Rozdział 19"Zakazany owoc"

15K 1.2K 717
                                    

Artur

Obudziłem się na podłodze z nogami na wyrku...Pozycją tą spowodowało państwo Morke chrapiące w najlepsze w braterskim uścisku.
Zebrałem się jakoś i udałem do łazienki na poranną toaletę.
-Wieeeee...Spać.-ziewnąłem wchodząc do środka,gdzie spotkałem się z widokiem Nataniela na kiblu.-O...cześć...
-?! -spalił buraka,a ja złapałem za szczoteczkę i zacząłem być zęby.-Artur...Ja korzystam...
-Nie przeszkadzaj sobie...Szuru szuru...
-Ale...Wyjdź T_T ....WYJDŹ!!!!-nim się obejrzałem rudy łeb cisnął we mnie srajtaśmą. Zakrztusiłem się pastą i plunąłem w stronę drzwi...prosto na twarz Setha.
-Eee...?!?!... Przepraszam?
-...
-Co się dzieje?-spytał Marko wchodząc do łazienki.-O! Matras sra! ^^
-Kurwa...Idźcie...Błagam!-jęknął załamany chłopak. Postanowiliśmy go nie dołować bardziej i zająć się sobą.

Ubrałem się jako tako i poczekałem,aż reszta się ogarnie. Kiedy byliśmy już gotowi, zeszliśmy na dół na śniadanie.
- No żeby tak do kibla ludziom włazić...- powiedział zirytowany Nataniel gryząc tosta.
- To czemu się nie zamknąłeś ?- spytał Marko pałaszując płatki na mleku i popijając sokiem. Dziwne połączenie...
- Bo zamek nie działał.
- AAAA...Ok.
-Artur.-odezwał się nagle Seth masując moje ramie. Nie powiem,że to było przyjemne.Tego mi właśnie było trzeba.-Wybacz,że cię zwaliliśmy.
-Spoko. Nie gniewam się.-powiedziałem  go w policzek. Momentalnie się zawstydził.-Jakiś ty słodki ^^
-Cicho...
-Ekhem...-odchrząknął Matras powodując,że nasza uwaga skupiła się na jego małej osóbce.-Co teraz mamy robić? Ja chcę wrócić do domu.
-Promy kursują codziennie. Możesz kupić bilet i wracać.-powiedział Seth kończąc kanapkę.
-Ale nie mam kasy.

-My w sumie też nie. Trzeba zarobić.
-Dlatego wziąłem gitarę.-uśmiechnąłem się do nich.-Będę występować na ulicy na początek.


Seth


Nieuchronnie zbliżało się popołudnie,co oznaczało,że Artur i Marko niedługo wrócą. Pech chciał,że mój młodszy braciszek nie pozwolił mi iść z moim chłopakiem,pod pretekstem,ze będę z nim romansować i nic nie zarobi. No jak tak można?!
Wylegiwałem się na łóżku licząc zacieki na ścianach,kiedy wszedł rudzielec z talią kart.Położył je na stole i zdjął torbę,oraz buty.

-Gdzie byłeś?-spytałem zaciekawiony.
-A sklepiku obok. Bardzo miła pani za kupioną gumę dała mi talie kart. Zagramy?
-Jasne. I tak nudzę się jak mops.
Usiedliśmy po dwóch stronach stołu.Potasowałem karty i zacząłem rozdawać. Postanowiliśmy zagrać w Makao.Coś prostego co większość osób kojarzy. Walka była zaciekła. Dobieranie,schodzenie,stanie...Koniec końców przegrałem...
-No nie!-jęknąłem z oburzeniem.-Żądam rewanżu!

-No okey.-zaśmiał się Nataniel. Spojrzał na mnie tasując talie i uśmiechnął się lekko.-A może zagramy o coś?
-Ale o co? Nic wartościowego nie mam.Po za telefonem...A jego nie oddam!
-Spokojnie. Myślałem bardziej...Że kto wygra wyznacza przegranemu karę. Co ty na to?

-Karę? Np?
-No na przykład pompki...Albo striptiz.-zaśmiał się lekko na to ostatnie.-Takie przykłady z dupy.
-No okej. Ale teraz to cię zniszczę!-krzyknąłem pełen werwy.

12 minut później...

-NIEEEEE!!!!-wydarłem się,kiedy Matras położył ostatnią kartę.-Ty szatanie! Ja się tak nie bawię!
-Ahaha...Wybacz,ale karty to moje życie ^^

-Następnym razem wygram!-odgrażałem się.
-Dobra,dobra...Nie zapominaj,że masz karę.-uśmiechnął się złowrogo. Mam złe przeczucia. Rude to zło! 

-No...To co mam zrobić?-spytałem obojętnie. Ale się wkopałem...Pewnie będzie mi kazał tańczyć taniec hula z lampą albo trząść pośladkami.

Moja niania to Gej[ ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz