Rano obudziło mnie szturchanie w ramię. Próbowałam otworzyć oczy, ale niezbyt mi to wychodziło. Poczułam jak ktoś siada na moim łóżku przez cały czas mną potrząsając.
- Kicia wstawaj. Bo się do szkoły spóźnisz- mówił do mnie znany mi głos.
Powoli otworzyłam oczy. Obok mnie siedział Scott, który się ciągle na mnie patrzył. To trochę irytujące...
- Na co się tak gapisz?- spytałam przecierając oczy.
- Na cud tego świata- odparł uśmiechając się pociągająco.
- Co?! Gdzie?! Ja tu żadnego cudu nie widzę.- powiedziałam rozglądając się dookoła.
- Głupia jesteś wiesz?- prychnął i wyszedł z pokoju.
Ogarnęłam się po paru minutach i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w mundurek i zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. To co tam zastałam, zszokowało mnie.
W kuchni stał Scott w samych bokserkach i robił naleśniki. Rozumiecie?! Scott i patelnia?!? On i gotowanie!? Chyba zaczyna się koniec świata...
- Kim ty jesteś i co zrobiłeś ze Scott'em?!?- spytałam podchodząc do niego bardzo ostrożnie.
- Czemu się skradasz?- spytał przekręcając głowę w lewo.
- Żeby cię nie spłoszyć. Zaraz, gdzie jest aparat?! Muszę zrobić ci zdjęcie, bo inaczej nikt mi nie uwierzy...- powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.
- No weź nie przesadzaj no! Przecież ja robię tylko naleśniki!
- No właśnie. Aż naleśniki! Ty potrafisz gotować?!
- Kiedy się rozstaliśmy, Max mnie trochu poduczył.
- Nie wierze... Chyba na serio nadchodzi apokalipsa...
- Dobra weź już przestań i wcinaj!
Nadal z lekkim niedowierzaniem w to co tu widzę, usiadłam na krześle, a Scott podał mi talerz z naleśnikami.
- Czy to na pewno jest zjadliwe?- spytałam wskazując palcem na jedzenie.
- Tak jest zjadliwe- powiedział lekko zirytowany i zajął się pieczeniem następnych- Wcinaj i nie gadaj tyle.
- Dobra, raz kozie śmierć... S-smacznego!- powiedziałam niepewne i ugryzłam kawałek.
Niemożliwe... to jest zjadliwe! I całkiem nieźle smakuje! To oznacza tylko jedno... zaczęła się apokalipsa. Trzeba będzie wykombinować schron.
- Scott, a ty nie jesz?
- Szo mófisz?- spytał wypychając sobie policzki naleśnikami z nutellą.
- Ej, ja też chcę z nutellą!- krzyknęłam i rzuciłam się na niego.
*w szkole*
Na szczęście zdążyłam. A nawet przyszłam pięć minut przed czasem mimo mojego sporu z Scott'em o naleśniki z nutellą.
- Doberek Mei!- krzyknęła Kira stając przed moją ławką, w której siedziałam.
- Daj mi spokój- burknęłam niezadowolona.
- Cześć dziewczyny- powiedziała uśmiechnięta Megumi- Mam do was wiadomość! Do naszej szkoły doszły dwie osoby.
- Ta, to już wiem- powiedziałam cicho pod nosem, ale one i tak to usłyszały.
- Niby skąd?- spytała brązowowłosa.
- Eee...- super i co ja mam im teraz powiedzieć? Głupia jestem, za dużo gadam. Na szczęście przerwał nam dzwonek.
*przerwa*
Nie ma to jak zastępstwo i mieć angielski zamiast maty. Kocham tą szkołę! Jak ja się cieszę, że pani zachorowała.
Kiedy przechadzałam się po korytarzu w czasie przerwy, uderzyłam w coś dużego i twardego. Przez niego klapnęłam tyłkiem na zimne kafelki.
- Aaaa! Przepraszam! Wszystko w porządku?!- powiedział i podał mi rękę.
- Ta, wszystko ok. Dzięki- odparłam, a on pomógł mi wstać.
Spojrzałam w górę i tego od razu pożałowałam. Zderzyłam się z Max'em. I gdyby tego było mało to wszystkie dziewczyny zaczęły się na mnie gapić z mordem w oczach.
- Naprawdę cię przepraszam Mei'uś! Zagapiłem się! Coś cię boli?! Zanieść cię do pielęgniarki?!- pytał ciągle wymachując rękami.
- Nie przesadzaj! Na serio nic ni nie jest!
- Jesteś pewna? Może jednak zaprowadzę cię do...
- Tak, jestem! Uspokój się Max! Zbyt panikujesz.
- Po prostu się o ciebie martwię.
- Wiem, ale czasami przesadzasz.
- Hej, Mei!!- krzyknął ktoś za moimi plecami.
Jak na złość podeszły do nas Kira i Megumi. No to koniec. Zaraz Max się rozgada i będę się musiała tłumaczyć...
- Cześć, jestem Megumi, a to Kira, jesteśmy przyjaciółkami Mei, a ty jesteś...?
- Max, z klasy 1c.
- Serio?! My jesteśmy z 1b- krzyknęła uradowana brązowowłosa- Dobrze słyszałam, że się znacie?
- Tak, poznaliśmy się wczoraj. Ja i mój starszy brat Scott, zgubiliśmy się, a Mei'uś nas wyratowała- Max, kocham cię wiesz?!
- Naprawdę? Czemu nam nie powiedziałaś?- spytała Megumi.
- Nie miałam po co, hehehe...- odparłam drapiąc się po głowie.
- Ej, Młody! Co ty tu robisz? Masz teraz w-f, leć się przebrać- mówił Scott podchodząc do nas.
- A, faktycznie!- krzyknął do niego i odwrócił się do nas- Miło było was poznać dziewczyny- powiedział po pognał w stronę schodów.
- Ty jesteś pewnie jego starszym bratem. Scott, tak? Ja jestem Megumi, a to Kira.
- Tak to ja. Miło poznać takie ładne dziewczyny. O ile się nie mylę to jesteście z 1b. Mei mi o was opowiadała. Ja jestem z 4a.
- To twój ostatni rok? Farciarz...- stwierdziła Kira.
- Ma się to szczęście- odparł i obdarował nas tym swoim uwodzicielskim spojrzeniem.
- Jak to mawiają, co drugi głupi go ma, więc się tak nie szczerz. Ja już pójdę do klasy. Do zobaczenia kiedyś Scott- burknęłam i poszłam sobie jakby nigdy nic.
Mnie i tego podrywacza czeka dłuuuuga rozmowa w domu...
CZYTASZ
Nic nie mów
VampireGłównej bohaterce Mei w wieku 4 lat rodzice giną w pożarze i przygarnia ją przyjaciel jej mamy, Carl który ma 4 synów i wszyscy są wampirami. W wieku 16 lat Mei wyprowadza się do nowego mieszkania bo chce się usamodzielnić. Jednak jej przyrodni bra...