Rozdział 8

1.7K 76 6
                                    

Perspektywa Caroline


To niemożliwe. Jestem z Charlsem! Jestem taka szczęśliwa. Myślałam, że nic do mnie nie czuje, że jestem mu obojętna... A jednak. Gdy on całuje czuje się jak w niebie. Jest po prostu wspaniały!
Wracając do mojej mamy, dzisiaj wyjechała. Zanim jednak pojechała przekazała mi swoją kartę kredytową. To teraz dwa miesiące pustki w domu... Zawsze jest Charls :)
Gdy mamy już nie było w domu poszłam do pokoju i postanowiłam napisać do Charlsa.

Ja:
Jestem sama w domu i się nudze.

Charls:
Zaraz będę ;)

Nie chciałam żeby przychodził. Chciałam tylko żeby ze mną popisał. Ale ciesze się że do mnie przyjdzie. Ehh, muszę tutaj ogarnąć.
Po dwudziestu minutach dom był w miarę czysty. W samą porę bo gdy skończyłam usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Ku moim oczom ukazał się Charls z kwiatami i czekoladkami.
- Hej kochanie! - powiedziałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Cześć skarbie - wyszeptał mi do ucha.
Weszliśmy do środka i udaliśmy się na górę do mojego pokoju.
- Twoja mama już wyjechała? - zapytał siadając na łóżku.
- Tak a co? - zapytałam ze zdziwieniem.
- Nic. Tak tylko pytam - dziwnie poruszył brwiami. Co ten gest miał oznaczać?
- Emm, Caroline muszę z Tobą pogadać - po tych słowach poczułam, że moje nogi stają się miękkie. Czy on chce ze mną zerwać!? Przecież jesteśmy parą od wczoraj...
- O-o co chodzi? - zapytałam powstrzymując łzy.
- Nie bój się, kochanie, nie mam zamiaru z Tobą zerwać - uff - Chciałbym abyśmy skończyli z tym co robimy.
- To znaczy?
- No wiesz... Z cięciem się.
- Dobrze wiesz, że nie da się się z tym skończyć z dnia na dzień.
- Nie powiedziałem, że z dnia na dzień ale w najbliższym czasie na pewno.
- Jak chcesz to zrobić?
- Od czego jest psycholog?
- Zwariowałeś!? Wiesz ile taki psycholog kosztuje? I skąd weźmiemy pieniądze?
- Uspokój się. Wiem, że to kosztuje. Damy radę, nie martw się.
- Jak?
- Ja już coś wymyśle.
Podszedł do mnie, objął mnie w talii i namiętnie pocałował. Uwielbiam kiedy mnie całuje. Czuje się wtedy jakbym była w niebie.
- Wyciągnij wszystkie ostre narzędzia które masz - powiedział po odsunięciu się. Po co mu moje rzeczy?
- Po co Ci? - zapytałam.
- Ty wyciągniesz swoje, ja wyciągne swoje i je wyrzucimy - kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam po czym wyjęłam wszystkie żyletki, noże, scyzoryki, ostrza z temperówki. Jednym słowem wszystko. Chłopak patrzył na mnie jak na idiotke. Szczerze mówiąc bałam się jego reakcji. Po chcwili on otworzył torbę, ktorą miał na ramieniu. Wyciągnął z niej niebieskie pudełko średnich rozmiarów. Otworzył je i było w nim mnóstwo żyletek i innych ostrych narzędzi.
- Daj swoje rzeczy tutaj - położył pudełko na stoliku. Niechętnie to zrobiłam. Chłopak zamknął je i schował do torby.
- Jeśli będziesz chciała zrobić sobie krzywdę to wyżyj się na mnie.
- N-nie mogę...
- Dlaczego?
- Jesteś dla mnie zbyt ważny, żebym zrobiła Ci krzywdę.
- A ty jesteś dla mnie zbyt ważna, żebym przyglądał się temu jak się okaleczasz.
- To jak mam zapomnieć o bólu psychicznym?
- Zadzwoń do mnie. Zawsze przyjdę.
- Obiecujesz?
- Obiecuje.
Przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać.
- Nie płacz skarbie, będzie dobrze.
- Nic... Już... Nie... Będzie... Dobrze - wybuchnęłam nieopanowanym płaczem.
- Dopóki będziemy razem to będzie dobrze - usłyszałam smuteg w jego głosie.
- Kocham Cię, Charls.
- Ja Ciebie też, Caroline - położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy się całować. Było zajebiście ( zazwyczaj nie przeklinam ale tego nie da się inaczej określić ). Przy nim czuje się jak księżniczka. Nie miałam pojęcia, że ktokolwiek może mieć na mnie taki wpływ jaki ma Charls. On jest słodki, miły, uroczy.
Mam tylko nadzieję, że mój były tego nie spieprzy tak jak spieprzył moją przyjaźń z Joshem...

*****************
Łeeee, wena twórcza mnie opuściła. Przepraszam za taki rozdział :(
Obiecuje, że jutro będzie lepszy   :*

Cięcie sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz