1.

1.6K 83 4
                                    

biebermyluvv może być tak?

Przez ostatnie dwa lata mieszkałam w małym miasteczku oddalonym o niecałe dwadzieścia kilometrów od mojego rodzinnego miasta. Dorabiałam w dość dobrze prosperującej kawiarnii jako wokalistka. Mieszkałam w małym mieszkaniu z koleżanką z pracy. Z dnia na dzień nauczyłam się żyć samodzielnie. Nie powiem, wyszło mi to nawet dobrze. Nie mniej, prędzej czy później musimy stawiać czoła problemom. I dla mnie dziś był ten dzień. Postanowiłam po dwóch latach spędzonych poza domem, wrócić tam. Wyjaśnić wszystko i wrócić.

- Na pewno chcesz tam wracać? Jess, na Cię nie wyrzucam.
- Meg, kiedyś muszę tam wrócić. To moja rodzina.
- Pisz do mnie co?
- Będę wpadać na herbatkę.

Meg w ciągu ostatniego czasu bardo mi pomogła. Dała mi dach nad głową. Była oparciem i przede wszystkim nie oceniała mnie. Zrozumiała od razu i stwierdziła że na moim miejscu zrobiałaby to samo.

- Już za Tobą tęsknię. Kto mi będzie teraz kraść jedzenie?
- Znajdziesz kogoś

Przytuliłam się do niej mocno. Nie wiem co bym zrobiła bez tej dziewczyny. To ona znalazła mnie zapłakaną w parku kiedy pieniądze mi się już skończyły a nie mogłam znaleźć pracy. To ona przygarnęła mnie do siebie i porozmawiała z kierownikiem o mojej pracy. Meg była moją opoką przez dwa lata.

- Jedziesz piękna? - zapytał ciepły męski głos z wnętrza auta - Nie będę tu stał wieczność.
- Trzymaj się Mag.
- Trzymaj się Jess. Powiedzenia.

Jeszcze raz przytuliłam przyjaciółkę i wsiadłam do auta. Ostatni raz spojrzałam na nią i na nasze mieszkanie. Będę tęsknić za tym miejscem, cholernie.

- Jak się trzymasz?
- Powiedz mi że dobrze robię. Powiedz mi, że wszystko będzie dobrze Alex.

Spojrzałam w te jego piekielne zielone oczy przepełniona nadzieją. Tylko z nim się kontaktowałam. Tylko on wiedział co się ze mną dzieje i jak się trzymam. Zmieniłam numer i mają to tylko wybrane osoby.

- Oczywiście, że dobrze robisz. Kiedyś w końcu musiałaś wrócić. Owszem mogą być źli o to że nie dawałaś znaku życia ale kurde Jess. To twoja rodzina. Zrozumie.
- Na prawdę tak myślisz?
- Ba. Ja to wiem mała.
- Hej mała to może być twoja pała.
- Niestety misia, nie zaruchasz.
- Fu. Czy ty zawsze musisz być taki obrzydliwy?
- Szykuj się bo jak Cię do domu nie wpuszczą to mieszkasz ze mną.
- Serio? Już miałam hotelu szukać.
- Halo czy Ty myślisz, że ja ci pozwolę w hotelu spać? Wiesz dobrze, że gdyby nie fakt, że mieszkam tak blisko twojego domu nigdy bym Ci nie pozwolił mieszać u tej całej Meg. Czy ona na prawdę nie rozumie znaczenia słowa gej i musi się ślinić na mój widok?
- Och kochanie... Powinno Ci to schlebiać że każda płeć na Ciebie leci.
- W podstawówce by mi nie uwierzyli.
- Gdyby wiedzieli to nawet klejowy Bob by na Ciebie poleciał
- Ranisz.

Zaczęliśmy się śmiać i nawet nie wiem kiedy stanęliśmy pod domem chłopaka. Spojrzałam przez przednią szybę na mój dom. Nawet nie wiem czy mogę go tak nazywać. Światła się świeciły w każdym oknie tylko nie w moim.
Przełknęłam głośno gulę w moim gardle i wyszłam z auta po czym stanęłam koło drzwi Alexa.

- Na razie pójdę sama doborze?
- Okey. Misia, będzie dobrze.

Nie odpowiedziałam mu i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku drzwi tak dobrze znanego mi domu. Każdy krok stawał się coraz bardziej niepewny. Z każdym metrem chciałam zawrócić i odnaleźć się w moim dawnym życiu.
Nie wiedząc kiedy znalazłam się przed drzwiami. Zabawne, że dalej leży tu ta sama wycieraczka. Co ja gadam?
Zapukałam do drzwi. Raz kozie śmierć. Przecież jestem ich rodziną, zrozumieją. A jak nie to zawsze jest Alex.
Drzwi się otworzyły a w nich stał Luke. Jego oczy nie były już tak radosne a włosy miał dłuższe niż zawsze.
- W czym mogę pomóc - spojrzał na mnie znudzony zaistniałą sytuacją. Ale nie to jest ważne. Ważne jest to, że mnie nie poznał. Fakt rozjasniłam włosy ale nic więcej się we mnie nie zmieniło.
- Luke? - zapytałam niepewnie.
- Po pierwsze nic nie kupujemy - spuściłam głowę w dół - Po drugie skąd znasz do cholery moje imię?
- Ja... - nie zdążyłam dokończyć bo usłyszałam drugi męski głos.
- Luke! - krzyknął tata -ile razy mam Ci mówić, że nic masz nie kupo... Jessica?

Dalej nie podnosiłam wzroku. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Łzy mimowolnie opuściły moje oczy. Wszystko się ułoży.

- Chodź, wejdź. Chyba musimy pogadać.
- Tylko że ja nie jestem sama.

It's TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz