Rozdział 7.

65 9 6
                                    

Jeśli ktoś był dla ciebie ważny, nie zapomnisz go. I nie ważne ile bólu ci zadał, serce i tak go nie odda.
Patrząc w oczy Nialla zastanawiam się jak długo i skutecznie potrafiłam udawać, że wszystko jest w porzadku.
Bo w porządku nie było nic.
Ludzie, którzy najbardziej potrzebują pomocy, najczęściej wyglądają jakby nie potrzebowali jej wcale.
Chcę poznać prawdę.
Bez względu na to co będę wtedy czuła, nie okaże tego. Jeśli będę musiała płakać, to będę płakała wewnętrznie. Jeśli serce zacznie mi bić jak szalone, to nie powiem tego absolutnie nikomu. To w ogóle nie pomaga. Tylko dołuje innych.
Niall wpatruje się we mnie z zagubioną miną. Widać że walczy sam ze sobą. Gdzie podział się ten groźny chłopak?
-Niall?
Chłopak wzdycha. Odsuwa się ode mnie, siada na podłodze i gestem pokazuję, żebym do niego dołączyła. Gdy siedzimy na przeciwko siebie, blondyn przeczesuje ręką włosy i chrząka.
-Prosze nie oceniaj mnie przez to co ci powiem.
Przysuwam się bliżej niego i kładę rękę na jego dloni. Nie odtraca mnie.
-Sam nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że kilka lat temu wpadłem w złe towarzystwo. Nie ciężko zauważyć po tym co widziałaś...
Wzdrygam się na te słowa przypominając sobie Nialla celujacego w bibliotekarza.
-Przepraszam. Nie powinienem o tym wspominać.
-Skąd znasz Adama? - pytam
- Cóż, można powiedzieć, że działamy w dwóch różnych grupach. Adam nie jest dobrym czlowiekiem mimo, że udawanie naprawde świetnie mu idzie. Jakiś czas temu zostałem wysłany przez szefa, żeby odzyskać pożyczone pieniądze od gościa pracujacego w barze. Poszedlem wiec tam i grzecznie próbowałem się o nie upomnieć, jednak mój towarzysz był strasznie niecierpliwy. Skończyło się na tym, że musieliśmy zwiewać, żeby nie oskarżyli nas o morderstwo.
Kręcę z niedowierzaniem głową, a Niall kontynuuje.
-Kilka dni później natknąłem się na Adama, który nieźle mnie pobił. Okazało się, że barman był jego bratem. Odgrażał mi się, że mnie zabije, jednak później objął inna taktyke. Stracę wszystko co dla mnie ważne.
- Co to ma wspólnego ze mną? Czemu mnie chronisz? - pytam.
Wstaję i opieram się o ścianę, zamykając oczy. Słyszę, że Niall robi to samo i gdy je otwieram, stoi na przeciwko mnie.
- Nic dla ciebie nie znacze. Zupełnie nic. Nie rozumiem czemu zacząłeś ze mną rozmawiać. Nic już nie rozumiem.
- Znaczysz dla mnie o wiele więcej niż ci się wydaje- szepcze Niall i przysuwa się tak, że stykamy się nosami.
Przez ten długi czas, gdy udawalismy że się nie znamy, wmawiałam sobie, że go nie kocham. Za kazdym jednak razem, gdy widziałam go z Amy lub gdy wciąż mnie ignorował czułam jak od środka rozrywa mnie na kawałki. Nie potrafiłam patrzeć na innych w sposób w jaki zawsze patrzyłam na niego. Oklamywalam siebie samą i dopiero teraz to do mnie dotarło.
-Zakochałem się w tobie - szepcze tuż przy moich ustach - Strasznie się zakochałem.
Kiedy Niall przyciąga mnie bliżej, a nasze usta się stykają, zapominam o wszystkim co działo się do tej pory. Nie ma już dla mnie znaczenia co takiego zrobił w przeszłości ani to, że tak długo mnie ignorował.
Niall popycha mnie na ścianę tak, że wpadam na wiadro z mopami. Upadają na podłogę robiąc niezły hałas, ale nie ma to dla nas znaczenia. Gdy w koncu chłopak się odsuwa muszę kucnąć, by wyrównać oddech. Gdy się podnoszę Niall wpatruje się we mnie z nieodgadnionym syrazem twarzy.
- Kończę o 15:00. Będę czekał na ciebie w samochodzie - mówi jak gdyby nic się nie stało.
Chwyta za klamkę i uchyla drzwi.
- A, i jeszcze jedno. Zakończ znajomość z Adamem, bo jeśli mu ufasz on może wbić ci nóż prosto w serce i będzie patrzył jak ono krwawi.

***
Jenyy. Kazdy rozdzial robi sie gorszy od drugiego. Co ja robie ze swoim zyciem ;-; przepraszam. Postaram sie pisać lepsze

Trust me, baby |n.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz