Rozdział 5 - Black

11 0 0
                                    

Dopiero po wyjściu z pokoju zdałem sobie sprawę na co się piszę. Będę musiał wytrenować demona, który posiada świadomość, jeszcze dziewczynę i to w moim domu. Poczułem kropelki potu na skroni, ale nie było już odwrotu. Jeszcze raz analizowałem rozmowę. Z tymi proszkami strzelałem, ale zawsze je podają demonom, więc może nawet lepiej, że o nich wspomniałem. Nie mogłem uwierzyć w to, że zyskałem jej zaufanie. Małe, ale zawsze coś. Jestem już o jeden mały krok bliżej do rozwiązania umowy. Jednak nigdy nie zapomnę tych niebieskich oczu, czułem jak przewiercały mnie na wylot. To będzie ciężki trening.

-Brawo Black. - poczułem dłoń szefa na ramieniu.- Przedstawię Ci teraz Twoją nową umowę. Chodź za mną. - 
Rozsiadłem się w wygodnym fotelu i uważnie przeczytałem treść umowy.
 " "Niebieski pakt" wiąże Pana Aarona "Blacka" Walkera następującymi zasadami:
1. Jeżeli 1966 zabije co najmniej trzy osoby musi zostać unicestwiona. 
2. Jeżeli 1966 przestanie wywiązywać się z umowy ma zostać unicestwiona.
3. Jeżeli 1966 będzie groziła TPF musi zostać unicestwiona.
4. Jeżeli 1966 przestanie współpracować z TPF ma zostać unicestwiona.
5. Jeżeli 1966 nie sprzymierzy się z TPF w ciągu trzech lat musi zostać unicestwiona."

Zdziwiłem się, że taka umowa, dotycząca takiego demona zawiera tylko 5 punktów, które tyczą się tylko TPF. Zakichane samolubne szefostwo. Niechętnie podpisałem pakt, wiedząc, ze prędzej czy później któryś z tych punktów zostanie ostro nagięty. 
- Na Twoim koncie pojawiła się gruba suma pieniędzy, a w Twoim domu zadomawiają się dwie sprzątaczki i kucharka. Masz wolne na tydzień. Poinformuj 1966, że została zapisana do liceum ogólnokształcącego, od dziś nazywa się Chloe Yang  i kup jej jakieś ubrania, a także oprowadź po mieście. Zyskaj jej zaufanie i rozpocznij trening. Chcę ją jak najszybciej w armii. Codziennie pisz raporty, a po tym tygodniu wracaj normalnie do pracy. Jedź już do domu. Chloe przyjedzie naszym transportem.-

- Darker. Ona nazywa się Darker.- dodałem, zabrałem teczkę z dokumentami i wstąpiłem do gabinetu Evila zapytać się, czy już mu lepiej.
- Cześć Evil. Jak się trzymasz? - 
- Dobrze Cię widzieć po tym jak wszedłeś tam bez wypicia eliksiru. Już trochę mi lepiej, chociaż nadal widzę fragmenty tych okropieństw. Wiesz Black... wiem już o Twoim zwycięstwie i dam Ci tylko jedną radę. Uważaj. Po prostu. Szanuję Cię jako kolegę, a także trenera, ale to przerasta nasze możliwości. Wierz mi. Trzymię za Ciebie kciuki. Idź już brachu i wpadnij tu za jakiś czas.-
- Dzięki Evil. Przyda się. Za tydzień i tak wracam, więc do zobaczenia. - pożegnałem się i spokojnie przerzuciłem torbę na ramię i ruszyłem w kierunku bramy, gdzie stał mój motor. Akurat trafiłem na próbę schwytania jakiegoś demona. Małe zwierzątko cicho piszczało i szalało w klatce. Jako, że miałem dostęp do wrót podeszłem do klatki i niespostrzeżenie wypuściłem małą niby wiewiórkę z powrotem do puszczy. W armii się nie przyda, a szkoda ją zabijać. Wróciłem do wozu i już odpaliłem silnik, kiedy przybiegł do mnie młodszy z trenerów. 
-Pan Black ?
-Ta. Coś się stało? 

-To pan ma zaszczyt trenować tego nowego demona?
-Chodzi Ci o Darker ? - dopytałem się zdziwiony.
-Tak, tak. Widzi Pan wszyscy w firmie już o tym gadają. Chcemy życzyć z chłopakami powodzenia.
- Dzięki.
Odjechałem z piskiem opon, bojąc się, że znowu ktoś się przypałęta żeby wypytać mnie o tego biednego demona. Nie wiem dlaczego, ale denerwowało mnie jak ktoś mówił na nią inaczej niż Darker. To chyba przez to, że wiem, iż ten demon posiada własną świadomość, myśli. Prawie jak człowiek. Właściwie to kłamałem kiedy z nią rozmawiałem. Nie traktuję jej jakby była zwierzęciem, wręcz przeciwnie. Jakby była równa mi, a nawet jakby była ponad mną. Jednak nie mogę jej tego okazać. Dojechałem do domu. Zaparkowałem wóz i wszedłem do mieszkania, od razu krzywiąc się. Wszystkie rolety były odsłonięte, a cały pokój śmierdział chemikaliami. Sprzątaczki wesoło mnie przywitały, a ja czułem, że zaraz wybuchnę.
-Won z mojego domu! - wykrzyknąłem, kiedy jedna z nich zaczęła grzebać mi w szafce.
-Ale... - zaczęła jedna z nich.

-Żadnych "ale"! Przychodźcie tu tylko w poniedziałki i piątki. Dzisiaj mamy środę, więc żegnam! - oburzone opuszczały mój dom, przed którym zaparkowała limuzyna. 
Zdziwiłem się. Był to nieoficjalny środek lokomocji naszego głównego szefa. Po chwili wyszła z niego Darker, drąc jakieś świstki. Uśmiechnąłem się nawet na ten widok. Niepewnie stanęła przed wejściem.

-Nie bój się, wejdź.- zaprosiłem gestem dziewczynę i podeszłem do drogiego wozu.

- Tutaj masz jej prochy. Codziennie dawaj tyle ile uważasz za słuszne. A i jeszcze te papiery... dopilnuj żeby je podpisała! - szef podał mi małe czarne pudełko.
-Ta. Narazie. - pożegnałem się i trzasnąłem drzwiami. 
Ukradkiem patrzyłem na Darker. Wyglądała na zachwyconą, ale jednocześnie coś strasznie ją gryzło. Zignorowałem to i wygodnie rozsiadłem się w fotelu. 
-Od dzisiaj nazywasz się Chloe Yang, ale ja nadal będę mówić do Ciebie Darker, bo sądzę, że tak będzie zwyczajnie przyjemniej. Zostałaś zapisana do liceum ogólnokształcącego i muszę zabrać Cię na jakieś zakupy, bo nie będziesz ciągle latała w tych samych szmatach. - wyrzuciłem jednym tchem i zapaliłem papierosa, kładąc nogi na blacie. 

Błękit KwiatuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz