Nie rozumiejąc słów przyjaciółki, która z niewiadomych powodów zaczęła opuszczać mój pokój spojrzałam na nią pytając o co chodzi a ta wskazała głową miejsce okna. Odwróciłam się i zamarłam. Za oknem, otwartym oknem stał Justin. Jego wzrok błądził między mną a Christopherem. Nie wiedziałam czy mam podejść. Bałam się strasznie jego reakcji. Bałam się że może już mnie nie kochać. Tak zdradził mnie. Ale jak się później okazało było to pod wpływem alkoholu i narkotyków. Dalej go kocham.
Wstałam z łóżka i podeszłam do tego cholernego okna. Chłopak cały czas patrzył mi w oczy a ja nie byłam mu dłużna. Położyłam dłoń na klamce i zawahałam się. Niemniej jednak otworzyłam to okno na oscież. Justin bez słowa wpił się w moje usta. Na początku nie reagowałam jednak po chwili oddałam pocałunek. Tak bardzo mi tego brakowało. Brakowało mi jego. Jego ciepła, nic nie znaczących gestów, jego słów a nawet jego bycia dupkiem.
Oderwaliśmy się od siebie lekko dysząc. Zaprosiłam chłopaka do środka. Kiedy tylko był w pokoju od razu skierował się na łóżko gdzie spokojnie leżał Chris. Dzieciak od razu zaczął się śmiać.- Lubi Cię - przerwałam ciszę.
- Chce usłyszeć to od Ciebie. Proszę, powiedz mi że on jest mój.
- Tak, Justin. To twoje dziecko.W jego oczach pojawiły się iskierki szczęścia. Wziął syna na ręce i zaczął go przytulać. Usiadłam obok nich i przyglądałam im się. Wyglądali tak uroczo.
- Nie zamierzasz mi go zabrać? - zapytał z nadzieją w oczach.
- Nie Justin, jesteś wpisany w akcie urodzenia jako ojciec. Nie zamierzam Ci też utrudniać kontaktu z nim.
- A co z nami? Jess ja na prawdę przepraszam za to że cie zdradziłem. Nie wiedziałem co robię. Proszę wybacz mi kwiatuszku. Nigdy nie przestałem Cię kochać.
- Ja Ciebie też nie przestałam kochać Jus.Oparłam głowę o ramię chłopaka i wsłuchałam się w bicie naszych serc. Może nie powinnam mu wybaczyć, może i nie powinnam tak łatwo ulegać ale ja go po prostu kocham.
- Uśmiech - usłyszałam nagle i zobaczyłam błysk flesza. W oknie stał Alex z aparatem - pierwsze wspólne zdjęcie! - krzyczał szczęśliwy.
- Szpiegowałeś nas?
- Tylko troszkę, ale muszę wam powiedzieć że jak na dwa lata to słaby ten pocałunek.Wzięłam pierwsze co miałam pod ręką i rzuciłam w chłopaka. Ten tylko zaczął się śmiać i poszedł sobie.
- Chyba nigdy nie zrozumiem tego człowieka - powiedziałam cicho do siebie.
- Miał rację.
- Co masz na myśli?
- Poczekaj.Justin wstał z łóżka z moimi... naszym synem i wyszedł z pokoju. Słyszałam jakieś przytłumione dźwięk a potem trzask drzw. Chwilę później Jus wrócił do pokoju już bez Chrisa. Szedł w moim kierunku i stanął przede mną.
- Nie przywitałem się porządnie.
Szepnał do mojego ucha przygryzając jego płatek. Mimowolnie jękłam na ten czyn. Chłopak położył mnie na plecach jednocześnie stawiając siebie nade mną i zaczął całować mnie wzdłuż linii szczęki. Potem delikatnie musnął konciki moich ust aż w końcu wpił się w nie. Od razu odwzajemniłam pieszczotę.
Było mi tak cholernie dobrze. Tak bardzo tego potrzebowałam. Przez dwa lata mogłam sobie wmawiać, że umiem żyć bez niego i ułożyć sobie wszystko na nowo ale teraz kiedy on jest tu blisko nie mogę sobie tego wmówić. On jest jak cholerne uzależnienie. Niby da się z nim zerwać ale kiedy chociażby spróbujesz odrobiny, pragniesz tego dwa razy mocniej niż przed odwykiem. Tak jest z Jusinem.
Chłopak przeniósł swoje pocałunki na moja szyję a potem wyznaczył mokry ślad przy granicy mojej bluzki. Znów powrócił do szyi i zaczął ją ssać i przygryzać. Ponownie jękłam z niewiarygodnej rozkoszy. Odsunął się na chwilę i delikatnie dmuchnął w to miejsce.
- Kochaj się ze mną Jesse,
Powiedział uwodzicielsko całując płatek mojego ucha. Momentalnie oprzytomniałam. Zrzuciłam go z siebie i usiadłam na podłodze opierając się o łóżko.
- Nie mogę...
CZYTASZ
It's Time
FanfictionPonoć życie może obrócić się o sto osiemdziesiąt stopni. Moje właśnie się tak zmieniło. Odcięłam się od wszystkich bliskich osób, no prawie wszystkich. Od wyjazdu minęły dwa lata. Miałam dwa lata na przemyślenie wszystkiego. Ale teraz postanowiłam...