Rozdział 5

2.3K 121 11
                                    

Był już poranek. Obudził mnie dźwięk budzika. Wyłączyłam go po czym niechętnie wstałam z łóżka. Udałam się do łazienki by wziąść poranny prysznic. Ubrałam się i zeszłam na dół. Przywitałam się z mamą po czym usiadłam do stołu i zjadłam śniadanie. Gdy odkładałam talerz na miejsce rozległ się dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam Charlsa. Powiedziałam, aby chwile zaczekał. Ubrałam buty, kurtkę, zbrałam plecak, pożegnałam się z rodzicielką i wyszłam. Po zamknięciu drzwi Charls mnie przytulił. Znowu.
- Cześć - powiedziałam nieśmiało
- Cześć Caroline - powiedział i słodko się uśmiechnął.
- Jak tam?
- Bywało lepiej, a tam?
- Co się stało?
- Ehh, nieważne... - spuściłam głowe w dół w celu uniknienia jego wzroku.
Przystałam, złapał mnie za brodę i skierował głowę ku górze. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Chłopka otarł moje łzy i mnie przytulił.
- Pokaż mi ręce - powiedział.
- Nie... Nie mogę... - powiedziałam z trudem powstrzymując łzy.
- Dlaczego?
- Nie chce żebyś je widział... - po tych słowach złapał mnie za ręce i podciąg rękawy. Było widać wszystkie moje blizny. Charls spojrzał mi w oczy i także podciąg rękawy. Na rękach miał mnóstwo blizn. Jedne były małe i płytkie, inne zaś duże i głębokie. Dotknęłam jego blizn i spojrzałam mu w oczy.
- Dlaczego? - wyszeptałam.
- Ehh, dwa lata temu mój najlepszy przyjaciel zaginął. Nikt go nie znalazł... - powiedział płacząc. Mocno go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk. Staliśmy tak przez dziesięć minut po czym ruszyliśmy w kierunku szkoły. Charls złapał mnie za rękę. To było mega słodkie.

Perspektywa Charlsa.

Rano gdy szedłem do Caroline cały czas o niej myślałem. W sumie to bez przerwy o niej myśle. Chyba na prawdę się zakochałem. Ehh, głupie serce... Ona na pewno nie będzie chciała być z kimś takim jak ja. Jeśli dowiedziałaby się o tym, że się tnę to nigdy by się już do mnie nie odezwała. Dlatego nawet jeśli na dworze jest 36 stopni to muszę chodzić w bluzie.
Gdy stałem pod jej domem trochę się bałem. Otworzyła drzwi i od razu zobaczyłem jej uśmiech. Uwielbiam kiedy się uśmiecha. Po jej wyjściu z domu ruszyliśmy w kierunku szkoły. Zaskoczyłam mnie gdy powiedziała, że nie czuje się najlepiej psychicznie. Nie ukrywam, że się zaniepokoiłem. Poprosiłem ją, aby pokazała mi swoje ręce. Odmówiła. Wiedziałe, że coś się stało. Zapałem jej ręce, podciągnąłem rękawy i to co zobaczyłem przestraszyło mnie. Jej ręce całe były pokryte bliznami. Spłyneły mi pojedyńcze łzy po policzku. Podciągnąłem rękawy swojej bluzy i pokazałem jej moje blizny. Zaczęła płakać. Otarłem jej łzy i powiedziałem, żeby nie płakała, bo nie warto. Dotknęła mojej najgłębszej blizny. Trochę zabolało. Opowiedziałem jej całą historię. Caroline przytuliła mnie. Mocno. Nikt nie przytula tak jak ona. Nikt jej niczyn nie dorównuje. Chciałbym się jej zapytać co o mnie myśli lecz boję się, że mnie wyśmieje i zostawi.
I co mam teraz zrobić? Powiedzieć jej że ją kocham czy pozostać w przyjaźni?

Cięcie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz