Rozdział 10

130 18 0
                                    

Kuroe powoli szedł w stronę wyjścia ciągle niosąc mnie na rękach. Pierwszy raz czułam się przy nim tak zakłopotana, a na dodatek jestem cała czerwona. Ale zastanawia mnie jedno...

- Ku-Kuroe, jak ty chcesz mnie z-zawieść do domu skoro nie masz samochodu i prawka?- spytałam.

- Mam motor- stwierdził.

- Zaraz, jaki motor?! Przecież ty nie jeździsz...

- Kupiłem go z rok temu, ale cały czas siedział w garażu dopóki nie zdam prawka na motor- powiedział.

Właśnie byliśmy już na parkingu, kiedy zauważyłam jego maszynę. Nie wiem jakiej był marki, ale jednego jestem pewna. Był on czary, a na baku miał namalowanego czerwonego smoka. Kuroe posadził mnie na nim i założył mi kask na głowę. Po chwili zrobił to samo i odpalił "cacko". Nagle złapał mnie za ręce i oplótł je wokół siebie. Myślałam, że sobie żartuje, bo w końcu jak szybko może jechać? I tu właśnie dostałam zawału. Kiedy tylko ruszyliśmy prawie spadłam z motora. Szybko przytuliłam się mocno do pleców chłopaka, a on się zaśmiał. To nie było zabawne! Prawie się zabiłam! Kuroe jedzie chyba ze sto sześćdziesiąt na godzinę! Ile ten sprzęt może wyciągnąć skoro stał w garażu rok?!

Do domu dotarliśmy po jakiś pięciu minutach. Kiedy motor się zatrzymał ciągle trzymałam się kurczowo pleców chłopaka.

- Możesz mnie już puścić- stwierdził ściągając z siebie kask.

- Ostatni raz z tobą jechałam- warknęłam do niego i zeszłam z maszyny.

Zatoczyłam się i prawie upadłam. Na szczęście Kuroe mnie złapał i po chwili zdjął mi kask. Powoli weszliśmy do środka. Brunet ciągle mnie trzymał, a ja jego. Przez tą jazdę zrobiło mi się niedobrze. Jak na złość życie postanowiło mnie obdarować chorobą lokomocyjną.

- Nie ruszaj się, zaraz przyniosę ci wody- powiedział Kuroe kiedy pomagał mi usiąść na kanapie.

Po chwili chłopak przyniósł mi szklankę z trunkiem.

- Dzięki- odparłam po czym dodałam- Zabiję cię za tą jazdę...

- Przepraszam, poniosło mnie. Jak się czujesz?

- Ujdzie, a teraz, pozwolisz, pójdę się przebrać na górę. Zresztą powinieneś zrobić to samo.

- Ja? Czemu?

- Jesteś cały w truchłach muszek- stwierdziłam i się zaśmiałam.

- O boże... Masz może pożyczyć mi jakieś ciuchy?

- Weź od Scott'a z szafy. Myślę, że się nie pogniewa.

- Super, będę walić psem...

- Życie... Jak to gadają w szkole: " Life is brutal and full of zasadzkas, so must be czujny by nie dostać kopas w dupas". Ostrzegam, nie ja to wymyśliłam.

- Szczerze? Nie chcę wiedzieć kto to wymyślił. Idę na górę po szmaty wilczka.

- Tak, ja też idę do siebie- stwierdziłam i oboje ruszyliśmy schodami do pokoi.

Kiedy tylko weszłam, zauważyłam spodnie Scott'a. Szybko wrzuciłam je pod łóżko i jak gdyby nigdy nic otworzyłam szafę. Ubrałam zwykły czarny t-shirt i rurki tego samego koloru. Nie chciało mi się stroić, w końcu Kuroe to tak jakby mój brat. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Do pokoju wpadł nie kto inny jak wampir, który też był ubrany cały na czarno. Znaczy prawie...

- I jak wyglądam?- spytał rozkładając ręce.

- Doprawdy zacnie, milordzie- odparłam cała czerwona.

Nic nie mówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz