Przyznam szczerze, że gdy Black wyszedł trochę się przestraszyłam. Nie wiedziałam do końca co się ze mną stanie, bo przecież mógł kłamać. Siedziałam w ciszy i napięciu, oczekując jakiejkolwiek akcji ze strony wroga. Po dłuższej chwili do pokoju weszło trzech mężczyzn w czarnych garniturach i jeden - bardziej przy sobie - w białej koszuli.
-Pojedziesz z nami 1966. Odtransportujemy Cię do Blacka. - powiedział ten grubszy. Ewidentnie jest ich szefem.
Niechętnie wstałam i od razu opadłam na krzesło. Zakręciło mi się tylko w głowie, a przed oczami pojawiły mroczki.
-Donieście ją jakoś do tego auta, bo nie będę się z nią męczył.- odparł i wyszedł.
Spojrzałam wrogo na pozostałą dwójkę, która powoli zbliżała się do mnie.-Sama sobie poradzę! - warknęłam i od razu pożałowałam.
Zbyt szybko wstałam i upadłam na ziemię. Wszystko przez te cholerne prochy. Wiłam się z bólu i krzyczałam dopóki nie przyszedł jakiś człowiek. Ubrany był w luźną koszulkę i krótkie jeansowe spodenki. Szeroko się uśmiechnął i podał mi rękę. Odepchnęłam ją i wyszeptałam, że nie potrzebuję niczyjej pomocy. Nieznajomy tylko mocno objął mnie w pasie i pomógł mi wstać, zupełnie ignorując moje odzywki. Dopiero przy głównej bramie zostawił mnie w spokoju, każąc pozdrowić Blacka. Na spokojnie doszłam sama do limuzyny i zajęłam miejsce obok gościa w koszuli. Samochód od razu ruszył. Niestety przez zaciemnione okna niczego nie byłam w stanie zobaczyć. Rozczarowana rozejrzałam się po wnętrzu limuzyny. Fotele obite w czarną skórę -dosłownie- skrzypiały przy każdym moim ruchu. Po lewej stronie stał mały barek, a na nim puste butelki po whiskey. Małe wbudowane w sufit lampki świeciły słabym, żółtym światłem. Z zamyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu komórkowego. Pamiętam jak uczyli mnie o tym w mojej szkole. Zaczęłam powoli tęsknić za lekcjami pani Hemington, która jak nikt inny znała świat ludzi. Niektórzy mówili, że wie to wszystko, bo jedna z jej dusz błądzi gdzieś za wrotami. Lubiłam słuchać tych wszystkich opowieści. Z przyjemnych wspomnień wyrwał mnie, jakże nieprzyjemny głos towarzysza obok.
-Słuchaj demonie. Przebywasz tu na moich warunkach i chcę żebyś się z nimi zapoznała.- mówiąc to, podał mi jakieś papiery. - jeżeli nie umiesz czytać to mogę to zrobić za Ciebie.-Umiem czytać.- odburknęłam.
Od razu wiedziałam, że nie będę tego chciała podpisać. Nie miałam zamiaru mówić o wszystkim Blackowi, a w szczególności TPF, a tym bardziej nie chciałam być od nich zależna. Gdybym chciała mogłabym zabić wszystkich ludzi, ale pani Hemington zawsze powtarzała, że w każdym jest cząstka dobroci. Zresztą i tak i tak ograniczyli oni moje moce. Ulżyło mi kiedy samochód się zatrzymał. Od razu z niego wyskoczyłam i zaczęłam drzeć papiery na małe kawałki. Zatrzymałam się dopiero przed domem Blacka. Byłam tak wkurzona, że nawet nie zdążyłam się rozejrzeć dookoła. Gestem zaprosił mnie do środka, a sam podszedł do czarnego jak smoła auta. Przekroczyłam próg jego domu i od razu wpadłam w zachwyt, którego za wszelką cenę nie chciałam pokazać. Natychmiast przypomniałam sobie po co tu jestem i mina trochę mi zrzedła, choć i tak nadal ogarniała mnie niesamowita ciekawość. Miękka wykładzina otulała moje nagie stopy. W całym mieszkaniu pachniało typowym zapachem kurzu, męskich perfum i chemikaliami. Pomarańczowe ściany komponowały się z czarnym fotelem, kanapą i meblami. Śmiem zaryzykować stwierdzeniem, że jest to salon połączony z małą kuchnią, która umiejscowiona była po lewej stronie. Jasno brązowe drewno pasowało do koloru ścian, ale czystość dookoła sprawiała wrażenie jakby była natrętem, wciskającym się tam gdzie w ogóle nie pasuje. Powoli przeszłam w głąb pokoju, robiąc miejsce Blackowi, który usiadł na kanapie, kładąc swoje brudne buciory na blat i przysuwając popielniczkę. Zupełnie nie słuchałam co do mnie mówił. Przeszłam na mały korytarzyk wyłożony panelami, w którym na żółtawych ścianach wisiały pojedyncze obrazy. Praktycznie na wszystkich widniały przepiękne krajobrazy. Otworzyłam pierwsze drzwi z prawej. Ujrzałam prawdziwy pokój Blacka - jego sypialnię. Wszędzie walały się ubrania, kubki, talerze i papierki po cukierkach. Czarna roleta spuszczona była do połowy, a moje stopy stąpały po czarnej wykładzinie. Ściany czerwonego koloru w ogóle nie komponowały się z brązowawym biurkiem, na którym stał laptop, a obok niego sterta papierów. Przed ogromnym łóżkiem stała szarawa komoda, a na niej telewizor i chyba konsola. Przynajmniej przedmiot wyglądał podobnie do tego na zdjęciach od pani Hemington. Pokój oddawał całą naturę Blacka i od razu polubiłam to miejsce. Na przeciwko sypialni była łazienka, która różniła się od wszystkich innych pomieszczeń. Idealnie biała i czysta. Od razu z niej wyszłam, bo śnieżna biel raziła mnie za bardzo w oczy. Postanowiłam wrócić do Blacka. Usiadłam kawałek dalej od niego na ziemi i patrzyłam jak pali. Pierwszy raz widziałam jak ktoś to robi. Dym drażnił moje płuca i po chwili zaczęłam kaszleć, na co Black zgasił niedopałek.-Coś wcześniej mówiłeś, ale nie słuchałam... Możesz proszę powtórzyć ? - zapytałam nieśmiało. Czułam się przy nim jak małe niedoświadczone dziecko.
- Od dziś nazywasz się Chloe Yang, choć ja i tak będę używał "Darker". Od poniedziałku zaczniesz naukę w ogólnokształcącym liceum. Codziennie będziesz przyjmowała pewną dawkę prochów, które mają ujarzmić Twoje moce. Musisz podpisać jakieś świstki i zaraz zabieram Cię na zakupy, bo nie będziesz chodziła w takich szmatach całe trzy lata.-
Spojrzałam na siebie. Siedziałam w krótkich rozdartych, czarnych spodenkach i rozerwanej koszulce. W dodatku bez butów. Cieszyłam się przynajmniej z faktu, iż Black nadal będzie używał mojego imienia.
-Ogólnie to chcę żebyś nie przyzwyczajała się do tej czystości i jasności. To wyjątkowa sytuacja, która mam nadzieję się już więcej nie powtórzy.-
-Mam rozumieć, że Twój dom w całości wygląda jak sypialnia?- zapytałam, uśmiechając się pod nosem.
-Dokładnie tak.- zaśmiał się, a ja od razu poczułam się swobodniej.- Jeżeli jesteś głodna to możesz korzystać z lodówki, kiedy tylko chcesz. Spać będziesz na kanapie, ale spokojnie jest wygodna. Wielokrotnie na niej spałem. Czuj się jak u siebie w domu, a teraz się zbieraj, bo jedziemy na jakieś zakupy.-
Wstałam, spojrzałam na siebie i powoli za nim kroczyłam. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, ujrzałam piękno, które znałam tylko ze zdjęć. Dom Blacka był cały żółty, a dookoła niego rosła cudna zielona trawa. Kolejne domy - ułożone w rządku - prawie niczym się nie różniły od siebie. Po drugiej stronie ulicy też stały małe budynki, które były oświetlane przez powoli zachodzące słońce. Po drodze poruszało się mnóstwo aut. Podeszłam do Blacka, który podał mi kask.
-Załóż to. To tak profilaktycznie. Jak nadarzy się okazja to przekonasz się, jak to jest jechać bez.- uśmiechnął się. Widać, że motor jest dla niego bardzo ważny. Spojrzałam na błękitny kask.
-Pasuje Ci do koloru oczu.- przyjemnie było coś miłego usłyszeć w tym nieciekawym dniu.
-Dziękuję.- odparłam nieśmiało.
Niewiele czekając założyłam kask na głowę i usiadłam za Blackiem na motorze.
-Chwyć mnie mocno w pasie.- usłyszałam i natychmiast wykonałam polecenie. Pamiętam jak pani Hemington mówiła, że ludzie najwięcej umierają właśnie przez wypadki z udziałem motorów. Ruszyliśmy. Zamknęłam mocno oczy z przerażenia. Pomimo wielkiej chęci, cholernie bałam się je otworzyć. Czułam tylko silny powiew wiatru. Musieliśmy naprawdę szybko jechać. Black zatrzymał się dopiero po jakimś czasie. Niespokojnie otworzyłam oczy. Znajdowaliśmy się wśród betonowych ścian, podobnych do tych przy wrotach.
- Chodź za mną.- rozkazał, a ja posłusznie wykonałam polecenie.
Weszliśmy do długiego holu, a po otwarciu drzwi ukazał mi się całkiem znajomy widok. Cała budowla była zrobiona ze szkła. Prawie identycznie jak u nas. To na pewno jest centrum handlowe.-Masz tu pieniądze.- powiedział Black, podając mi plik banknotów.- Kup sobie co chcesz. Spotkamy się tutaj za 10 minut.- dodał i zszedł mi z oczu. Weszłam do pierwszego sklepu. Te wszystkie kolorowe ubrania tylko mnie odrzucały. Wybrałam parę czarnych koszulek, spodnie i spódniczki. Wzięłam także parę tenisówek i jakieś buty na koturnie. Wszystko czarne. Męczą mnie już tylko te spojrzenia ludzi. Wkurzona zaczęłam nadużywać mojej mocy. Każdy kto mnie mijał patrzył się wszędzie, tylko nie na mnie. Poczułam się od razu lepiej i z siatkami wstawiłam się w umówione miejsce. Po chwili zjawił się Black, pytając czy na pewno mam wszystko, a ja tylko grzecznie przytaknęłam.Na szczęście nie zauważył, że każdy kto nas mijał nie zwracał na nas uwagi. Od razu wracaliśmy do domu. Jednak nadal miałam mocno zamknięte oczy w drodze powrotnej. Kiedy dojechaliśmy, słońce już dawno zaszło, a ulice oświetlały uliczne lampy. Delikatne światło padało na brukowe kafelki. W domu Black zapalił tylko małą lampkę, włączył telewizor i słuchając wieczornych wiadomości, przygotowywał jedzenie, którym następnie mnie poczęstował. Siedzieliśmy razem na kanapie i śmialiśmy się z błędu dziennikarki. Poczułam dziwne uczucie bezpieczeństwa i zupełnej swawoli, a wieczór dopiero się zaczął.
CZYTASZ
Błękit Kwiatu
Ciencia FicciónDwa różne światy. Jeden kontroluje drugi - do czasu. Do TPF trafia tajemniczy demon, o nietypowych mocach. "Wolni" postanawiają zyskać nowego sojusznika i głównym celem staje się zmuszenie demona do współpracy. Zadaniu ma podołać zdecydowany i bezli...