Rozdział XII

66 9 1
                                    

Wersja kucharki, nie wiele różniła się do tej, którą Klara usłyszała od Artura. Kobieta jednak ubarwiła ją o kilka wątpliwych szczegółów, jakoby żona Borgina miała być wiedźmą i razem mieli odprawiać jakieś rytuały, że Daniela nawiedza dwór, że kości wszystkich ofiar są złożone w tutejszych piwnicach.
Klara słuchała tego wszystkiego z rosnącym przerażeniem. Nie mogła w końcu stwierdzić, co jest prawdą, a co nią nie może być. Nie dowiedziała się jednak najważniejszego, jak to wszystko powstrzymać? W jaki sposób zdjąć klątwę?
Kucharka wspomniała o tym, żeby zaprosić księdza, który odprawi na wszystkich egzorcyzmy. Klara nie wiedziała, co o tym pomyśle sądzić. Przede wszystkim, czy stary Borgin by się na to zgodził? Nie była nawet pewna reakcji Maksymiliana, a co dopiero Klemensa. Niby jak miałaby ich przekonać? I czy oni wiedzieli o tej klątwie? Jeżeli tak, to nie wyglądali na zbytnio przejętych. Nie raczyli nawet o niej poinformować, czy ostrzec Klarę.
Dziewczyna poczuła nagłą złość do obu mężczyzn, a w szczególności do Maksymiliana. Liczyła na to, że będzie w stosunku do niej uczciwy. Przecież to niemożliwe, żeby nie wiedział...
-Panienko Klaro, to co z tym księdzem, jak panienka myśli? Może panienka sama do niego się uda?- wyrwał ją z zamyślenia głos kobiety.
-Sama nie wiem, muszę to jeszcze przemyśleć. Nie jestem pewna, czy to sprawa dla katolickiego księdza.- rzuciła dziewczyna.
-Jak panienka uważa. W razie czego niech panienka do nas przyjdzie, może jeszcze coś razem uradzimy. Marta, ta co teraz obiera ziemniaki, potrafi różne uroki odczyniać, a czasami i też jakiś rzuci- powiedziała konspiracyjnym szeptem kucharka- Nie zaszkodzi poprosić ją o pomoc.
-Dziękuję pani, na pewno jeszcze przyjdę.- odpowiedziała Klara i wyszła z przytulnej kuchni na chłodny korytarz.
-Oj, lepiej, żebyś ty dziecko już nigdy nie przyszła i jak najszybciej stąd uciekła- mruknęła pod nosem kucharka i wróciła do pracy.

Maksymilian czuł się podle. Rano pojechał do miasta, żeby spotkać się z Anielą. Skłamała ojcu, że idzie na przymiarkę sukni, tymczasem razem z Borginem, udali się do stojącej na uboczu gospody. I zrobili to. Nie byli w stanie się powstrzymać, od tak dawna nie były ze sobą.
Chociaż Maksymilian miał w pamięci rozmowę z Klarą, na temat Anieli, to poczuł, że zrobił coś niegodnego. To nie było uczciwe w stosunku do Klary. A może było? Przecież sama mu na to pozwoliła...
Maksymilian poczuł, że jak najszybciej musi zobaczyć się z dziewczyną i z nią porozmawiać.
Klara po rozmowie z kucharką, zaszyła się w bibliotece. Wpatrując się w równo poustawiane tomy, powzięła decyzję, że musi szczerze porozmawiać z Maksymilianem. Musi mieć go po swojej stronie, inaczej będzie jej jeszcze trudniej. Przemknął jej przez głowę pomysł z księdzem. Nerwowo złapała pukiel włosów i zaczęła okręcać go wokół palca, aż poczuła ból. To otrzeźwiło jej umysł na tyle, że ostatecznie uznała ten pomysł za niedorzeczny.
Postanowiła ułożyć w głowie listę rzeczy, które musi zrobić. Przede wszystkim porozmawiać z Maksymilianem. Do tego spotkać się z Arturem. Dobrze by było, gdyby jakimś cudem udało jej się zrozumieć lepiej, jak porozumieć się z duszami.
-Klaro, tutaj jesteś, szukałem cię- dziewczyna wzdrygnęła się, gdy z zamyślenia wyrwał ją głos Maksymiliana.
-To dobrze się składa, bo chciałabym z tobą porozmawiać- zaczęła ostro.
-Doprawdy? Ja też mam pewien temat, że tak powiem, niecierpiący zwłoki, ale proszę mów pierwsza. Widzę, że jesteś, ekhm, zdenerwowana.
-Co wiesz o klątwie?- rzuciła bez owijania w bawełnę Klara. Uznała, że lepiej nie robić podchodów i od razu powiedzieć, o co jej chodzi.
-Co? O jakiej ty klątwie mówisz?- na twarzy mężczyzny malowało się zdziwienie.
Klara zmierzyła go wzrokiem. Przez chwilę, była skłonna uwierzyć, że naprawdę nic nie wie, ale tylko przez chwilę. Jego dusza mówiła sama za siebie.
-Proszę, nie udawaj zdziwienia i nie kłam w żywe oczy. Przecież to nie ma sensu. Chce, żebyś mi wyjaśnił, w jaki sposób mogę tego uniknąć. Nic więcej.- powiedziała zrezygnowanym tonem, którego tym razem Maksymilian lekko się wystraszył. W tym głosie była ukryta wielka desperacja.
-Oczywiście Klaro. Masz rację, należy ci się prawda. Chciałam ci to powiedzieć już tamtej nocy, kiedy przyszedłem do ciebie, ale zabrakło mi odwagi. Wydaje mi się, że cos już wiesz, więc to, co ci powiem, będzie zapewne tylko uzupełnieniem.
-Jak możesz? Jak możesz żyć ze świadomością tego, że staniesz się potworem? Jak śmialiście w ogóle sprawić, by to wszystko mogło się urzeczywistnić? Czy wy w ogóle jesteście ludźmi?! Przecież to jest chore! Słyszysz? Chore!- Klara nie mogła dłużej wytrzymać i rzuciła się z impetem na mężczyznę.
Oniemiały w pierwszej chwili Maksymilian, dostał mocny cios w twarz i brzuch. Momentalnie z nosa poleciała mu krew. Próbował powstrzymać dziewczynę, ale ta wciąż się szarpała i roniąc łzy złości i bezsilności wciąż krzyczała.
-Nie chcę być potworem! Słyszysz? Powiedz mi, że coś da się ztym zrobić! Ja nie chcę być potworem!
-Klaro, cicho, spokojnie- szeptał bezradnie Maksymilian, obawiając się, że za chwilę zjawi się tutaj jego ojciec.
-Klaro, porozmawiajmy spokojnie, uspokój się...
Klara opadła z sił, powstrzymywana od zadawania ciosów mocnym uściskiem swojego przyszłego męża. Osunęła się w jego ramiona, ale po chwili odskoczyła od niego i zajęła miejsce w fotelu.
Jej zazwyczaj blada twarz, teraz była purpurowa i napuchnięta, po policzkach toczyły się łzy. Nie zostało nic z misternej fryzury. Upięcia puściły, pozwalając, by długie do pasa włosy, zaczęły żyć własnym życiem. Ucierpiała nawet suknia Klary, koronka przy jednym z rękawów była prawie całkowicie oderwana.
-Ja...- zająknęła się i zmusiła, by opanować nową falę płaczu.
-Spokojnie Klaro, tylko bądź spokojna, a za chwilę ci wszystko wyjaśnię.
Klara z całej siły starała się zapanować nad swoimi emocjami, które raz uwolnione, nie chciały tak łatwo się ujarzmić. W końcu jednak przestała płakać i trzeźwo spojrzała na Maksymiliana.
Mężczyzna wziął głęboki wdech i zaczął mówić.

DziedziczkaWhere stories live. Discover now