P R O L O G

911 40 18
                                    

 Hej! Postanowiłam poprawić te rozdziały, bo teraz jak to czytam, to po prostu łapię się za głowę, co tu pisałam. Fabuła książki nie jest zła, tylko mój dawniejszy styl pisania jest okropny, dlatego poprawiam, mam nadzieję, że będziecie miło zaskoczeni!                                  *TO TEN MOMENT, W KTÓRYM MOŻESZ ZACZĄĆ CZYTAĆ*

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

*Anastazja POV*

To była ulewna noc, a jakże niebezpieczna... ten mały chłopiec, mógł zginąć od tego czego idioty! Ech.. na szczęście jest już bezpieczny, nic mu już nie grozi.. — Powiedziałam z ulgą nadal idąc przed siebie.

Padałam z sił, wszystko było tak bardzo przytłaczające, ten deszcz, ta ciemność, te samochody, ta noc. Jedyne o czym teraz myślałam było położenie się do łóżka, bym mogła zregenerować siły, czuję, że ten drań jeszcze wróci.. Ale kiedy? Tego nie jestem wstanie przewidzieć. Byłam tak obolała i znieczulona na to co dzieje się wokół mnie, że nawet nie usłyszałam kroków za mną, a po chwili ciemność.

*Jeff POV*

— Dobra! Kobieto! Daj mi żyć! Odczep się ode mnie w końcu! — Wyszedłem z domu z hukiem zamykając drzwi.

Jak zwykle ta idiotka musi wyprowadzić mnie z równowagi! Kto ją w ogóle wziął do tego domu? Co Slender musiał mieć w tej swojej pustej głowie, żeby ją przygarnąć?

*Jeff idioto słyszę twoje myśli! Nie zapominaj, że Ciebie też wziąłem, gdy nie miałeś nic!*

— Dobra! Przepraszam! Ale wiesz jak ona na mnie działa.. poza tym nie mam ochoty teraz o tym rozmawiać, muszę iść się odprężyć, wrócę później.. — Nie czekając co mi odpowie, ruszyłem w pośpiechu przed siebie.

Po kilku minutach znalazłem pierwszy lepszy dom na swojej drodze, w sumie czemu nie, od razu wszedłem przez okno i zobaczyłem dziewczynę, no nie powiem, że była przeciętna.. bo każda ''przeciętna'' dziewczyna nie nakłada dodatkowej warstwy betonu na twarz o tak późnej porze. Pewnie idzie do jakiegoś klubu, jaka szkoda, że nigdy tam nie dojdzie. Stanąłem na podłodze w jej pokoju, chowając nóż w kieszeni od bluzy. Dziewczyna momentalnie się odwróciła, gdy poczuła zimne powietrze wlatujące do jej pokoju, wtedy mnie zobaczyła.

— A ty to kto? — Spytała mnie kpiącym głosem.

—Twoim koszmarem — Podniosłem oczy tak by mogła ujrzeć w świetle moją twarz. Jednak nie zrobiło to na niej wrażenia.

—No właśnie widzę, twój strój na Halloween jest okropny, jak masz tak wyglądać to lepiej w ogóle nie idź.

—Grabisz sobie kochanie, jaka szkoda, że nie mam czasu by tu z tobą posiedzieć.

—Tak, tak idź już sobie.

—Ale najpierw.. Idź spać.. — Podszedłem do niej i momentalnie przystawiłem jej nóż do szyi. — Zrobię Ci idealny makijaż, na Halloween.

Szybko zrobiłem nacięcie na jej nadgarstkach, by przez ból nie mogła mnie powstrzymać. Następnie idealny uśmiech, przez krew i łzy, już nie mogła mówić. Pobawiłem się nią jeszcze chwilę, gdy już nie miałem co robić z jej ciałem, wyskoczyłem przez okno i stanąłem na drobnej dróżce. Kątem oka zauważyłem ruch po mojej prawej stronie, momentalnie się odwróciłem, jakiś mężczyzna, ciągnął kogoś po chodniku, skręcając w ślepy zaułek. 

— Muszę to sprawdzić.  — Jak pomyślałem tak też zrobiłem.

Z ukrycia obserwowałem co się dzieje, jakiś staruch rzucił młodą dziewczyną o ziemię.

— I co suko? Trzeba było przeszkadzać mi gdy zabawiałem się z tym gówniarzem?! Teraz sama zobaczysz, co stracił przez Ciebie!  — Zaczął rozpinać rozporek. Postanowiłem wkroczyć, uznaję większość tortur, ale gwałt? Obrzydliwe..

— Kto Cię uczył kultury do kobiet?  — Łobuzersko się uśmiechnąłem, miałem kaptur na głowie, nie mógł dostrzec mojej twarzy, a mój przygotowany nóż tylko czekał w kieszeni by tylko uderzyć w tego zboczeńca.

— Ta suka zasłużyła na to! Poza tym to nie twój interes, więc spierdalaj!   

— A co jeżeli nie odejdę?  — Zadrwiłem z niego.

— Ja Ci zaraz pokażę gówniarzu!  — Stanowczym krokiem podszedł do mnie, uniósł swoją dłoń zaciśniętą w pięści, gdy jego ręka była już wystarczająco blisko mojej twarzy, złapałem ją mocno i wykręciłem. — Kim ty jesteś w ogóle?! — Mówił przez zaciśnięte zęby.

— Jestem ostatnią osobą jaką zobaczysz. — Zdjąłem kaptur, i szybko zaatakowałem go. Mój nóż powędrował wprost, w serce, o ile je miał. Syknął z bólu, miałem przez to satysfakcję, ale nie chciało mi się z nim bawić, zabiłem go szybko i sprawnie.

— Dziękuję... — Usłyszałem cichy głos, za sobą, ona żyła, ale jej głos nie świadczył o tym, że jest z nią dobrze. Podszedłem do niej i spojrzałem jej w oczy. — Przepraszam, ale dłużej na dam rady.. — Wyszeptała, po czym zemdlała.

  — Kurwa, co robić? Z jednej strony nic jej nie grozi, bo zabiłem tego idiotę, ale nie chce zostawić jej tutaj.  

Co robić?


Please, don't goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz