Pomoc...

130 10 7
                                    

Mineła ponad godzina...nadal siedziałam płacząc i czekając na cud. Zmienie sobie pozycję..pomyślałam.Gdy się przekręciłam poczułam że coś mnie kuje w pośladek.Najprawdopodobniej miałam coś w kieszeni sięgnełam po to i...okazało się że był to "magiczny " naszyjnik.Czyliii...jeśli on uzdrawia to może ożywi Adama...prosze..by tak było powiesiłam Naruciakowi ten naszyjnik i...no i nic! 

-Ale...Ale czemu...NIEEE...NIE CZEMU??? 

Naszyjnik nie działał...chwyciłam Adama za ręke...trzymałam go tak z 2min. Nie wiedziałam co robić

Nagle zza drzwi uszłyszałam hałasy...było to coś w stylu :

Aaaamaszzz ty świnio...!!!! Amasz...BOOOM...W ŁEP A W ŁEP GO !!!

Myślałam że znowu kogoś złapali więc się skuliłam.

-Adam...przepraszam nie wiem co robić...daje ci ten naszyjnik i...iii..musze uciekać 😢Chwyciłam go mocno za ręke i...pocałowałam.Gdy po pocałunku się odsunełam..nastała cisza...było tak cicho że..źe słyszałam pukanie serca.Czyli..A..Adam...mm...Proszę...TAK!!! On oddycha...on oddycha...on odd...TU PRZERWAŁO MI GŁOŚNE WALNIĘCIE.Obruciłam się i zauwarzyłam tam wywrucone drzwi , w których na czele stały moje BFF :Kasia , Ola i Ada. Za nimi byli inni...wszyscy inni czyli moji i Adama przyjaciele w większoścu Youtuberzy.

-Emm...co tu się stało ?Zapytała żartobliwie Kasia...

-Nie ma co tu gadać Adam tu umiera..znaczy umarł i zmartwychwstał...ale niechce go znów stacić!!!Zabierzmy go do szpitala...i to szybko.

I zabraliśmy Adma a następnie zawieźliśmy go do do szpitala...Trochę się naczekałam gdy pozwolili mi wejść do środka.

-Iiiii jak stan Adama ?

-Szczerze ?

-Szczerze...

-Nie wiem jakim cudem wogule zaczął oddychać ale nie oszukujmy się...na 70%nie przeżyje tego. To jest głeboka rana...ale jak chcesz możesz iść go porzegnać.

-Dob..dobrze...😢

Więc poszłam...a raczej pobiegłam

-Adam...Adam...nie umieraj...a jaaa??!?!?NO PROSZĘ CIĘ..ADAM..NIE !!

Nagle zobaczyłam że poruszył ręką..chwycił mnie za ręke , otwar ledwo oczy i rzekł

-Przecież nigdy cię nie opuszczę księżniczko...i mnie pocałował.    Gdy skończył to położył się na lóżku , zamknął oczy i puścił moją ręke...Adam nieee...niee..pro..nie dokończyłam..nie miało to sensu ! Całe życię się właśnie zawaliło. Odeszłam od lóżka i...poszłam do domu.To znaczy do Naruciaka bo u niego mieszkłam. Poszłam nie pacząc co było po drodzę ale poszłam gdy doszłam do domu położyłam się na lóżko...leżałam tam godzinę a potem zasnełam

Jedno słowo "NARUCIAK"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz