Jest to opowiadanie o dziewczynie, która darzy miłością pewnego chłopaka nieświadomego tego uczucia. Główna bohaterka musi pokonać wiele przeszkód, aby cieszyć się spokojnym życiem u boku swojego jedynego. Ale czy jej się to uda? Czy zakończenie tej...
*HINATA* Był piękny słoneczny grudniowy wtorek, a ja musiałam siedzieć na nudnej lekcji matematyki z profesorem Nara. Co prawda od czasu do czasu starał się urozmaicać nam lekcje zadając jakieś zagadki, jednakże nikt nigdy nie potrafił ich rozwiązać, nikt oprócz jego syna Shikamaru. Młody Nara był urodzonym geniuszem. Założę się, że wiele firm przyjęłoby go jako stratega, już teraz, w wieku szesnastu lat. Jego ojciec Shikaku często powtarzał:
"Chciałbym, aby mój syn znalazł sobie jakąś normalną dziewczynę, skończył studia, ożenił się, miał dzieci, a przede wszystkim nigdy nie pracował jako nauczyciel."
Na twarzy Shikamaru często pojawiały się rumieńce, gdy tata tak o nim mówił, a należy podkreślić, że zazwyczaj był osobą poważną i niewzruszoną. Miał czarne włosy, sięgające gdzieś do ramion, związane w kucyk z tyłu głowy. Jego znudzone oczy były koloru brązowego. Średniej wielkości uszy przekuwały fioletowe kolczyki w kształcie koła. Mierzył około 175 centymetrów. Był bardzo inteligentny, niestety nie interesowało go zbyt wiele rzeczy. Chodził po szkole niewzruszony i z obojętną miną. Prawdopodobnie jedyną rzeczą, która go ciekawiła to gra w szachy. Ostatnio chodziły po szkole plotki co do "tej jedynej" Shikamaru. Podobno powinna być w klasie wyżej, ale zrezygnowała, żeby być w razem z braćmi. Czyli teraz jest albo w "a", albo w "b" (ja jestem w "a"). Odnośnie naszej klasy to uczęszczało do niej piętnaście osób:
Oczywiście nie wszyscy darzyli się sympatią. Jedni większą, drudzy mniejszą, w końcu nigdy nie jest tak, że cała grupa się lubi. Jako klasa mogliśmy powiedzieć, iż dość dobrze się zgrywaliśmy. Nie zdarzały nam się większe kłótnie niż dwutygodniowe i nie obejmowały więcej niż trzy osoby.
Profesor Nara otworzył laptopa i zaczął sprawdzać listę obecności. Całe szczęście, że teraz świat opanowały dzienniki elektroniczne. Gdyby właśnie w szkołę uderzył piorun i padłoby zasilanie niewielu nauczycieli mogłoby wpisywać oceny. Na pewno 50% z nich nie ładuje komputera w domu, bo po co płacić za prąd, kiedy wystarczy wziąć do szkoły kabelek, podłączyć go do laptopa, a następnie do kontaktu i cieszyć się darmową energią! W klasie stawili się prawie wszyscy uczniowie oprócz jednego, Naruto. Mogłabym się założyć, że wpadnie piętnaście minut po rozpoczęciu lekcji. I tak też było. - Przepraszam za spóźnienie, dattebayo! - wykrzyknął zdyszany nastolatek otwierając drzwi. - Naruto!!! - wrzasnął zirytowany nauczyciel. - Ile razy mam ci powtarzać żebyś wcześniej wstawał! - Przepraszam profesorze - Naruto posunął się no zrobienia niewinnej miny - budzik mi rano nie zadzwonił, to był przypadek. - Przypadek? Nie sądzę. Przypadkiem jest, że co tydzień Pan Uzumaki spóźnia się na lekcje matematyki? Klaso, czy mam rację? Miałam być szczera? Tak naprawdę wiedziałam, że to raczej niemożliwe, by co tydzień się spóźniać na tą samą lekcję z tym samym nauczycielem. Wyjątek stanowiły zastępstwa zdarzające się bardzo rzadko. Nie chciałam potwierdzać słów profesora, bo w końcu pragnęłam dać poparcie Naruto, ale nie miałam tyle odwagi by się postawić. Rozmyślając nad tym nawet nie zauważyłam jak klasa odpowiedziała na pytanie Pana Shikaku. - Hinato? A ty jak uważasz? - usłyszałam zdanie wychodzące z ust profesora. - Ja..yyy... jaaa...uważam... - popatrzyłam na Naruto - że ma Pan całkowitą rację profesorze. - Dziękuję drogie dziecko. Co ja właśnie zrobiłam??? Miałam szansę zabłysnąć przed "chłopakiem z moich marzeń" i... perfekcyjnie zrujnowałam sobie jego opinię na mój temat. Widziałam wielkie rozczarowanie w jego oczach. Muszę go przeprosić, na przerwie. - Naruto? - powiedział nauczyciel. - Tak, Panie psorze? - Idź do tablicy zadam ci kilka przykładów do rozwiązania... na całą lekcję. - Pfff... - dało się słyszeć ciche westchnienie i uczeń podszedł do tablicy.
*** - Czemu mu się nie postawiłaś Hinata!? - pytała pretensjonalnym tonem po zakończeniu lekcji. - Bo... Sakura-chan... ja... ja... - nie wiedziałam co odpowiedzieć. - Nie miałam odwagi... ja naprawdę chciałam się przeciwstawić Shikaku, ale... ale... ja - oczy zaszły mi łzami i przez zamglony obraz nie widziałam zbyt dobrze - ja... - czułam się taka bezradna - ja... - nie zauważyłam nierównej płyty chodnikowej i runęłam jak długa przed siebie. Z początku byłam nieco zszokowana, gdy spostrzegłam, że leżę na czymś miękkim. "To raczej nie łóżko" - pomyślałam. - "Stanowczo za małe i chyba ma głowę... . Co? Ma głowę?". Przetarłam oczy. Widok leżącego pode mną mężczyzny zwalił mnie z nóg. Wyglądał na przestraszonego, a jednocześnie rozbawionego. Miał rozczochrane blond włosy i wyglądał dokładnie tak jak... . - Naruto? Ja... przepraszam... nie chciałam. - Spokojnie Hinata-chan nic mi nie jest - odpowiedział, a ja zdałam sobie sprawę z tego w jakiej badziewnej jesteśmy pozycji. On leżał na plecach. Ja leżałam na nim. On trzymał mnie w talii. Ja opierałam swoje piersi na jego klatce piersiowej. On był zdziwiony. Ja płonęłam żywym ogniem. A dookoła nas tłum gapiów. Cudownie. Nie mogłam sobie wyobrazić lepszej sytuacji... . Żenujące. - Jeszcze raz przepraszam. Zagapiłam się i... tak wyszło - mówiłam wstając. - Naprawdę nic się nie stało - mówił uśmiechając się. - Jak chcesz to mogę cię odprowadzić do domu??? Aaa! Naruto chce mnie odprowadzić do domu! Nie, tego wymaga od niego sytuacja nie to, że on chce. Ale i tak zawsze coś! - Sakura, masz coś przeciwko? - zapytałam przyjaciółki. - Nie - odpowiedziała - Bawcie się dobrze! - puściła mi oczko, odwróciła się w drugą stronę i odeszła. To jeden z najlepszych dni w moim życiu! Tak myślałam do czasu... .
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^ Dam dam dam! 😂 Znowu coraz dłuższe opowiadanie! Proszę zostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza, bo tak trochę smutno mi jak widzę, że czytacie, a nie znam waszych opinii 😢😢😢. Dajcie jakieś pomysły na next!!! Papa! 《baloonoowa》