Rozdział 6.

76 7 3
                                    

Noce są najgorsze. To wtedy wychodzą wszystkie wspomnienia. To wtedy jesteśmy naprawdę sobą. Wtedy przychodzą ataki smutku i płaczu. Czasami zupełnie bez powodu. Wystarczy jedna zła myśl, by wywołać łzy. Wtedy nienawidzimy siebie najbardziej. Krzyczymy w poduszkę, zapisujemy kartki w pamiętniku i układamy w głowie scenariusze naszych marzeń. Przypominamy sobie osoby, które kiedyś były przy nas. Ktore obiecywały, że będą zawsze. A teraz ich nie ma.
Nie potrafię wymazać z głowy obrazu strzelajacego Nialla. Przecież on nie jest mordercą.
Prawda?
Przez całą noc męczyły mnie koszmary i budziłam się cała zlana potem.
Kiedy rano zwlekam się z łóżka ledwo stoję na nogach. Jestem tak strasznie zmeczona, bo przez połowę nocy wiercilam się na łóżku bojąc się zasnąć. Chcę zostać w domu, ale obawiam się, że Niall tu przyjdzie.Wolę rozmowę z nim w szkole pełnej uczniów niż w moim domu, gdzie byłby intruzem i bylibyśmy SAMI.
Na dworze pada deszcz i idealnie odzwierciedla mój nastrój w tym momencie. Zimny i szary.
Postanawiam unikać Nialla i chodząc korytarzem wygladam jak wariatka ze schizofrenią.
- Szukasz kogoś?
Podskakuję przestraszona, ale z ulgą stwierdzam, że to tylko Adam.
- Raczej unikam - mówię i ruszam przed siebie.
Jakos nie mam ochoty na rozmowy. Na moje nieszczęście, idzie za mną, a ja wzdycham.
- Coś się stało? Niezbyt dobrze wygladasz.
- Dzięki. Dziewczyny lubią to słyszeć.
Adam sie śmieje.
- Po prostu się nie wyspałam. Chyba...
Nie dokanczam, bo głos grzęźnie mi w gardle.
Niall stoi przy mojej szafce i opiera się o nią. Jest zły.
W uszach zaczyna mi dzwonić, a przed oczami pojawia się martwy pan Jefferson. Oczy Nialla są ciemne i przepełnione złością. Opanowuje mnie strach.
Staram się podejść do szafki udając że go nie widzę, ale ignorować Nialla to tak jak z małym dzieckiem. Nigdy nie wiesz co mu przyjdzie do głowy.
- Dość tego - warczy i łapie mnie mocno za ramię.
Teraz juz wiem gdzie mnie ciągnie i zaczynam się zastanawiać co tak interesujacego jest w schowku z narzedziami, że chłopak tak często tam chodzi.
Z zamyślenia wyrywa mnie odgłos zamykanych drzwi. Patrzę prosto w oczy Nialla.
- Czy ty jesteś głucha?
- Co proszę? - nie rozumiem o co mu chodzi.
- Co trudnego do zrozumienia jest w słowach " uważaj komu ufasz "?
Patrze na niego jak na idiotę.
- Słuchaj no - gwałtownie przybliża się, przypierajac mnie do ściany.
Gdybym chciała mogłabym z łatwością go pocałować.
- Trzymaj się z daleka od Adama. Nie jest tym kimś za kogo go uważasz.
- Nie ty wybierasz mi znajomych - warczę
- Po prostu nie chcę,żeby coś ci się stało, rozumiesz? - ton głosu Nialla łagodnieje.
- Co miałoby mi się stać? Nie mam 5 lat, potrafię o siebie zadbać.
- Nic nie rozumiesz - Niall wzdycha.
- Więc mi wytłumacz - szepczę.
Niall przenosi swoją rękę na moje biodro i patrzy mi w oczy.
Błękitne oczy chłopaka były jak bezkresny ocean. Mogłam w nie patrzyć godzinami i nigdy nie miałabym dosyć. Tak cholernie brakowało mi go kazdego dnia. Naszych rozmów, spędzania razem czasu, wszystkiego co robiliśmy razem kilka lat temu, gdy się przyjaźniliśmy.
- Po prostu mi zaufaj - szepcze prosto do mojego ucha.
Nasze policzki się stykają a ja jestem o krok od zrobienia ogromnej glupoty.
- Niall muszę wiedzieć o co chodzi.
Blondyn odsuwa się na tyle by na mnie spojrzeć i wzdycha.
- Proszę.

Zrobię wszystko, by poznać prawde. Jestem gotowa nawet mu zaufać, choć jest to skrajnie nieodpowiedzialne.
Chcę się jednak dowiedzieć przed czym tak usilnie próbuje mnie bronić.

***
SOORY, ten rozdział to wyjątkowy niewypał. Jakoś uciekł mi poprzedni pomysł dlatego wyszło co wyszlo....

Trust me, baby |n.h|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz