Rozdział 1

3.3K 123 8
                                    

Dzisiaj po raz pierwszy idę do szkoły. Pierwszy raz, ponieważ po raz pierwszy idę do pobliskiego gimnazjum. Mam tylko nadzieję, że znajdę tu jakąś przyjaciółkę bądź przyjaciela. W tamtej szkole nie miałam żadnych przyjaciół, nie byłam zbyt lubianą osobą. Każdy mi dokuczał, śmiał się ze mnie. Mam nadzieję, że w tej szkole się to zmieni...
Przed drzwiami szkoły wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Poszłam na piętro i weszłam do gabinetu dyrektora. Dał mi kluczyk do szafki po czym zaprowadził do klasy. Nauczyciel powiedział, że mam coś o sobie powiedzieć. Powiedziałam, że jestem Caroline Morgan, mam piętnaście lat i interesuje się muzyką oraz sportem. Wydaje mi się, że klasa przyjęła mnie dość dobrze. Usiadłam z jakimś chłopakiem, bo tylko obok niego było wolne miejsce. Jest przystojny. Ma ciemnoniebieskie oczy i bląd włosy. Dowiedziałam się, że ma na imię Charls.
Lekcja minęła dosyć szybko. Z klasą poszłam pod klase, gdzie miała się odbyć plastyka i przy okazji Michael, bo tak miał na imię, oprowadził mnie po szkole.
Na plastyce znowu usiadłam z Charlsem. Jak zwykle nie miałam przyborów, chociaż mama mówiła mi o nich wczoraj. Zapytałam zdezorientowana:
- Emm, masz jakieś przybory?
- Jasne. Bierz kiedy chcesz. Tak w ogóle to jestem Charls - odpowiedział i słodko się uśmiechnął. Ma naprawdę słodki uśmiech.
- Hhej - odpowiedziałam i nieśmiało się uśmiechnęłam.
Ta lekcja także minęła szybko. Charls cały czas mnie rozśmieszał. Robił śmieszne miny lub rysował jakieś dziwne stworki na kartce.
Dzień minął mi przyjemnie, ponieważ przez cały czas byłam z Charlsem. Wydaje mi się, że mnie polubił. W sumie ja go też bardzo polubiłam.
Gdy zbierałam się do domu chłopak zapytał, czy może mnie odprowadzić. Zgodziłam się.
Po pięciu minutach niezręcznej ciszy zaczęłam rozmowę.
- Długo mieszkasz w Marvil?
- Trzynaście lat. Wcześniej mieszkałem w Nowym Jorku. A ty?
- Przeprowadziłam się tutaj jakieś dwa miesiące temu z Teenesse.
- Tak w ogóle too, dlaczego się tutaj przeprowadziłaś? - ehh, miałam nadzieję, że nie zada tego pytania.
- Ponieważ... Emm... Ehh, ponieważ mój ojciec popełnił samobójstwo cztery lata temu i chciałyśmy z mamą uciec z tamtąd... - powiedziałam z łzami w oczach.
- Przykro mi... - powiedział współczującym głosem.
- Okej, nic się nie stało. Too, do jutra - powiedziałam, gdy zbliżaliśmy się do mojego domu.
- Emm, to tutaj mieszkasz?
- Tak.
- Wow. Okej, to do jutra.
- Do jutra.
Chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił. Odwzajemniłam uścisk. Było mi naprawdę przyjemnie. Później pocałował mnie w policzek i odszedł. Stałam jak wryta jeszcze przez pięć minut po czym weszłam do domu cała w skowronkach.

..............................
Przepraszam za błędy i powtórzenia

Cięcie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz