Rozdział IX

417 39 10
                                    

(2 miesiące później)

Zdjąłem mu niecierpliwie spodnie.
Zacząłem przygryzać i ssać skórę jego szyi.

Oj, będą malinki.

Oderwałem się od niego przypominając sobie o dość ważnej rzeczy.

Zajrzałem pod łóżko i po chwili odkręcałem zakrętkę od butelki.

Wylałem trochę płynu na ręce znów się schylając do jego warg. Westchnął w moje usta gdy rozsmarowałem płyn w okolicach jego ud.

Niespodziewanie usłyszałem szczęk drzwi.

- Zayn, rusz się w końcu i... CO TU SIĘ KURWA DZIEJE?!

Obejrzałem się w stronę wejścia gdzie napotkałem wrogie spojrze seniora Malika.

Mierzył mnie wściekły spojrzeniem.

W tamtej chwili myślałem, że się roztopię ze wstydu. Wystraszony złapałem cokolwiek co wpadło mi w ręce(czym okazała się poduszka)i zasłoniłem to, czym matka natura mnie obdarzyła.

Mój chłopak szybko przykrył się kołdrą naciągając ją pod szyję.
Jego ojciec nie panujac nad sobą podszedł do mnie. Zamachnął się i dwa razy oberwałem z liścia.

Zayney coś krzyknął załamującym się głosem ale przez ogłaszający ból nie zrozumiałem ani słowa.

Łapiąc za kark, Malik wywlekł mnie z pokoju przez cały czas krzycząc groźby.

Na korytarzu upadłem na kolana a on zaczął mnie kopać. Zwinąłem się w kulkę by ból odczuwalny był w jak najmniejszym  stopniu. Chciałem mu oddać, ale HELOŁ to ojciec mojego chłopaka.

Kątem oka zauważyłem Zaynego odciągającego napastnika ode mnie.

Niestety przez swoją drobna budowę odziedziczoną po matce nie miał szans. Ojciec odepchnął go a on rąbnął o ścianę z obrazami. Upadły na ziemię roztrzaskujac się.
Mały stękając złapał się za bok i powoli osunął się w dół.

- Ty cholerny niewdzieczniku! Karmię cię! Ubieram! A ty odwdzieczasz mi się sypiąc z chłopakiem!?

Zebrałem w sobie siły i szybko wstałem z podlogi.

- To... to nie tak. Pan nie rozumie. Proszę mnie wysłuchać - mimo wściekłości na ojca chłopaka za to, co mu zrobił przybrałem spokojny ton głosu.

Spojrzał na mnie a mi zmiękły nogi. Był ode mnie o głowę niższy ale przewyższał autorytetem.

- A ty? Przeklęty małolacie wybrałeś mojego syna za ofiarę? Dziewczynki się znudziły? Co ludzie powiedzą? A ja cie jak syna traktowałem! Pieprzony koszykarzyk się znalazł... Wynocha! Ale już! Żebym cie więcej nie widział! - spojrzał teraz na swojego syna - Do pokoju! Szlaban drogi panie! Jak się zachciało bawić w dziwke to tak też będziesz traktowany! Wybije ci to z głowy... - spojrzał na zegarek - Już jestem spóźniony do pracy... pogadamy jak wrócę. I sprzątnij tutaj. Jak przyjdę ma być czysto. A ciebie - zwrócił się w moją stronę wymachach palcem - nie chce więcej widzieć. Ani w tym domu ani wogóle.

Stałem sparaliżowany i patrzyłem bezczynnie jak mały dźwiga się z podłogi.

Senior Malik przeszedł obok mnie tracąc ramieniem. Wściekły, mruczał coś do siebie. Gdy zbiegł schodami na dół podszedłem do Zayna. Był blady jak ściana. Ręce kurczowo zaciskał na prawym biodrze. Ubrania miał przesiąknięte krwią. Zabrałem jego dłonie z rany i podwinąlem bluzkę do góry. Widok był straszny. Potłuczone szkło pozostawiło głębokie rany z których wciąż obficie ciekła krew. Parę kawałków wciąż tkwiło w ciele.

Szczerze? Spanikowałem. Nigdy nie miałem do czynienia z większą rana niż zadrapanie. Trochę dziwne ale prawdziwe.

- O-okay... przytrzymuj - Powiedziałem i znów kładąc jego ręce na ranie.
Wziąłem go na ręce i przeniosłem do drugiego pokoju gdzie nie było szkła i posadziłem na podłodze.

Pobiegłem do jego sypialni gdzie znalazłem swój telefon. Zadzwoniłem po karetkę. Głos mi drżał gdy opowiadałem o obrarzeniach chłopaka.

Zbiegłam na dół i uklęknąłem przy nim. Także zacząłem uciskac renę.

- Już jadą.

Te paręnaście minut było moimi najgorszymi jak do tego czasu. Z minuty na minutę widziałem jak błysk w jego oczach maleje. Co chwila mdlał i odzyskiwał przytomność.

W końcu usłyszałem charakterystyczny ryk syren. Do domu wpadli ludzie ubrani w czerwone stroje.

Dalej nie wiele pamiętałem.

Nieśli go na noszach do karetki...

Wszedłem za nim...

Trzymałem go za rękę...

Wynieśli go z karetki...

Potem go gdzieś zabrali a ja miałem czekać aż mi w końcu pozwolą go zobaczyć.

Nie wiem ile czekałem.

To i tak zawsze za długo.

Hahah ,)
Co, już myśleliście, że koniec opowiadania???
Jeszcze was pomeczę XD
To dopiero początek...

Zayney ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz