Rozdział II

763 29 0
                                    

*HINATA*
Zanim przekroczyłam szkolne drzwi psychicznie przygotowałam się do spotkania z odwiecznym przyjacielem uczniów - hałasem. I tak oto ze "Świata Ludzi" wkroczyłam do "Krainy Małp".
Pierwszaki biegające po korytarzach jak zwykle były utrapieniem starszoklasistów i nauczycieli, a pary całujące się w toaletach i nie tylko... to już była wyższa jazda. OK rozumiem, że niektórzy mają wysokie zapotrzebowanie na przeżywanie tego typu emocji, ale dla dobra innych i nie gorszenia młodzików mogliby się z tym wstrzymać na te osiem godzin lekcyjnych.
Idąc szkolnym korytarzem wypatrywałam miłości mojego życia... Naruto. Był on stałym bywalcem w mojej głowie od... zawsze? Nie, to nie tak, ale w pewnym sensie taka prawda.
Poznaliśmy się na placu zabaw. Tak trochę to dziecinne, ale tak właśnie było. (No bo w końcu jakie dziecko nie chodzi na plac zabaw w wieku czterech lat?) Huśtałam się na huśtawce, gdy nagle zobaczyłam dwóch, może starszych ode mnie, chłopców idących w moją stronę. Nie wiedziałam co robić. Po chwili spostrzegłam, że patrzą na mnie z nienawiścią. Przecież nic im nie zrobiłam! Jeden z nich, wyższy, sprawiający wrażenie lidera tej dwuosobowej grupy, zapytał się mnie:
- Co się tak na mnie patrzysz? Mam coś na twarzy?
- N...nie - odpowiedziałam jąkająć się. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że taki dzieciak może być jakoś szczególnie agresywny. Jednak po chwili zmieniłam zdanie.
- Zjeżdżaj, albo będziesz miała siniaczka na tej ładnej buźce. Teraz ja chcę się pohuśtać! - "co? Tylko tyle?" Pytałam się w myślach. No w sumie czego może ode mnie żądać pięcioletnie dziecko. Już miałam się grzecznie usunąć z miejsca, (trzeba przyznać, że od dziecka brakowało mi odwagi, żeby się postawić) kiedy nagle przede mną stanął jakiś chłopiec niewiele wyższy ode mnie.
- Nie! - krzyknął - Nikt nie będzie wam ustępować, kiedy mu grozicie łobuzy! - po minach bandy nie dało się zbyt wiele wyczytać. Może zamieszanie, swego rodzaju zdziwienie.
Teraz odezwał się niższy i wychudły chłopak:
- Jak masz na imię? - zapytał mojego bohatera
- Nazywam się Uzumaki Naruto - powiedział z entuzjazmem jakby uwielbiał swoje imię.
Jeden z grupki wpatrując się w Naruto potarł swoje czoło tym samym zmuszając mózg do myślenia. Wyglądał jakby chciał przeszukać każdy zakamarek swojego umysłu, by znaleźć tą jedną najważniejszą informację.
- Skądś cię znam - powiedział dalej myśląc - Już wiem! - wykrzyknął uradowany, prawdopodobnie domyślił się jak mu dopiec - Jesteś...
- Haizaki! Masato! - wołał ktoś z oddali damskim głosem - Do domu natychmiast!!!
- Już idziemy! - odkrzyknęli mało usatysfakcjonowani chłopcy - Jeszcze się policzymy - powiedzieli i pobiegli do źródła dźwięku.
- WOW, zazwyczaj tak szybko nie idzie - uśmiechnął się Naruto ukazując białe równe ząbki - Mieliśmy prawdziwe szczęście, gdyby nie ta pani mogłoby być z nami naprawdę źle.
- Dziękuję N...n...n... - moja nieśmiałość właśnie dawała mi się we znaki
- Naruto - dokończył z szelmowskim uśmiechem na ustach - Muszę już iść. Do zobaczenia - odwrócił się w przeciwną stronę do zachodu słońca i odszedł patrząc w chmury.

    - Hinata! - ktoś darł się na mnie przez pół korytarza

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Hinata! - ktoś darł się na mnie przez pół korytarza.
Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam Sakurę. Jak zwykle promieniowała wśród innych. To moja najlepsza przyjaciółka. Jej rodzice pracowali w pobliskiej restauracji. Tata był wicedyrektorem, a mama księgową. Tak jak ja miała szesnaście lat.
Często chodziła w rozpuszczonych włosach z czerwoną wstążką. Należy podkreślić, że miały kolor różowy i sięgały do ramion. Jej tęczówki były w kolorze wiosennej trawy, a oczy otoczone wachlarzem czarnych rzęs. Miała wysportowaną sylwetkę. Wiele dziewcząt zazdrościło jej wyglądu i powodzenia u chłopców jednak ja tylko tej drugiej rzeczy. Ona sama chciała mieć jedną rzecz którą posiadałam ja. Miseczkę E. Co prawda jej rozmiar C nie był taki zły, aczkolwiek nie odpowiadał jej. Kiedyś próbowałam jej przemówić do rozsądku, że to nie wygodne itd. lecz ona upierała się przy swoim. I tak oto została pierwszą uczestniczką klubu o nazwie "Klub Miłośników Piersi Hinaty" (w skrócie "KMPH").
Sakura była zazwyczaj opanowana, jednak od czasu do czasu (a ostatnio nawet często) potrafiła nieźle człowiekowi dowalić. Od dziecka rywalizowała z Ino. Podobno kiedyś były najlepszymi przyjaciółkami, ale pokłóciły się o chłopaka, Sasuke, klasowego zdolniache i przystojniaczka.
Dochodziłam właśnie do mojej szafki szkolnej, gdy Sakura do mnie podeszła.
- Cześć, jak tam samopoczucie? - zapytała uśmiechając się na przywitanie.
- W normie - odpowiedziałam zakładając szkolne obuwie - I zakładam, że u ciebie też.
- Taa..., gdyby nie te głupie testy w tym tygodniu byłoby OK.
- Nom, nauka do nich jest straszna, ale tobie pewnie pójdzie jak zwykle genialnie Sakura-chan.
- Chciałabym, żeby tak było - odpowiedziała i zerknęła na zegarek - O matko! Pośpiesz się Hinata mamy jeszcze pół minuty.
"Jak zawsze perfekcyjna" pomyślałam zbierając rzeczy i idąc na lekcje.


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
To tyle na dziś 😊. Mam nadzieję, że się spodobało. Poprawiłam się z długością 😆 Do zobaczenia!
《baloonoowa》

NaruHinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz