-Spałeś jak aniołek - Powiedział cicho Dean, po tym jak Castiel otworzył swoje błękitne oczy.
-Zasnąłem...? - Zapytał zdziwiony anioł marszcząc czoło i rozglądając się dookoła.
-Najwyraźniej - Po chwili wahania Dean położył swoją dłoń na dłoni Cas'a - Wszystko gra?
-Tak, tak - Odparł szybko Castiel, a Dean z zażenowaniem puścił dłoń anioła i ponownie chwycił ją za kierownicę. Poczuł jak żołądek mu się wywraca - Gdzie jesteśmy?
-Już prawie na miejscu - Powiedział sucho Dean.
Castiel spojrzał na niego ze zdziwieniem.
-Już?
-Mhm - Winchester sam nie do końca rozumiał swoją irracjonalną irytację
Castiel jednak nie zwrócił uwagi na ton Deana i rozejrzał się po okolicy, przez którą aktualnie jechali.
-Jak długo...?
-Bardzo długo - Skwitował Dean - Przez chwilę nawet się martwiłem, że coś ci się stało.
-Chcesz... Chcesz się zdrzemnąć chwilkę? Mogę poprowadzić...
-Nie ma takiej potrzeby - Powiedział Winchester.
Dla pewności Dean zerknął na telefon komórkowy. Zaniepokoił go brak jakichkolwiek wiadomości od Charlie i Gabriela, bo jeśli nawet nie zdołali niczego znaleźć - co było bardzo prawdopodobne, powinni dzwonić chociażby z zapytaniem czy wszystko z nimi w porządku. Dean już wyobrażał sobie Gabriela wyrywającego telefon Charlie i śmiejącego się, by nie przeszkadzać kochankom w ich słodkiej randce. Gabriel często śmiał się z bliskich relacji Deana i Casa, nawet założył się z Samem o to, że kiedyś jeszcze obaj będą świadkami pocałunku swoich braci. Dean ze smutkiem przypomniał sobie swojego brata i jego serce ścisnęło się z żalu.
-Dean - Usłyszał przyjemny głos Castiela, który wprawił w mrowienie całe jego ciało - Dean, to chyba tutaj.
-Co? Och... Tak, tak. Tutaj.
Zatrzymał się i spojrzał na anioła. Wygląd Castiela był tak przyjemny, że Dean nie miał ochoty wychodzić z tego auta. Miał ochotę tu zostać i przy dźwięku "All we need is love" pokazać Casowi swoje uczucie, najlepiej na tylnym siedzeniu.
-W porządku? - Cas zmarszczył czoło, a Dean otrzeźwiał z marzeń.
-Tak, oczywiście. W najlepszym. Chodźmy - Winchester szybko wyszedł z auta zatrzasnąwszy za sobą drzwi. Castiel zrobił to w inny, bardziej powolny i bardziej niepewny sposób.
Dean okłamałby samego siebie, gdyby powiedział, że nie interesuje go to, że Cas zachowuje się jakby wyparł z pamięci wydarzenia pomiędzy nimi. Wciąż czuł niemiłe uczucie w żołądku i ze zdenerwowaniem wyminął Castiela ruszając w stronę szpitala.
-Co wy tu robicie? - Dobrze znajomy głos zabrzmiał za nimi, więc odwrócili się szybko, a ich oczom ukazał się Metatron stojący z anielskim ostrzem i wpatrujący się w nich z podejrzliwością.
-Mamy do ciebie sprawę - Zaczął bez ogródek Dean.
Metatron najpierw zmarszczył czoło, a potem wybuchnął gromkim śmiechem.
-Wy sprawę do mnie? - Zapytał rozbawiony.
Dean przewrócił oczami.
-Na prawdę nie mamy na ciebie czasu - Powiedział Cas obojętnym tonem, po czym wysunął z rękawa anielskie ostrze.
CZYTASZ
Najlepsi Żołnierze
ФанфикPo śmierci młodszego brata, Dean Winchester tylko w jednej osobie może znaleźć oparcie. Jedna osoba, która przypomni mu czym jest szczęście. Jedna osoba, która pokaże mu czym jest miłość.