-Jest wąska granica, po której chodzę
Lepiej uważaj na mnieBo wszyscy mamy kogoś kto o nas gada
I słyszę jak oni mówiąMoże w innym życiu
Może kiedy jesteś starszy
To czego oni nie wiedzą to
Ja już podjęłam decyzję
I tak wiem, czym jest miłośćBo jesteśmy dwiema starymi duszami
Z dwoma młodymi sercami
Możemy biec, pójdę za tobą na koniec świata
Gdzie możemy widzieć się już na zawsze
Nikt nigdy nie będzie mógł nas rozdzielić
Dwie stare dusze
Z dwoma młodymi sercami
Dwoma młodymi sercami.Mówią, że jesteśmy za młodzi
Mogłabym leżeć na jawie w ciemnościach
Oh tylko by śnić o tobie
I mógłbyś położyć swoją głowę na mojej piersi
Tak, jak zawsze to robiszMoże w innym życiu
Być może kiedy jesteśmy starsi
Przynajmniej wiemy to
Własnie podjęliśmy decyzje
I tak wiemy, czym jest miłośćBo jesteśmy dwiema starymi duszami
Z dwoma młodymi sercami
Możemy biec, pójdę za tobą na koniec świata
Gdzie możemy widzieć się już na zawsze
Nikt nigdy nie będzie mógł nas rozdzielić
Dwie stare dusze
Z dwoma młodymi sercami
Dwoma młodymi sercami.Będziemy dalej uciekać
Uciekać przed tym kim jesteśmyChcemy to wszystko albo nic
Wiedzieliśmy to zanim się zaczęło
Jesteśmy oddaleni od czegoś
Czegoś starego jak czas, czas, czasBo jesteśmy dwiema starymi duszami
Z dwoma młodymi sercami
Możemy biec, pójdę za tobą na koniec świata
Gdzie możemy widzieć się już na zawsze
Nikt nigdy nie będzie mógł nas rozdzielić
Dwie stare dusze
Z dwoma młodymi sercami
Dwoma młodymi sercami.Nigdy nie jesteś za młody.
Kiedy skończyłam śpiewać piosenkę którą przed chwilą napisałam oparłam głowę o drzewo przymykając oczy i kładąc gitarę na kolanach. Krople deszczu coraz częściej spadały na mą osobę dając przyjemne uczucie odprężenia. Dookoła słychać jedynie było śpiew ptaków i szum liści. Mogłabym zostać w tym miejscu już na zawsze, przynajmniej do końca dnia by podziwiać zachód słońca ale nie. Justin musi mnie za godzinę zabrać z tego malowniczego miejsca by jechać w nieznane.
Powoli podniosłam się z ziemi i ruszyłam przed siebie na środek polany. Drzewo już mnie nie osłaniało więc orzeźwiające krople coraz częściej pojawiały się na mojej osobie nie pozostawiając po sobie suchej nitki. Kiedy byłam już w upragnionym miejscu uniosłam ręce w bok i zaczęłam wirować. Czułam się wtedy tak beztrosko. Tak jak wtedy gdy byłam w liceum a moim największym problemem było wybranie butów odpowiednich do stroju. Ile ja bym dała za powrót do tego czasu.
- Kochanie? - Głos mojego narzeczonego rozniósł się po polanie a ja z zaskoczenia podskoczyłam. Przecież miał mnie tu zostawić na dwie godziny żeby coś załatwić a tu nagle pojawia się i burzy mój cały wewnętrzny spokój.
- Coś się stało? - zapytałam odwracając się do niego tyłem i kierując twarz ku niebu by jak najdłużej czerpać przyjemność z przyjemnego deszczu.
- Nic się nie stało ale minęły dwie godziny a poza tym pada.
- Już?- powiedziałam zawiedziona i rozczarowana. Na prawdę nie chce opuszczać tego miejsca w tej chwili.
- Kwiatuszku zaraz się rozchorujesz.- No dobrze.
Niechętnie wróciłam pod drzewo aby zabrać stamtąd moją przyjaciółkę i nuty do nowej piosenki. Pokrowiec od gitary przerzuciłam przez ramie. Palce lewej dłoni splotłam z palcami Justina a prawą rękę owinęłam wokół ręki chłopaka. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę auta napawając się przyjemną ciszą. Nie oddaliliśmy się od siebie w ostatnim czasie, wręcz przeciwnie. Wszystkie ostatnie wydarzenia zbliżyły nas jeszcze bardziej. Rozumiemy się o wiele lepiej niż przed moim wyjazdem i kocham go jeszcze bardziej niż wtedy.
Justin otworzył mi drzwi bym mogła wsiąść. Kiedy już to uczyniłam chciałam zapiąć pas ale w ostatniej chwili wyprzedził minie chłopak.
- Pozwól, że to ja zadbam o twoje bezpieczeństwo. Moja narzeczono. - Poczułam przyjemne ciepło na sercu. Z uśmiechem na twarzy patrzyłam jak Jus zapina mój pas a kiedy odchylał się żeby zamknąć drzwi chwyciłam w dłonie jego twarz i na ustach złożyłam czuły pocałunek. - Za co to??
- A tak po prostu. Czy mamy tu jakiś problem? - zapytałam i uśmiechnęłam się szatańsko.- Ależ skąd. Jak najbardziej mi się to podoba.
Chłopak musnął przelotnie moje usta i udał się na miejsce kierowcy. Oparłam głowę o szybę i przymknęłam oczy. Nie wiadomo kiedy pochłonęła mnie kraina morfeusza.
*
- Kwiatuszku - głos chłopaka obudził mnie ze snu. Cudownie a właśnie miałam zostać królową Cukrolandu. Nawet nie pytajcie - Jak miło, że się obudziłaś. Chodź pokażę ci coś.
Niechętnie wstałam z wygodnego fotela i wyszłam z auta. Odetchnęłam świeżym powietrzem, przetarłam oczy i rozciągnęłam się. Podeszłam do chłopaka nie zwracając uwagi na otoczenie, gdyż dalej przeżywałam fakt, iż pozbawił mnie tronu. Jus pokręcił głową rozbawiony najwidoczniej moją postacią i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Spojrzałam na niego pytająco ale on nie wypowiadając żadnego słowa pokazał mi że mam zamknąć oczy. Zrobiłam o co prosił.
Usłyszałam skrzypnięcie czegoś. Szliśmy jeszcze chwile a potem się zatrzymaliśmy. Justin znów coś otwierał a fakt, że trzymał mnie na rękach wcale mu tego nie ułatwiał.
- Mogę już otworzyć oczka - zapytałam słodkim głosikiem kiedy znów ruszyliśmy.
- Nie ze mną takie numery kwiatuszku.
- Ale kochanieee - przeciągnęłam ostatnią literę i wtedy moje stopy dotknęły ziemi a chłopak znalazł się za moimi plecami.- Niech ci będzie - otworzyłam oczy i zobaczyłam pięknie urządzony salon z ogromnym oknem na ogród z basenem.
- Justin, czyj to dom - zapytałam ale nie zdążył mi odpowiedzieć - o boże my się tu włamaliśmy, wiesz ile nam za to grozi? Kto się zajmie naszym dzieckiem. Tak w ogóle gdzie jest Chris? Boże a jak jemu coś się znowu stanie? Jak będę go oglądać za krat. Justin musimy stąd iść zanim wrócą właściciele domu...
- Za późno kochanie
- Jak to? Mój boże...
- Jesse, jest za późno bo właściciele stoją własnie w salonie - zmarszczyłam nos nie wiedząc o co chodzi - to nasz dom kwiatuszku - chyba mnie troszeczkę zamurowało.
CZYTASZ
It's Time
FanfictionPonoć życie może obrócić się o sto osiemdziesiąt stopni. Moje właśnie się tak zmieniło. Odcięłam się od wszystkich bliskich osób, no prawie wszystkich. Od wyjazdu minęły dwa lata. Miałam dwa lata na przemyślenie wszystkiego. Ale teraz postanowiłam...