Codziennością stała się obecność Zayna. Mimo że okazał się niezłą ciotą ze sportu był bardzo przez wszystkich lubiany. Czasami czekał na trybunach jak skończymy trening. Potem całą drużyną (i oczywiście z nim) wychodziliśmy gdzieś. Najczęściej spędzaliśmy czas w kafejce za rogiem lub na wygłupach przy murku, za szkołą.
Czasem ludzie się na nas dziwnie patrzyli. No. Może nie na nas, a dokładniej na niego.
Przechodzące dziewczyny miło się uśmiechały. Przyznam że zaczynało mnie to irytować. Reszta chłopaków wtedy zazwyczaj się śmiała i przygarniala go do siebie chcąc pokazać, że się kumplują.Zadawałem sobie pytanie; co one w nim widzą? Jest niski, serio niski. Trochę ciotowaty, często się potykał, o coś obijał. Był nieśmiały.
A mimo wszystko i tak miał sporo znajomych i jego niepojęta charyzma przyciągała ludzi.
Zauważyłem ze dużo dziewczyn z naszej szkoły, szczególnie z niższych klas coraz częściej przechodziło naszą ulicą.
Starsze panie zwykle unosiły brwi i przyśpieszaly kroku. Zresztą im się nie dziwię. Pewnie śmiesznie to wyglada; grupka wyrośniętych goryli i jeden skrzat.
Zaczął się trochę bardziej ośmielać, choć nadal był nieśmiały na swój słodki sposób.
Słodki sposób?
Louis, czy ty siebie słyszysz?
Strzeliłem sobie mentalnego liścia.
CZYTASZ
Zayney ✔
FanficBARDZO PRZEPRASZAM ZA EWENTUALNE BŁĘDY, NIEŚCISŁOŚCI. AKTUALNIE POPRAWIAM OPOWIADANIE. (ALE OBIECUJĘ ZE NIEDŁUGO WSZYSTKO BĘDZIE SIĘ PIĘKNIE ŁĄCZYĆ) Rozdziały krótkie, tematyka homo... luźne opwiadanko, pisane w sumie dla zapchania czasu. Zapraszam.