5.

291 20 13
                                    

''Chciałem więcej i więcej''

Przeniosłem swoje wargi na jej delikatną szyję i zacząłem lekko ssać kawałek jej skóry.

-Jeff, nie, przestań. -Zadyszała mi do ucha.

-Ale dlaczego? -Wyszeptałem, złączyłem znowu nasze usta w pocałunek.

-Jeff, proszę. Pogadamy jak przyjdę ze szkoły. 

-Mhm. - Ostatni raz musnąłem jej wargi i usiadłem na rogu łóżka.

Ale było zajebiście.

*Ana POV* 

Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Wow, co we mnie wstąpiło? Chciałam tę myśl odłożyć na bok, lecz ta sytuacja nie dawała mi spokoju. Wzięłam leki z kuchni i poszłam do Lys'a.

-Lys mogę wejść? -Zapukałam lekko do drzwi chłopca.

-Ta. -Weszłam do pomieszczenia, mój mały pomocnik leżał w łóżku czytając swoją ulubioną książkę

-Jak się czujesz? -Położyłam tackę z lekami na komodzie obok jego łóżka i przyłożyłam rękę do jego czoła.

-Już lepiej! Serio, bo już nie mam ochoty leżeć w tym łóżku! 

-Właśnie widzę. -Uśmiechnęłam się lekko do niego i poczochrałam jego brązowe loczki. -Za kilka dni już znowu będziesz mógł wychodzić. Zostawiam Ci leki, wiesz ile masz wziąć, a ja lecę do szkoły. I jakbyś czegoś potrzebował to wołaj Jeff'a.

Choroba Lys'a nie była groźna, zwykłe przeziębienie, ale nie mogłam zabierać go ze sobą, bo nie chciałam, żeby poważniej zachorował. Weszłam jeszcze do łazienki, żeby się ogarnąć. Ubrałam swoją ukochaną bordową, luźną koszulkę, czarne spodnie oraz buty tego samego koloru. Następnie umyłam zęby potem zajęłam się włosami. Związałam je w niechlujną kitkę i namalowałam dwie równe kreski na oczach, pomalowałam jeszcze rzęsy i byłam gotowa. Zeszłam na dół po schodach i byłam już gotowa do szkoły.

-Jeff! Chodź na dół!

-Hmm?

-Ja już wychodzę, zamknij za mną drzwi, nie wchodź nigdzie, i jakby Lys czegoś potrzebował to mu daj, wszytko znajdziesz w kuchni.

-Jakaś ty troskliwa ''mamusiu''. - Oparł się ramieniem o ścianę.

-Ale śmieszne! Dobra pa! -Uśmiechnęłam się lekko.

-Ta, pa. -Spuścił wzrok.

Podbiegłam do niego u delikatnie pocałowałam jego wilgotne wargi i wyszłam. W drodze do szkoły nie działo się nic specjalnego więc teraz wam powiem o sobie. Jestem Anastazja, ale nikt tak do mnie nie mówi, wystarczy Ana, mam prawie szesnaście lat. Jeżeli chodzi o mój charakter, to jestem bardzo zadziorną dziewczyną, lecz bywam delikatna, jestem tajemniczą osobą, i potrafię wyczuć komu mogę zaufać, również często się wzruszam.

Zwłaszcza gdy widzę, że mój wróg cierpi, aż łezka się w oku kręci. 

Teraz może coś z mojego wyglądu. Mam fioletowe włosy, w sumie mam tak od zawsze, są lekko lokowane przy końcach i zazwyczaj związuje je w wysokiego kucyka. Nie jestem, żadną ''tapeciarą'' nie mam problemów z cerą, zazwyczaj robię tylko kreski eyeliner'em i tuszuję rzęsy. Oczy mam zwykłe brązowe, chyba, że się zdenerwuję robią się całe białe (ale to już wiecie) jestem ogólnie drobną dziewczyną mam 1.57. Na co dzień ubieram się na luzie, i to chyba tyle, z pozoru jestem normalną dziewczyną, a jednak całkiem różniącą się od reszty. Byłam już przed szkołą, zobaczyłam moją przyjaciółkę Zoe.

-Hej. -Przywitałam się z przyjaciółką.

-Hej, znalazłam ciekawą creepypastę dla Ciebie! - Zoe jest przepiękną dziewczyną, ma piękne długie czarne włosy z różowo-turkusowymi pasemkami, zazwyczaj nosi ciemną czapkę z uszami kota, zawsze ma na sobie bluzę w paski, nie roztaje się z nią i zwykłe czarne spodnie i buty tego samego koloru. Ona również ma nadprzyrodzone moce, ale nie lubi z nich korzystać, woli ''naturale'' sposoby więc, w swojej torbie ma nóż kieszonkowy. Delikatnie się maluje, a zapomniałam wspomnieć, że ma piękne jedyne swojego rodzaju fioletowe oczy. Ma również swojego pomocnika (coś w rodzaju Lys'a) Nazywa się Blue i jest wilkiem. Gdy Zoe jest w ''normalnej sytuacji'' na przykład w szkole w centrum lub gdzieś na mieście, Blue jest bardzo mały i siedzi w jej torbie, lecz gdy jej coś zagraża wychodzi z torby i staje się może z pięć razy większy? I właśnie taka jest moja przyjaciółka i jej pomagier.

-Hmm? Jaką znalazłaś?

-Jeff the Killer.

-Co?! -Niemalże zachłysnęłam się powietrzem.

-No co? Nie słyszałaś w wiadomościach o tym szaleńcu? Ktoś postanowił zrobić z niego pastę

Jeszcze raz nazwie go szaleńcem, a ją zajebię przysięgam. 

-Podeślij mi linka, z chęcią posłucham. A tak w ogóle gdzie Hiriki?

-Chora jest i została w domu.

-Ach, okey, co mamy pierwsze?

-Matmę.

-Super strzał w pysk już na sam początek dnia. -Zaśmiałyśmy się z Zoe.

-Ej, a co ty tu masz? -Wskazała na moją szyję, nie rozumiałam o co jej chodzi, wyjęłam telefon i przejrzałam się w nim. Zajebiście Jeff zrobił mi malinkę.

Zajebie go.

-Malinkę.. -Spuściłam wzrok.

-Okey, widzę, że nie chcesz o tym gadać, rozumiem powiesz mi o tym kiedy będziesz miła ochotę. -Objęła mnie delikatnie ramieniem. Właśnie to w niej uwielbiałam, nigdy na mnie nie naciskała. 

-Powiem Ci o wszystkim, w swoim czasie chodź na lekcje.

~~~~~~~~~~

Witam Wafelki!

Wiem rozdział jest późno, ale wróciłam wieczorem z miasta i byłam bardzo zmęczona no i zasnęłam, ale obudziłam się w dobrej formie i oto rozdział. Było dziś trochę opisu, i będzie jeszcze opis Hiriki, lecz musicie jeszcze na nią poczekać. Ostatnio mam więcej czasu na rozdziały także teraz postaram się pisać je regularnie. Nie żeby coś, ale możesz zostawić gwiazdkę i komentarz, ale ja tam nie zmuszam. I chciałabym pozdrowić moją kuzynkę,  która dopiero zaczyna z wattpad'em więc zapraszam do niej na profil, możliwe, że wam się spodoba

Więc do następnego Moi Mili! ☻♥

Please, don't goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz