Rozdział 1

827 47 9
                                    

~~Matilda~~

-Tilly słonko spóźnisz sie do szkoły-zawsze rano mi to powtarza- jeśli dalej tak będziesz spać! Ahh czekam na ciebie w kuchni ze śniadankiem-mówiła mama.

-Dobrze, jeszcze tylko pare minut-odparłam śpiącym i mulącym głosem.

-Wiesz co? Może jednak oddam twoje naleśniki z nutellą Leosiowi? Napewno się ucieszy.

-Już ide! Daj mi tylko troche czasu na ubranie sie.

-Ahh zawsze to na was działa-mówiąc te słowa wyszła z pokoju.

Postanowiłam ubrać na siebie buzę z logiem jednego z moich i Leo ulubionych zespołów rockowych- BMTH. Do tej jakże ciemnej bluzy ubrałam czarne jeansy z dziurami na kolanach i moje nike'i roshe roon'y dokładniej, które były również czarne. Me długie włosy postanowiłam spiąć w kucyka. Po nałożeniu codziennego makijażu zeszłam na dół do kuchni i ujrzałam tam wszystkich siedzących i czekających na mnie ludzi. Moi bracia i ukochana mamusia, która w tym momencie smażyła kolejną porcję naleśników.

-I co mała, będziesz wcinać naleśniki z moją nutella?-zapytał się żartobliwie Leondre.

-A żebyś wiedział, kochany braciszku.

-Ooo zaraz będzie starcie ognia z wodą-zaczął mówić nasz najstarszy brat kiedy my patrzeliśmy na siebie z zgrozą. Prawdopodobnie wyglądaliśmy jak chciejące sie zabić wiewiórki, ale każdy kto ma rodzeństwo też tak miał.

-Tilly kochanie, twoje naleśniczki są gotowe, prosze przyjdź po nie.

-Ale mamo teraz nie mogę!

-No to twoje naleśniki wystygną i nie zdążysz je zjeść przed wyjściem do szkoły.

Ojeju rzeczywiście zapomniałam przez to wszystko, że ide do szkoły. Po tych docierających słowach mamy poszłam i w pare minut moje naleśniki znikły.
Pobiegłam na górę po plecak i zegarek. Gdy nałożyłam na siebie obie te rzeczy to postanowiłam zajrzeć do pokoju diabelnego braciszka.
Po wejściu do tego pomieszczenia nie wierzyłam w to co widze. Było tam perfekcyjnie czysto! Przyglądałam sie tym czterem ścianom i nie wierzyłam. Było tu tak czysto, że aż....... za czysto jak na chłopaka!
Zdziwiłam sie bardzo, nie ukryje.
Zerknęłam na zegarek, który pokazał mi godzinę 7.26 . Miałam tylko cztery minuty, aby poszperać w jego pokoju. Uznałam że to za mało czasu i zeszłam na dół.

-Mamo, ja ide!

-Dobrze skarbie, uważaj na siebie!

-Ahh doobrzeee.

-Pa Tilly!-te słowa wypowiedziane przez męskie głosy uspokoiły mnie i mogłam spokojnie wyjść.

Tuż pod domem zatrzymałam sie, aby wyciągnąć słuchawki z plecaka. Gdy udało mi sie je zdobyć włożyłam je z jednej strony do telefonu, a z drugiej do mych uszu. Oczywiście w kolejności alfabetycznej wypadało że teraz będzie lecieć piosenka moje brata i jego przyjaciela Charlie'go "Beautiful". Postanowiłam nie przewijać. Doceniam talent Bars'a i Melody'iego. Są niesamowici.

W drodze do przystanku, gdzie staje nasz autobus szkolny ciągle słuchałam piosenek "Bars and Melody". Całą drogę podśpiewywałam wszystkie ich piosenki, ponieważ znałam je bardzo dobrze. Bardzo zazdrościłam mojemu bratu tego, że inni go doceniają. Łza zazdrości spłyneła mi po policzku, a następnie spłyneła po mojej szyji.

Ogarnełam sie. Nie wiedziałam czemu tak dokładnie płakałam. Może dlatego że zazdrościłam mojemu bratu? A może dlatego że nikt mnie nie docenia? Albo dlatego że martwie sie o niego? Albo dlatego że jest lepszy ode mnie i ja to wiem i nie moge tego w 100% zrozumieć? Miałam mętnik w głowie... Ciągle mam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wiadomo że w pierwszych częściach dużo sie nie dzieje, dlatego radze zrozumieć mnie. Następne części będą ciekawsze.
Bardzo sie staram, aby komuś sie podobało ^^ mam taką nadzieje że jest/są tu takie osoby, którym sie podobało :))
Gwiazdki ⭐ pewnie są bardzo motywujące, ale chciałabym też poznać waszą opinię na temat tego opowiadania. Jeśli pokażecie, że ktoś to czyta to zrozumiem że moge dalej pisać :))

Życie Tilly | M.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz