Rozdział 8

269 26 16
                                    

-Tylko?

-A na co ty liczyłeś? - zapytałam zdesperowana. Chyba naprawde mu zależy.

-No wiesz - stanął i znowu chwycił moje ręce. Dodam że staneliśmy na korytarzu obok biblioteki - zależy mi na tobie - każde słowo wypowiedziane przez niego było prosto w moje oczy. Gapił się na mnie, jakbyśmy nie widzieli się pare lat.

-Bla bla bla...... - powiedziałam kiwając głową, na co on się uśmiechnął.

-Mam ci to udowodnić? - jego kąciki ust ciągle były skierowane ku górze.

-Hmm.... Zależy jak - moja głowa skierowała się w dół. Lukas kucnął przede mną, aby widzieć moją twarz. Zaśmiałam się. Odetchnął z ulgą, wstał i chwytając mnie za brodę co spowodowało odwrócenie mojej głowy w inny kierunek. Teraz patrzałam mu się prosto w oczy. - To jak?

-Ohh, ale ty jesteś głupiutka.

-Hm?

-Hm - nastąpiła cisza. Lukas pewnie się nad czymś zastanawiał. - Całowanie wchodzi w grę?

-Nie - powiedziałam stanowczo.

-Dlaczego?

-Możesz przecież pocałować każdą dziewczynę jaką tylko spotkasz.

-No dobrze. No to w takim razie patrz! - krzyknął odchodząć. Po chwili znalazł się na ławce. Wszystkie oczy skierowały się w jego stronę, a on tylko popatrzał się na mnie i 'puścił' mi oczko. - Słuchajcie! Chciałbym jakoś udowodnić pewniej dziewczynie, że ją kocham, niestety ona mi nie wierzy - czułam, że się zarumieniałam- ale ja jej to udowodnie. Nie popuszczę jej tego płazem. Kocham ją i chcę z nią być. Może i znamy się krótszy czas, ale ja czuje do niej to, co do nikogo innego. Wiem, może i oszalałem, ale jak już to z miłości - westchnął. - Ona jest dla mnie jak przeciwne magnesy dla siebie. Jest moim kwiatuszkiem, który rośnie tylko dla mnie, jest dla mnie jak skarb dla pirata, jest dla mnie jak chleb dla głodnego i picie dla spragnionego. Jest mi potrzebna. Cieszę się, że pare razy... hm można powiedzieć, że uratowałem jej życie. Cieszę się - po ostatnich słowach spojrzał na mnie, ponieważ wcześniej błądził wzrokiem we wszystkich stronach. - Matilda, musisz wiedzieć, że jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym i że zajmujesz w moim sercu dużo miejsca - gdy mówił ostatnie zdanie to położył sobie rękę na lewej piersi. Rozpłakałam się. Miałam ochotę wejść tam i go uściskać, powiedzieć że już wystarczy. Niestety tak nie zrobiłam i mówił dalej. - Nie płacz skarbie, ymm to znaczy Tilly - powiedział widząc moje łzy. - ty to po prostu musisz wiedzieć. Wiem, mówiłem ci to już, ale jeśli nie wierzysz to mogę mówić ci to codziennie - powiedział uśmiechając się. Nie wytrzymałam i uciekłam. Tak wiem, głupio postąpiłam, ale te słowa naprawde brzmiały poważnie, a ja mu nie wierzyłam. Z jakiego powodu? Z powodu jego siostry. Nadal myślę, że to jakaś zemnsta na mnie. Płakałam jak szalona, po drodze przewróciłam się, ale potem odrazu wstałam i biegłam dalej w stronę toalety. Gdy się w niej już znajdowałam odrazu skierowałam się w stronę umywalek. Przedemną było lustro. Popatrzałam w nie i ujrzałam tam siebie. Moja twarz cała była w łzach.

-Dlaczego ja? - zapytałam załamanym głosem. - Dlaczego do jasnej cholery ja?!!- tym razem wykrzyczałam te słowa płacząc głośniej. Zostało mi jeszcze pare lekcji. Nie wytrzymam. Postanowiłam napisać do brata, ale nie do Josepha tylko do Leo, bałam się jak zareaguje.

Do: Leoś
Cześć, mam drobny problem. Hm w sumie to nie kest drobny i ma na imię Lukas - opisałam mu całą sytuację z nadzieją że coś wykombinuje. - Błagam pomóż mi, co mam zrobić, żeby wrócić do domu? Nie chcę użerać się z nim te wszystkie lekcje :((

Życie Tilly | M.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz