Rozdział 9 - Black

6 0 1
                                    

To niesamowite, że odnalazłem wspólny język z demonem, a na dodatek wspólną muzykę. Jej zainteresowanie moją grą wzbudziło we mnie swego rodzaju dumę. Chyba pierwszy raz naprawdę postarałem się zagrać najlepiej jak potrafię. Nie sądziłem, że Darker zrobi to lepiej. Przecież ona pierwszy raz siedziała przed perkusją! Ukradkiem zrobiłem notatkę w telefonie o odkryciu nowej umiejętności demona. Byłem w takim szoku, że nawet nie zareagowałem gdy Darker pospiesznie uciekła na piętro. Zastałem ją już ubraną w zwykłe niepotargane ubrania, które noszą normalne nastolatki. Ku mojemu zaskoczeniu wybełkotałem nawet jakiś komplement, a w odpowiedzi otrzymałem nazwę jakiegoś nieodkrytego demona. Świetnie. Naprawdę ją lubię. Jestem tylko zawiedziony, bo naprawdę nastawiłem się na ten wieczorek przy konsoli, a teraz boleśnie sobie uświadamiam, że mam próbę. W końcu jutro koncert. Koniecznie będę musiał wziąć Darker. Wyprowadziłem motor i czekałem na demona. Przyjemnie było znów zobaczyć te kły, szczerzące się w śnieżnobiałym uśmiechu. Przez całą drogę Darker nadal mocno ściskała mnie na poziomie brzucha. Na drugi raz wezmę ją na spacer, a nie na motor. Zaparkowałem niedaleko parku im. Wiktora. Ponoć okrzyknęli go najbardziej zielonym parkiem w całej Europie. Chciałem popisać się swoją wiedzą, ale widząc zachwycenie na jej twarzy, które tak nieudolnie próbowała kryć, wolałem się nie odzywać, żeby nacieszyć się chwilą, w której widzę jej delikatność. Widziałem jak kąciki jej ust próbują wykrzywić się w uśmiechu, wręcz czułem jej radość. Niesamowite uczucie. 

- Z czego się cieszysz? - warknięcie wyrwało mnie z zamyślenia i dopiero wtedy zdałem sobie sprawę jak musiałem się w nią wpatrywać. Zawstydzony odwróciłem głowę jeszcze ukradkiem widząc zdziwienie malujące się na jej twarzy. 

- Lepiej już chodźmy.- odpowiedziałem, odwracając się tyłem powoli kierując się w stronę sklepowej alejki. Kiedy byłem mały mój ojciec zawsze mnie tu przywoził i zabierał do okolicznej kawiarni na ciastko. Do teraz w niej bywam, wspominając mojego kochanego staruszka. 

- O czym tak myślisz ? - Spotkałem się z dużymi i ciekawskimi oczyma dziewczyny. 

- Wspominam jak kiedyś zawsze zabierał mnie tu mój ojciec. Niedaleko znajduje się kawiarnia, do której zawsze przychodziliśmy. - odpowiedziałem i aż zdziwiłem się swoją otwartością. 

- Możemy tam pójść.- zaproponowała nieśmiało Darker. 

- Jasne, może zasmakujesz w kawie. - Zaśmiałem się i skręciłem w boczną uliczkę. - Podoba Ci się tutaj? - zapytałem, próbując wypełnić rozmową niezręczną ciszę. 

- Jest fajnie. - odpowiedziała skrycie, zwieszając głowę. 

- Przecież widziałem ten zachwyt na twojej twarzy w parku. 

- Aż tak to widać? 

- Przy mnie nie musisz się krępować. Okazuj emocje tak jak je czujesz. Na pewno masz swoje tajemnice i nic mi do nich, ale nigdy nie ukrywaj swoich emocji. To co ? Podoba Ci się tutaj? - zapytałem ostrożnie, spodziewając się warknięcia i groźby, ale przeliczyłem się. Dziewczyna po chwili zaczęła naprawdę zachwycać się tym miejscem, otwarcie okazała emocje. Byłem zaskoczony, bo tego się w ogóle nie spodziewałem. Udało mi się zyskać jej zaufanie. Teraz droga jest otwarta. Doszliśmy do kawiarni. Wszedłem do środka i od razu powitano mnie ciepłym " dzień dobry". Bywam tu prawie co dwa dni. Kelnerki doskonale wiedzą co zamówię i gdzie usiądę, ale nie spodziewały się towarzysza. 

- Dla Ciebie Aaron jak zwykle kawa? 

- Ta, tylko tym razem bez mleka. Potrzebuję mnóstwo energii. 

-Jasne. A co dla Twojej ślicznej towarzyszki ?  

- Też kawa, ale z mlekiem.  I ciastko, te z kawałkami czekolady. 

Zająłem miejsce przy oknie. To chyba jedyne zamknięte miejsce, gdzie znoszę jasność. Spojrzałem na Darker. Ukradkiem spostrzegłem jak palcami wystukiwała rytm "Don't Stop".

Błękit KwiatuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz