Rozdział I

1.1K 63 5
                                    

Wybiegłem z klasy kierując się w północną część szkoły. Dobiegłem do przebieralni. Zamknąłem za sobą drzwi by móc się przebrać.

Gdy kończyłem wiązać buty, drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wpadła horda sprzeczających się ze sobą chłopców. Byli to członkowie mojej drużyny. Gdy również oni zmienili ciuchy wszyscy wyszliśmy z szatni.

Weszliśmy na salę gimnastyczną, gdzie już czekał na nasz trener - pan Betner, przezywany przez swoich uczniów żyrafą. Nazwa ta wzięła sie z tąd, że gościu miał niesamowicie długą szyję co wyglądało dość komicznie bo był niski. Gdy mówił do wyższych od siebie, czyli praktycznie zawsze, jego szyja wyginała się tak, jakby zaraz miała sie złamać.

Spojrzałem na trybuny które były coraz szybciej zapełniane przez uczniów. Były to głównie dziewczyny, które przyszły poobgadywać grających chłopców.

Rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Trening trwał dłużej niz zawsze, gdyż za jakiś czas miały odbyć się zawody międzyszkolne.

Ja nie przejmowałem się kolejną godziną ćwiczeń. Wręcz przeciwnie. Gra w koszykówkę, podejmowaie szybkich decyzji... potrzebowałem tego po przesiedzeniu kilku godzin pod rząd wpatrując się w tablicę. Radość była tym większa, że zdołałem zaliczyć kilka niesamowitych wsadów a przy każdym towaszyszyły mi wiwaty ze strony trybun.

Jednak przy kolejnym wsadzie z rzędu, gdy spojrzałem na swoją dziewczynę, cheeliderkre (która niedawno skończyła próbę, wiec grzała miejsce na trybunach) mina mi zrzedła.

Nie patrzyła na mnie.
Miała mnie dosłownie w dupie.
Patrzyła z wielkim zainteresowaniem na jakiegoś ucznia, który stojąc niedaleko rozmawiał z jedną z wuefistek. Gdy trener nie patrzył opuściłem boisko prosząc by ktoś z drugiego składu mnie zastąpił i skierowałem się w stronę blondynki. Problemy i nierówności rozwiązuje się od razu.

Usiadłem obok niej i objąłem ją lekko przyciągając do siebie. Spojrzała na mnie zaskoczona lekko unosząc brwi.

Monia była serio ładną dziewczyną. Po prostu nie potrafiła tego dobrze wykorzystać. Przynajmniej ja miałem takie zdanie, bo na ogół cieszyła się sporym powodzeniem wśród płci przeciwnej. Miała długie blond włosy które najczęściej zwiazywała w kucyka. Mocno zaznaczała usta czerwonymi pomadkami, co według niej było ponętne, ale mi kojarzyło się to trochę z tandetą. Jej strój cheeliderki był trochę za mały ale ona zawsze kupowała ciuchy rozmiar za małe. Umyślnie oczywiście. 

- Coś się stało?

- Nic. Musi być jakiś powód bym przyszedł do swojej dziewczyny?

Nie odpowiedziała. Wróciła do przyglądania się chłopakowi.

- Przystojny, co? - mruknąłem jej do ucha czekając na reakcję.

Mruknęła coś bez entuzjazmu. Widzę że mam konkurencję. Dziwne, że najpopularniejsza dziewczyna w szkole patrzy na jakiegoś gościa, którego, założę się, widzę pierwszy raz. Ej, dziewczyno zapomniałaś z kim chodzisz...? Nie, nie czuję się zazdrosny ale nie chcę by ktoś zobaczył jej zainteresowanie innym. Chodzimy ze sobą głównie dla zasady. I "sławy". Reprezentant szkoły i cheeliderka. Cała drużyna tak robi i nikomu to nie zawadza.

- Podoba ci się? - mówiłem dalej.

Kiwa twierdząco głową.

- Znaczy nie! Gdzie tam.

Uśmiechnąłem się zaczepnie.

Wstałem z trybun i podszedłem do rozmawiającej w oddali dwójki ignorując ciche szepty Moniki bym wracał na miejsce.

Nauczycielka coś mu najwidoczniej tłumaczyła, ale przerwała gdy się zbliżyłem.

- W czymś mogę pomóc? - spytałem, sztucznie się szczerząc.

- Panie Malik jedyne czego od pana wymagam, to by w końcu się pan wziął za naukę - znów przeniosła wzrok na chłopaka - próbuję wytłumaczyć twojemu nowemu koledze gdzie jest biblioteka.

- O, nowy. Mogę go oprowadzić - uśmiechnąłem się słodko do nauczycielki.

Zmarszczyla swoje za cienkie, plemnikowate brwi. Pani Samska dobrze mnie znała, wiedziała, że nie słynnę z pomagania bliźniemu bez korzyści dla siebie. Mimo to lekko pokiwała głową zgadzając się.

Brunet zerknął na mnie nieśmiało i  uśmiechnął się lekko rumieniąc. Miał duże, wręcz nienaturalnie ciemne oczy.

- Louis jestem - przedstawiłem się a on przyjął moją wyciągnietą rękę.

- Zayn.

Oh, cud-chłopcze, nie wiesz nawet w jakie gówno się właśnie wpakowałeś.

Zayney ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz