10.

935 63 2
                                    

Justin 

- Hej kochanie!

Podszedłem do mojej ukochanej, która spała na łóżku. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i smutno się uśmiechnąłem. Znów mi nie odpowiedziała. Nie odpowiedziała po raz dwudziesty szósty. Dokładnie dwadzieścia sześć dni bez mojego kwiatuszka. Dokładnie sześćset dwadzieścia cztery godziny, trzydzieści siedem tysięcy czterysta czterdzieści minut. Z każdym dniem coraz bardziej mi jej brakuje. Pomimo tego, że Luke i reszta rodziny się wprowadzili tymczasowo do naszego domu i tak czuje ogromną pustkę w swoim sercu. Bez niej, mnie nie ma.

- Justin? - głos Aidena rozniósł się po pomieszczeniu. 

- Co jest? - zapytałem nieco zmieszany. Niby wypadek nie był jego winą, ale gdzieś we wnętrzu czuję żal, że on się obudził a mój kwiatuszek jeszcze nie.
- Mam pomysł, myślę, że może ci się spodobać.
- Mam się bać - zaśmiałem się lekko - zamieniam się w słuch.
- A więc zacznijmy od...

*

- Witaj ponownie kwiatuszku.

Wszedłem po raz drugi dzisiejszego dnia do sali mojej ukochanej. 

- Mam dla ciebie niespodziankę. Nawet dwie. - usiadłem na krześle - Zobacz, kogo tu przemyciłem - z uśmiechem na ustach posadziłem syna obok Jesse - Posłuchaj mnie synu -zwróciłem się do chłopca - musisz być teraz bardzo cichutko bo nie może cię tu być. Nawet nie wiesz- mówiłem już patrząc na bladą twarz dziewczyny - jak trudno było go tu przeszmuglować. A fakt, że leżysz na drugim piętrze nie ułatwia sprawy - zaśmiałem się -  ale wracając. Przyniosłem również twoją przyjaciółkę. W normalnych okolicznościach pewnie byś zaczęła na mnie krzyczeć, że mam jej nie dotykać, ale jakoś teraz nie słyszę sprzeciwów, więc... Napisałem dla ciebie piosenkę. Wiem, wiem robię się już przewidywalny, ale co poradzę? Takiego mnie kochasz.

Wyjąłem gitarę z pokrowca i położyłem ją sobie na kolana. Kiedyś, kiedy ja leżałem w śpiączce obudziłem się po piosence Jesse. Mam cichą nadzieję, że i moja piosenka zadziała. Nie mogę już żyć w świecie bez mojego kwiatuszka.
Zacząłem delikatnie szarpać struny tak aby gitara wydała z siebie czystą melodię po chwili zacząłem śpiewać.

 - Przyzwyczaiłem się wierzyć
Że oparzyliśmy się na skraju czegoś pięknego
Czegoś pięknego
Sprzedając sen
Dym i lustra trzymają nas w czekaniu na cud
Na cud

Powiedz, że przejdziemy przez najciemniejsze dni
Niebo trzyma się z dala od złamanego serca
Nigdy nie pozwolę ci odejść, nigdy mnie nie zawiedź
Oh,to była szalona podróż
Jadąc na krawędzi
Nigdy nie pozwolę ci odejść, nigdy mnie nie zawiedź

Nie poddawaj się, nie, nie, nie
Nie poddam się, nie, nie, nie
Pozwól mi cię kochać
Pozwól mi się kochać
Nie poddawaj się, nie, nie, nie
Nie poddam się, nie, nie, nie
Pozwól mi się kochać
Pozwól mi się kochać

Nie zasypiaj
Przed kierownicą, mamy milion mil przed nami
Mil przed nami
Wszystko czego potrzebujemy
To przebudzenie, aby wiedzieć, czy jesteśmy wystarczająco dobrzy
Wiedzieć, czy jesteśmy wystarczająco dobrzy

Powiedz, że przejdziemy przez najciemniejsze dni
Niebo trzyma się z dala od złamanego serca
Nigdy nie pozwolę ci odejść, nigdy mnie nie zawiedź
Oh, to była szalona podróż
Jadąc na krawędzi
Nigdy nie pozwolę ci odejść, nigdy mnie nie zawiedź

Nie poddawaj się, nie, nie, nie
Nie poddam się, nie, nie, nie
Pozwól mi cię kochać
Pozwól mi się kochać
Nie poddawaj się, nie, nie, nie
Nie poddam się, nie, nie, nie
Pozwól mi się kochać
Pozwól mi się kochać
  

Skończyłem grać a niewinna łza spłynęła po moim policzku. Obserwowałem twarz dziewczyny, ale nie drgnęła nawet o minimetr. Nie zadziałało. Chwyciłem jej dłoń i ścisnąłem ją mocno. 

- Ile jeszcze? - zacząłem nad wyraz spokojnie-  Ile jeszcze każesz mi, - spojrzałem na syna -nam, ile jeszcze każesz nam czekać co Jesse? 

Obserwowałem każdy fragment jej twarzy. Każdy minimetr starałem się zapamiętać jak najdokładniej. Tak skupiłem się na moim całym szczęściu w postaci niewinnej blondynki, że nie zauważyłem jak maluch wchodzi na brzuch dziewczyny. Nim zdążyłem cokolwiek zrobić dzieciak przyłożył swoją mała rączkę do jej polika.

- Ma-ma...

Cały oniemiałem. Mój syn powiedział pierwsze słowo. Pierwsze słowo, które ominęło ją. Chłopiec zaczął płakać, więc wziąłem go na ręce i zacząłem uspokajać. Nie obchodziło mnie już to czy mnie wywalą za przemyt dziecka.  Liczyło się tylko to, że powiedział. Powiedział mama. To jeden z najpiękniejszych momentów mojego życia.

- Chris?

Otworzyłem szerzej oczy i spojrzałem za syna, dalej nie mogąc uwierzyć.

- Jesse?

It's TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz