Rozdział 3.

79 11 5
                                    

- Will! - krzyczę - Gdzie są płatki?
- Śpię! - odkrzykuje
Will to mój młodszy brat. Ma nawyk nie odstawiania rzeczy na swoje miejsce dlatego znalezienie płatków zajmuje mi dłuższą chwilę. Gdy już je lokalizuje, zalewam mlekiem i jem słuchając muzyki. Gdy spoglądam na zegarek widzę, że się spóźnię. Chwytam plecak z podłogi, wypadam z domu i puszczam się biegiem przed siebie. Nie ma szans żebym zdążyła. Co jak co, ale kondycję mam naprawde słabą, a połowa drogi prowadzi pod górę. Staję by złapać oddech, bo mam naprawdę niezłą zadyszkę. Nagle obok mnie zatrzymuje sę czarne BMW.
Niall.
Opuszcza szybę, a ja się na niego patrzę.
- Wsiadaj - rozkazuje.
- Dzieki, ale dam radę sama - warczę.
Nie mam zamiaru nigdzie z nim jechać.
- Powiedziałem wsiadaj - ton jego głosu staję się groźniejszy. Wzdrygam się i przez moment sie waham.
- Jeśli zaraz nie wsiądziesz to wepchnę cię do tego samochodu siłą - mówią zniecierpliwiony.
Przełamuję się i wsiadam na miejsce pasażera obok niego. Gdy Niall rusza panuje cisza. Nie wiem co mam myśleć siedząc tutaj. Nie mam pojecia dlaczego zdecydował się mnie podwieźć i dlaczego milczy. To do niego niepodobne.
- Ciągle się na mnie gapisz - mówi nie spuszczając wzroku z drogi.
Zawstydzona odwracam wzrok, ale kątem oka widzę jak na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech.
Gdy zatrzymujemy sie pod szkołą mówię ciche 'dzieki ' i wyskakuję z jego auta jak oparzona. Wolę nie myśleć o tym, co będzie jeśli ktoś nas widział. Kiedy wchodzę do budynku, rozbrzmiewa dzwonek na lekcje.
Zdążyłam.
Pani Simons jest już w sali i włącza jedną ze swoich nudnych prezentacji.
Szykuje się cudowny dzień.
Gdy dzwoni dzwonek na przerwe z ulgą opuszczam klasę i kieruję się do swojej szafki. Kiedy ją otwieram, wszystkie książki wysypują się na podłogę. Klnę pod nosem i kucam, by je pozbierać.
- Pomogę ci - słyszę i przede mną jak z pod ziemi wyrasta Adam.
- Kiepski dzień co? - pyta rozbawiony i podaje mi resztę książek.
- Dzień jak codzień - odpowiadam.
- Czy tobie też chce się spać na lekcjach z Simons? Rany, jak ta kobieta zanudza! - Adam zaczyna gadać jak nakręcony, ale w pewnym momencie się wyłączam.
Ktoś nas obserwuje.
W jego oczach jest gniew, a ręce ma zaciśnięte w pięści. Wpatruje się prosto we mnie.
- Hej, słuchasz mnie w ogóle? - Adam jest rozbawiony.
- Tak... Przepraszam, jestem po prostu zmęczona.
Widzę jak Niall kieruję się w naszą stronę i momentalnie się spinam. Mija nas nic nie mówiąc, ale dość mocno potrąca mnie ramieniem.
Co do cholery?
Nie rozmawiał ze mną tyle lat, a teraz nagle przed czymś mnie ostrzega, podwozi do szkoły, a na dodatek śledzi.
Zupełnie nie rozumiem o co mu chodzi.
Rozrzmiewa dzwoneke na lekcje.
- Miło się gadało - Adam parska śmiechem - Choć głównie ja gadałem do siebie.
Usmiecham się głupawo.
- Na razie - rzucam i ruszam przed siebie.
- Dobranoc.
Odwracam sie ze zdziwioną miną.
- Dlaczego mówisz 'dobranoc'? - pytam.
- Bo słowo 'cześć' jest oklepane, a 'żegnaj' to pożegnanie na zawsze. A ja mam zamiar cię zobaczyć jeszcze wiele razy.
- W takim razie dobranoc - odpowiadam z uśmiechem i nie znika on z mojej twarzy aż do końca dnia.
Doszłam do wniosku, że ludzie nie trafiają na siebie przypadkiem. Każdy wróg kształtuje nasz charakter, każda miłość, czy przyjaźń również. Nie wiem jaki to ma cel, że wczoraj się poznaliśmy, ale nie możemy tego zepsuć.

Trust me, baby |n.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz