-Moja babcia opowiadała mi o tym zanim odeszła.. - Chwilę się wahałam czy opowiadać o sobie, mordercy, którego poznałam jakieś dwadzieścia minut temu, ale po kilku sekundach uznałam, że i tak nie mam nic do stracenia, więc postanowiłam kontynuować.
- Moi rodzice byli nienawidzeni przez sąsiadów i w sumie nie tylko przez nich, bo uważali, że są ''dziwni''.
*RETROSPEKCJA*
*Mama Any POV*
Weszłam do pokoju mojego męża, który wypełniał różne papiery z biura.
-Kochanie masz czas? - Zapytałam nie pewnie, bałam się jego reakcji.
-Oczywiście, słucham o co chodzi? - Spoglądał na mnie, a mi zaparło dech i nie wiedziałam od czego zacząć.
-Okey, po prostu powiem Ci to w prost! - Nie potrafiłam nic wyczytać z jego wyrazu twarzy, nie przedstawiała żadnych uczuć.
-Jestem w ciąży... - Spuściłam wzrok na podłogę,bałam się spojrzeć mu w oczy, pierwszy raz w życiu czegoś aż tak się bałam.
-Kochanie to świetna wiadomość! Zawsze chciałem mieć dziecko!
Nie spodziewałam się takiej reakcji, ale też się ucieszyłam.
-Nic już nie powiedziałam, po prostu podeszłam do niego i zanurzyłam się w jego ramionach.
♣ Kilka tygodni później♣
-Kochanie idę do sklepu chcesz coś?
-Nie, dziękuję.
Założyłam buty i wyszłam na zewnątrz. Nigdy nie byłam tak podekscytowana, będę matką! Wspaniałe uczucie gdy się pomyśli, że noszę pod sercem taką małą istotkę. Nagle poczułam szarpnięcie i znalazłam się w ślepym zaułku, rozejrzałam się na boki i zobaczyłam swoich ''oprawców'', byli oni w czarnych kominiarkach, oraz w podkoszulkach w tym samym kolorze, na nogach mieli typowe szare dresy i zwykłe trampki.
-Popatrz Marcinek jaka dupcia nam się trafiła! - Szturchnął łokciem w żebra swojego kolegę.
-A widzę widzę, chodź tu maleńka pobawimy się troszeczkę!
Stałam znudzona, trzymając skrzyżowane ręce na piersi i patrzyłam na nich z żalem, że zaraz będzie po nich.
-Oo miło, że nawet nie stawiasz oporu laluniu!
-Nie jestem, żadną lalunią! - Warknęłam
-Widzę, że masz niewyparzoną buźkę, zaraz zobaczymy jak będziesz błagać o litość! - Zaczął rozwiązywać sznurek od spodni i przybliżał się do mnie.
-Zobaczymy kto tu będzie błagać o litość.
Moje oczy stały się całe białe, działo się tak gdy się zestresowałam lub gdy jestem wkurzona, dzięki nim widzę jaka jest kogoś słabość. Wciągnęłam rękę do mojego ''porywacza'' i uniosłam ją lekko do góry, co spowodowało, że ten oprych również uniósł się nad ziemię, zaczęłam ściskać pięść i jego gardło również się zacisnęło. Spojrzałam na jego kolegę.
-Nie myśl, że o tobie zapomniałam. - Uśmiechnęłam się do niego i wyciągnęłam rękę, zaczęłam szybko machać w górę i w dół. Jego głowa obijała o ostry kamień, który przebił już jego czaszkę, ale tak bardzo lubiłam ten widok. Gdy patrzyłam tak na moją ofiarę, przypadkiem opuściłam ''Marcinka'', podszedł do mnie i z całej siły walnął mnie w brzuch. Opadłam ciężko na zimne podłoże, a on zaczął zbliżać się do mnie, z trudem podniosłam rękę i ścisnęłam pięść tak mocno jak tylko mogłam, pod wpływem tego ucisku, głowa Marcina eksplodowała. Poszłam do szpitala powiedziano mi, że cios był nie był śmiertelny dla dziecka, lecz gdy się urodzi może mieć problemy z poruszaniem się. Podziękowałam doktorowi i wyszłam. Zapłakana wróciłam do domu i opowiedziałam wszystko mojemu ukochanemu.
*Koniec perspektywy mamy Any i retrospekcji*
♣Ana POV♣
-Mój tata i babcia byli przy moim porodzie, lecz moja mama umarła po tym jak się urodziłam.. - W tym momencie popłynęła mi pojedyncza łza, nie chciałam żeby Jeff to zobaczył, spojrzałam ukradkiem na niego, bacznie mi się przyglądał i przede wszystkim słuchał, ani nie przerywał, opowiadałam dalej.
-Lekarz im oznajmił, że to cud bo urodziłam się w stu procentach zdrowa, i bardzo mu przykro z powodu śmierci mojej rodzicielki. Mój ojciec zajmował się mną kilka dni, ale później zaniósł mnie do babci. Powiedział, żeby się mną zajęła, bo on musi dołączyć do mojej mamy. Moja ''nowa mama'' nie zdążyła go zatrzymać, po prostu zaginą gdzieś bez śladu. Potem już wiodłam spokojnie, życie dopiero niedawno przed śmiercią mojej babci, opowiedziała mi o mocach mojej mamy, i odziedziczyłam je po niej, a nawet mam kilka dodatkowych.
-Ej, ej chwila, chcesz mi powiedzieć, że teraz mogłabyś mnie tak podnieść jedną ręką bez dotykania mnie?! - Jeff spojrzał na mnie z podekscytowaniem.
-Ech, no tak...
-ALE FAJNIE! - Ucieszył się jak dziecko, zachichotałam cicho.
-Jeff..
-Hmm?
-Nie mogę tutaj zostać, więc odprowadź mnie do domu, bo nie wiem jak stąd trafić na ścieżkę.
-JAK TO NIE MOŻESZ ZOSTAĆ?! Slender był by zachwycony jeżeli miałby takiego proxy!
-Może kiedyś, na razie mam szkołę...
-Ale!
-Nie naciskaj na mnie!
-Pff, ale z Ciebie nudziara. - Zaplótł ręce na piersi.
-Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a podniosę Cię jak Ty to powiedziałeś ''bez dotykania Cię''
-Spokojnie, schowaj pazurki! I tak jeszcze nie raz się spotkamy. - Uśmiechnął się łobuzersko.
Spojrzałam na niego przelotnie, a później odprowadził mnie do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam Was drogie wafelki! :D
Dziś to przeszłam samą siebie, za tak długą nie obecność dostaliście ode mnie taki długi rozdział! Mam nadzieję, ze wam się spodoba! ♥ I chyba już nie muszę mówić jak bardzo motywują mnie gwiazdki i komentarze! ♥ Do następnego Moi Mili! ♥

CZYTASZ
Please, don't go
FanfictionTak, to kolejne opowiadanie o Jeff'ie, mam nadzieję, że Ci się spodoba i zostaniesz ze mną na dłużej! W tym zestawie oferuję Dużo zagadek, tajemnice, coś czego byś się nie spodziewał(a) i wiele innych! Więc jak? Zostajesz? #18 w Horrory ♥