chwili, w której nie byłoby chociaż 3 klientów.Postanowiłem zrobić sobie przerwę.
D.O:
Strasznie tęsknię T.TKai:
Ja też kochanie.. jak ci mija dzień?D.O:
Teraz jest idealnie.Kai:
Słodzisz strasznie <3D.O:
Kai... dlaczego jakaś dziewczyna wystawiła zdjęcie jak się do ciebie przytula?Kai:
To tylko koleżanka.D.O:
Ostatnio nie masz czasu nawet ze mną pisać, a z nią masz czas się poprzytulać, tak?Kai:
Zachowujesz się jak zazdrosny bachor.D.O:
A więc tak to widzisz, żegnam Kim Jongin.
Rozpłakał się, wziął swoją torbę, zamknął kawiarnię i pobiegł prosto do domu.