Rozdział 6

327 26 12
                                    

~~Matilda~~

Nie wierzyłam w to co widziałam... To przecież nie możliwe... Co tu do cholery robi Lukas?!?!

-Jezu przeztraszyłeś mnie, co ty tu robisz? - zapytałam płacząc. Próbowałam przestać, ale nie dałam rady.

-Spokojnie, to tylko ja. Chciałem się przejść, ale zauważyłem, że moje słońce chyba spada z nieba. Postanowiłem, że nie mogę do tego dopuścić. I tak jestem. Co się stało?

-Nic ważnego. Po prostu życie daje mi znaki, że żyję.

(Chodzi o tą sprawę z Trin i Charlott)

-Eh, wiem coś na ten temat.

-Mhmm... - spojrzałam na zegarek. Ukazała mi się godzina 8.50 pm. - Dobra, ja musze już wracać. Pa.

-No dobra, papa.

Po jego słowach odbiegłam. Pod domem byłam równo o 9 pm. Weszłam i ujrzałam śpiącą mamę na kanapie. Pewnie zasnęła. Usłyszałam jak ktoś zchodzi po schodach. Zaczęłam sie rozbierać. Gdy zdjęłam już zbędne rzeczy zauważyłam mojego brata.

-Joshep, przestraszyłeś mnie ty cioto- zaśmiałam się, lecz z jego strony nie zauważyłam żadnej reakcji. Stał i zachowywał się jak jakiś robot. - Coś się stało? - zaniepokoiłam się.

-Idź spać. Jutro idziesz do szkoły.

-Coś się stało?! - zapytałam głośniejszym tonem.

-Nie krzycz na mnie gówniaro, mam dosyć dzisiejszego dnia. Idź spać!

Po tych słowach pobiegłam na górę. Zabolało mnie jego każde słowo. 'Nie krzycz gówniaro, mam dosyć dzisiejszego dnia. Idź spać!'. Te słowa ciągle brzmiały w mojej głowie. Nie mogłam o tym zapomnieć. Każdy wyraz został w mojej pamięci. Dotarłam do pokoju cała zapłakana. Rzuciłam się na łóżko. Zastanawiałam się, czy coś mu zrobiłam. Nic nie przyszło mi do głowy. Westchnęłam i wziełam telefon. Widniało na nim dużo powiadomień, a na zegarku godzina 9.30 pm. Nie wierzę, że tyle stało się, przez pół godziny. Po przejrzeniu wszystkich portali postanowiłam, że pójdę do drugiego brata.

-Oby nie zachowywał się jak Joseph - pomyślałam.

Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę sypialni Leondre.

-Cześć - powiedziałam wchodząc.

-Hej mała - uśmiechnął się. Odetchnęłam z ulgą.

-Czy ty wiesz co stało się z Joseph'em?

-Nie, a coś zrobił? - Po tych słowach zacytowałam to, co powiedział nasz starszy brat. - Aaa.... To o to chodzi - po tych słowach zaniepokoiłam się jeszcze bardziej. On o tym wiedział, a ja nie.

-Co sie stało?

-Gdy ciebie ni było wydarł się na cały dom i zamknął się w pokoju. Cud że wyszedł do ciebie. Dla mnie był miły, nawet bardzo. A dla ciebie wręcz przeciwnie.

-Nadal nie znam powodu...

-Elizabeth z nim zerwała - po tych słowach wstałam.

-Dzięki. Ja już pójde. Kocham cie braciszku, papa.

-No paa.

Udałam się w stronę pokoju najstarszego brata. Oczywiście bałam się. Dla Leo był miły, a dla mnie nie. Ze względu na płeć... Śmieszne.
Dotknęłam zimną klamkę i pociągnęłam ją, co sprawiło, że otworzyły się drzwi.

-Puka sie! - krzyknął.

-Przepraszam... - spojrzał na mnie z zimnym wzrokiem.

-Co ty tu do cholery robisz? Przecież miałaś spać!

Życie Tilly | M.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz