Znów nawet na chwilę nie otworzyłam oczu podczas jazdy. Jestem przerażona tą prędkością. Wystarczy mi sam wiatr, który uderza moje ciało, jakby próbował dać mi do zrozumienia, ze znalazłam się w złym miejscu. Jak tylko warkot silnika ustał moje serce zaczęło bić spokojniej. Otworzyłam swoje ciekawskie oczy i od razu otworzyłam usta ze zdziwienia. Na szczęście Black niczego nie zauważył, bo zasłoniłam się kaskiem. Poszliśmy w głąb zielonego parku i usiedliśmy na ławce. Próbowałam ukryć swój zachwyt, ale czułam, że wychodzi mi to nieudolnie. Odwróciłam wzrok na Aarona. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Warknęłam na niego, bo nie chciałam pokazać, że mi się to podoba. Widać było, ze bardzo się zmieszał, więc wolałam nie nawiązywać rozmowy. Wciąż zachwycałam się architekturą małych sklepików. Jedni ludzie patrzyli na mnie życzliwie, inni zaś ze zdziwieniem. To pewnie przez moje usta. Spojrzałam na mojego towarzysza. Wyglądał na zamyślonego, więc nieśmiało zapytałam nad czym tak kombinuje. Wspomniał o jakieś kawiarni. Musiała być dla niego ważna, bo Jego oczy lekko się zaszkliły.
-Możemy tam pójść - zaproponowałam nieśmiało, oczekując odmowy. Ku mojemu zaskoczeniu - zgodził się. Nawet zaproponował mi kawę. Niespodziewanie zapytał się czy mi się podoba. Chciałam mu wręcz wykrzyczeć, że jest tu cudownie i chcę to miejsce poznać lepiej, ale pozwoliłam sobie na zwykłe "fajnie" i zwiesiłam głowę. Nie chciałam żeby zobaczył moje rumieńce.
-Przecież widziałem ten zachwyt na twojej twarzy w parku. - powiedział, a mnie oblał zimny pot. Myślałam, że potrafię ukrywać takie uczucia jak radość i zachwyt.
-Aż tak to widać ? - wypaliłam, choć miałam zamiar się nie odzywać.
- Przy mnie nie musisz się krępować. Okazuj emocje tak jak je czujesz. Na pewno masz swoje tajemnice i nic mi do nich, ale nigdy nie ukrywaj swoich emocji. To co ? Podoba Ci się tutaj? - dopytał, a ja nie wiedziałam jak zareagować. Rozważałam wszystkie za i przeciw. Okazanie emocji jest niczym ukazanie słabości i dużego zaufania. Właśnie. Zaufanie. Pomyśli, że je zdobył. Mogę to dobrze wykorzystać i pozwolić sobie na rozładowanie pozytywnych emocji, z którymi on nic nie zrobi. Zaryzykuję.
- Tutaj jest cudownie! Tak magicznie! Te domy są cudownie i wyglądają tak tajemniczo. Aż chciało by się wtargnąć do środka i zobaczyć jak żyją inni. Zieleń, wszędzie zieleń. Ten odcień jest wspaniały. Jedyny jaki mi się podoba. Trawa jest taka mięciutka, że nie potrzeba butów! Widziałeś to niebo? Jest takie błękitne, a te małe białe chmurki wyglądają jak jakieś rozpływające się w ustach ciasteczka. Kolory są takie nasycone i nawet te najciemniejsze wyglądają tak jasno. Te małe drzewka, które ciągną się alejkami wyglądają jak ogromny baldachim. - bełkotałam aż nie znaleźliśmy się przed kawiarnią. Z zewnątrz wyglądała cudownie. Była wbudowana w śliczną starą, białą kamienicę. Na parapetach ustawione były niebieskie kwiaty. Nad równie niebieskimi drzwiami z okienkami wywieszony był szyld z nazwą kawiarni. "Cookie" nie brzmiało zbyt interesująco, ale miało w sobie jakiś urok. Po prostu chciało się tam wejść. Powitał nas brzdęk dzwoneczka i ciepłe dzień dobry uśmiechniętej kelnerki. Kobieta zwróciła się do Blacka po imieniu, zachowując się tak, jakby znali się od dziecka.
- A co dla Twojej ślicznej towarzyszki ? - odwróciłam się do dziewczyny zdziwiona. Pierwszy raz ktoś się do mnie tak miło zwrócił. Uśmiechnęłam się do niej tylko i wymownie spojrzałam na Blacka, który mnie zignorował.
- Też kawa, ale z mlekiem. I ciastko, te z kawałkami czekolady. - odpowiedział w kierunku kelnerki i wyjrzał przez okno. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, wystukując palcami rytm "Don't Stop". Wewnątrz było tak samo pięknie jak zewnątrz. Białe ściany i stoliki, fotele obite w niebieski materiał, a nad tym wszystkim zawieszone nisko były białe lampy świecące słabym, wręcz ciemnym światłem. Po jakimś czasie do naszego stolika podeszła kelnerka i podała nam nasze zamówienie. Upiłam pierwszy łyk kawy. Nie bardzo mi smakowała, ale zagryzłam ją ciastkiem, które okazało się chmurką niczym jak ta na niebie. Black był jakiś nieobecny. Jak skończyliśmy naszą kawę, poszedł tylko zapłacić i bez słowa wyszedł, a ja tuż za nim. W milczeniu doszliśmy do motoru. Nie potrafiłam już nawet się cieszyć tym wszystkim dookoła. Humor Aarona udzielił się także mi. Wracaliśmy do domu.
CZYTASZ
Błękit Kwiatu
Science FictionDwa różne światy. Jeden kontroluje drugi - do czasu. Do TPF trafia tajemniczy demon, o nietypowych mocach. "Wolni" postanawiają zyskać nowego sojusznika i głównym celem staje się zmuszenie demona do współpracy. Zadaniu ma podołać zdecydowany i bezli...