Rozdział 9

244 26 13
                                    

-O to opowiadaj! - przerwałm mu i usiadłam obok brata słuchając co mówili.

-Hmm.... Nie wiem czy powinienem...

-Oj Leo, to przecież twoja siostra. Możesz jej powiedzieć przed oficjalnym potwierdzeniem - powiedział Charlie.

-Najpierw pojedziemy do Londynu, potem do Tokio, może potem do paru miast w Chinach...

-Kocham cię my Polish Queen... - powiedziałam wpatrując się w podłogę z dosyć bardzo poważną miną.

-O co jej chodzi? - zapytał po jakimś czasie blondyn licząc na odpowiedź ode mnie.

-Tilly? - brat spojrzał mi prosto w oczy. Robiło mi się słabo. Nic nie powiedziałam. Milczałam cały czas. - Halo Tilly?! - Leo wstał i kucnał przede mną. - Co jest mała? - reszty zadanych pytań nie usłyszałam, gdyż prawdopodobnie zemdlałam. Nie wiedziałam co się dzieje. Ledwo co doszłyszałam jak mój brat chisteryzuje i dzwoni do kogoś. Podejrzewam że do mamy. Czułam jego dotyk, co oznaczało, że znajdowałam się na jego rękach.

Dzień później.

-G...gdzie ja jestem?

-Tilly skarbie, znowu jesteś w szpitalu. Jak sie czujesz? - po tych pytaniach machnęła ręką na znak dla Josepha, aby poszedł powiadomić doktora, że jestem przytomna.

-Już dobrze...

-Tilly słonko, powiedz mi. Czy ty bierzesz coś, od czego mogłabyś słabnąć? Jakieś leki, czy coś innego?

-Nieeeee.... Mamo znasz mnie, mie biore żadnych leków 'czy czegoś innego'.

-Dobrze, wierze ci, ale lekarze wykryli u ciebie jakieś leki zmiejszające ciśnienie, emm dodam że w dużej ilości.

-Ale jak to?

-Nie wiem... - powiedziałam zmieszanym głosem.

-A może ktoś ten, wiesz.....

-Podrzucał?

-Mhm- po mamy przypiszczeniu zastanowiłam się nad tym wszystkim. Możliwe, przecież mógł to by być każdy.- Wiesz kto to zrobił?

-Nie, a ty?

-Hmm nie... A może ten nowy... Lukas? - gdy usłyszałam te imie wyprostowałam się i spojrzałam w sufit. A co jeśli to on? A co jeśli wszystko co mi mówił to tylko przygrywka?

-Żartujesz sobie?

-Nie, a niby czemu? - nie wiedziałam co powiedzieć. Wcześniej uznałam, że lepiej będzie, jeśli jednak utrzymam to w tajemmicy przed mamą.

-To nie jest możliwe...

-Czemu tak uważasz?

-Bo.... Bo.....

-No właśnie. Jest 50% szans że to nie on, ale 50% że to jednak może być on. Zastanów się dziecinko - po tych słowach uśmiechnęła się i wyszła.

Zastanawiałam się nad jej wypowiedzią. To mądra kobieta i naprawde wie co mówi. Moment.... To wszystko wyjaśniało by czemu był przy mnie, kiedy było źle. Potrącenie auta nie było ustawione, przecież to nie możliwe. To ja się nie rozejrzałam... Ale to w szpitalu? Raczej też nie, przecież nic nie jadłam, ani nie piłam... Ale w szkole... W szkole kupił mi picie, ale cały czas byłam przy nim i nic ciekawego nie zauważyłam... Dręczyłam się pytaniami. Po jego 'zwierzeniu' zaczęłam się nad wszystkim jeszcze bardziej zastanawiać. Nie wiedziałam co myśleć, co czuć i co mówić do Lukasa. Okazało się że przyszedł do mnie gość. Ehh w tym momencie nie chciałam nikogo widzieć, ale niestety.

Życie Tilly | M.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz