6.

1.2K 73 5
                                    

Każda sekunda wlekła mi się niemiłosiernie a każdy najmniejszy szmer przyprawiał o napady paniki. Nie mogę skupić się na najdrobniejszej rzeczy. Nawet muzyka w moich słuchawkach nie dała rady zagłuszyć myśli i traciła jakikolwiek sens. 
Rozejrzałam się po poczekalni która nie zmieniła się ani razu od jakiejś godziny. Ja siedząca na podłodze zamiast na wygodnym krześle. Justin na krzesełku obok mnie, co chwile ściska piłeczkę antystresową. Luke siedzący w kącie i spoglądający na wszystko dookoła. Gab oparta o jego ramię najwidoczniej śpi. Alex cały czas chodzi w kółko po pomieszczeniu i Aiden który nagle znalazł się koło mnie. Oparłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy. To czekanie aż ktoś nam cokolwiek powie jest na prawdę męczące.

*
Kiedy ponownie otworzyłam oczy w pokoju nie było już tak spokojnie. Wyciągnęłam słuchawki z uszu żeby słyszeć co się dzieje.
- To wszystko twoja wina - krzyczał Justin.
- Moja? Ciekawe pod jakim względem! - Luke też nie mógł się opanować.
- To twój bachor pewnie zrobił coś Chrisowi i dlatego tu jest!
- Tak zwalaj wszystko na moje dziecko! Trzeba było się ogarnąć w roli ojca i zadbać o łóżeczko a nie pchać go do nas!
- Sam przecież pozwoliłeś na to żeby on  tam spał więc teraz mi tu nie sap!
- Na jedną noc Justin! Myślisz, że co? Że już zawsze twoje, podkreślam TWOJE dziecko będzie spało z moim? Niedoczekanie twoje! Poza tym jakby nie patrzeć to dzięki mojemu synowi w ogóle dowiedzieliśmy się, że coś się stało!
- Nie doczekanie twoje!
- Jak się zaraz nie uspokoicie to wam wsadzę kutasa w dupe! - zagroził Alex.
- Zamknij się - warknął Justin.
- No pewnie warcz sobie. Rozumiem, że się denerwujesz ale co ty kurwa pies?
- Zaraz ci przyłożę!
- Dawaj ja się ciebie nie boje!
- Luke - odezwała się Gab a ja dalej siedziałam i patrzyłam jak zaczarowana - musimy jechać do domu, twój tata dzwonił i powiedział, że Tom cały czas płacze i nie daje rady.
- Już idę - powiedział podchodząc do swojej partnerki - zrób coś komuś a nie ręczę za siebie!
- Pff to ty mnie posłuchaj. Jak coś się stanie mojemu dziecku to inaczej się z tobą rozprawie.

Kiedy mój brat opuścił pomieszczenie Jus usiadł koło mnie. Złączył nasze palce razem a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
  
- To na prawdę nie jest wina Luka kochanie...

Tylko tyle zdążyłam powiedzieć bo drzwi do sali się otworzyły a w pomieszczeniu staną lekarz. Rozejrzał się po pokoju jakby czegoś szukał aż do momentu w którym jego oczy spotkały się z moimi.

- Proszę za mną. 

Szybko zerwałam się z miejsca. Nie minęła chwila a razem z Justinem staliśmy obok mężczyzny. Ruszyliśmy wolnym krokiem do jak mniemam gabinetu lekarskiego. Nogi miałam jak z waty i gdyby nie to, że ramie chłopaka silnie oplatało mój tułów dawno leżałaby na ziemi. 
Kiedy usiadłam na krześle na przeciwko lekarza nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy. 

- Przykro mi... Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.
- Nie - szepnęłam do siebie - nie, nie, nie. To nie może być prawda! Pan żartuje prawda? Błagam niech pan powie, że to jakiś kiepski żart!
- Przykro mi - powtórzył a w pokoju nastała cisza.
- Miałaś racje - nagle odezwał się Justin - To nie była wina Luka. To była twoja wina, twoja cholerna wina! Przez ciebie nie mogłem nacieszyć się synem! TO TWOJA WINA!

*
Gwałtownie otworzyłam oczy. Szybko przejechałam wzrokiem po pokoju i nic się nie zmieniło. Mój synek, dalej żyje. Musi żyć.

- Coś się stało siostra?
- Kurwa nie widzisz, że coś się stało?
- A ty co? Masz coś przepraszam bardzo do mnie?
- A żebyś wiedział!
- Luke, musimy iść...
- Tata dzwonił, Tom cały czas płacze. - dokończyłam za nią.
-  Nie wiem skąd ty to wiesz ale tak - łzy stanęły mi w oczach.
- Jeszcze to dokończymy - rzucił Luke na odchodne.
- Nie mogę się doczekać! - krzyknął Jus ale mój brat już raczej tego nie usłyszał.

Justin usiadł koło mnie a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Miałam jakieś pieprzone Déjà vu. Serce dalej biło mi jak oszalałe a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Już chciałam się odezwać ale drzwi do sali się otworzyły i stanął w nich lekarz. W moim gardle uformowała się wielka gula. Tak jak w moim śnie lekarz rozejrzał się po pokoju i spojrzał prosto w moje oczy. Mocno ścisnęłam rękę Justina i przytuliłam się do niego bojąc się tego co zaraz mogę usłyszeć .

It's TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz