Klariss zabrała niedługo potem karetka. Lekarze od razu stwierdzili,że poroniła.
Byłem zdruzgotany.
Gdybym wszedł tam wcześniej do niczego by nie doszło!
Ale ja musiałem kurwa rumianku zaparzać.
Kiedy wszyscy wyszli bez chwili namysłu posprzątałem łazienkę po czym ruszyłem do szpitala.-Dzień dobry,niedawno przywieziono tu Klarisę Fox. Gdzie teraz się znajduję?-zapytałem trzęsącym się głosem lekarki w recepcji.
-Kim pan dla niej jest?
-Narzeczonym.-powiedziałem od razu.
-Oddział ginekologii,pokój numer 261. Odwiedziny kończymy o 23.00.
-Dziękuję pani bardzo.-pobiegłem przez korytarz. Miałem na sobie dresy,nike i szary t-shirt,więc było mi łatwo biec do wyznaczonego pokoju.
Wparowałem do pomieszczenia. Zamknąłem drzwi i usiadłem szybko na krzesełku obok łóżka. Złapałem jej bladą i lodowatą dłoń w swoje i mocno pocałowałem. Przyłożyłem sobie do czoła i o dziwo zacząłem płakać. Ale tak cicho,żeby nikt nie usłyszał.
-To wszystko moja wina gwiazdeczko-szepnąłem załamany.-Gdybym wcześniej do ciebie przyszedł nic by się nie stało. Jeśli byś mi wybaczyła mielibyśmy zdrowe dziecko-z moich oczu wydobyła się nowa fala słonych łez-Kochalibyśmy się jeszcze bardziej. Założylibyśmy rodzinę,jeśli tylko byś mi wybaczyła. Ale teraz już z pewnością tak nie będzie. Nie będziesz chciała mnie znać. A ja bez ciebie nie wytrzymam. Kocham cię Ris! Rozumiesz?! Kocham cię! Tak strasznie cię przepraszam! Zawiniłem! Tak bardzo cię kocham!-znowu fala słonych łez. Nagle poczułem ruch jej palca.#Klariss
Straciłam bobaska.
Leżę teraz gdzieś gdzie śmierdzi chemikaliami i ktoś trzyma mnie za rękę. Od początku przysłuchuję się temu komuś,ale niestety nie mogę rozpoznać głosu.
-....Moja wina gwiazdeczko. Gdybym wcześniej do ciebie przyszedł nic by się nie stało......Założylibyśmy rodzinę.....Nie będziesz chciała mnie znać.....A ja bez ciebie nie wytrzymam! Kocham cię Ris!Rozumiesz?!Kocham cię! Tak bardzo cię przepraszam! Zawiniłem! Tak bardzo cię kocham!-chwilę zastanawiałam się do kogo mógł należeć ten głos.
Mike.
Tak. To z pewnością on.
Ale co on tutaj robił?!
Z drugiej strony strasznie za nim tęskniłam!
Otworzyłam powoli jedno oko. Nie było jasno,ale z łatwością zobaczyłam,że mężczyzna płaczę.
Płaczący Mike?!
Poruszyłam palcem.
Od razu podniósł głowę. Miał zaczerwienione i spuchnięte oczy. Bardzo nie poukładaną grzywkę,a jego gorące dłonie trzymały moją,lodowatą.
-Tak bardzo cię przepraszam Ris. Tak bardzo przepraszam. To wszystko moja wina. Kocham cię,ale ty pewnie już nie. Gdybym tylko...
-Kocham cię-szepnęłam zachrypniętym głosem. Serce wygrało. Nadal kochałam Mike,pomimo,że odrzucił mnie i dziecko.
-Na prawdę?!-krzyknął cicho. Chciałam wstać,ale brzuch za bardzo mnie bolał. Syknęłam i się rozpłakałam. Zrobiło mi się czarno przed oczami. Zanim odleciałam usłyszałam Mike:
-Ris?! Ris! Doktorze. Kurwa doktora!Obudziłam się,ale nie otwierałam oczu. Nie wiem ile tak spałam. Ciągle czułam na udzie coś ciężkiego,lecz na prawdę moje powieki były jak z ołowiu. Myślałam na wszystkim. W pewnym sensie wybaczyłam Mikowi. Ale co ja poradzę na to,że tak mocno go kocham! Bardzo! Wieżę,że będziemy mieli jeszcze jedną próbę stworzenia szczęśliwej rodziny. Ale przecież to tylko wyobraźnia młodej kobiety, która marzy o szczęśliwej rodzince,wspaniałym mężu i spokojnej starości.
W końcu odważyłam się otworzyć oczy. Na moim udzie leżała głowa Mike'a. Kochany ciągle przy mnie jest. Spojrzałam na kalendarz przy drzwiach. Kurde,głupia wada wzroku. Położyłam dłoń na głowie mężczyzny i lekko pomasowałam. Od razu się podniósł. Patrzył się na mnie intensywnie,a jego spojrzenie wyrażało smutek,żal,miłość i jednocześnie radość. Złapał moją dłoń i pocałował ją mocno. Przyłożył do swojej twarzy i zaczął cicho łkać.
-To wszystko moja wina. Gdybym tylko wcześniej przyszedł było by wszystko dobrze. Może byś mi wybaczyła. Przez te 336 godzin myślałem nad tym co ci powiedziałem. Schlałem się w trzy dupy i po prostu myślałem i w końcu dotarło do mnie,że zachowałem się jak największy dupek na świecie. Największy sukinsyn. Kiedy do ciebie jechałem ustaliłem wszystkie wyjaśnienia. Po prostu działałem pod wpływem impulsu. Kurwa chcę założyć z tobą rodzinę i zrozum myślałem o tym przez wszystkie tygodnie. To co powiedziałem...To był największy błąd w moim życiu. Nic nie pobije mojej miłości do ciebie,gwiazdeczko. Tak bardzo cię kocham! Nawet nie wiesz jak żałuję tych słów. Tak bardzo cię kocham i nie przestanę nawet gdy mi nie wybaczysz.-skończył swój monolog nową falą słonej cieczy. Tylko ja już wszystko przemyślałam,a jego wyznanie tylko utwierdziło mnie w przekonaniu,że żałuje. Jak tylko mogłam powycierałam jego oczy z mokrych kropel.
-Przebaczam ci mój dupku.-wyszeptałam z lekkim uśmiechem. Mike podniósł szybko głowę.
-Na prawdę?!-nie uwierzył. Pokiwałam lekko głową,a na twarzy Mike pojawił się wielki uśmiech ukazujący równe i białe zęby. Wstał,przybliżył się do mnie na bardzo bliską obecność i popatrzył głęboko w oczy. Wiedziałam co chciał zrobić. Bał się, tego jak zareaguję,ale ja tylko przybliżyłam się do niego i złączyłam nasze usta.
Okazało się,że w szpitalu leżę od pięciu dni, co na prawdę mnie zdziwiło. Dostałam wypis następnego dnia po przeprosinach mojego chłopaka. Pomimo utraty bobaska,wiem,że będzie wszystko dobrze. Kochamy się z Mikiem i nic na razie nie stoi na przeszkodzie idealnego związku. Mój chłopak powiedział,że przekupił wydawnictwa,aby nie pokazywały w gazetach zdjęć kiedy zabierają mnie karetką i w ogóle. Kamień spadł mi z serca. Ucieszyłam się. Jednak wiedziałam,że prasa nie da spokoju z informacjami o naszym związku.
Mężczyzna wziął moją torbę,a pielęgniarka właśnie weszła do pokoju. Miała przed sobą wózek inwalidzki. Od zawsze uwielbiałam jeździć na wózkach inwalidzkich. Lekko się uśmiechnęłam i od razu na nim usiadłam. Mike cicho się zaśmiał i wyjechaliśmy za pielęgniarką do recepcji. Lekarka (tak swoją drogą miała dekolt na wierzchu,czerwoną szminkę na ustach i miniówę. A na Mike patrzyła jak by chciała mu obciągnąć już na tej ladzie!) paradowała tym biustem przed twarzą Mike. Jednak on patrzył tylko i wyłącznie na kartkę,którą teraz podpisywał. Recepta. Pewnie nie będę mogła przez następne miesiące denerwować,albo co gorsza pracować. Kiedy mój mężczyzna wszystko podpisał wyjechaliśmy wózkiem przed szpital. Od razu okrążyli nas dziennikarze. Chłopak szybko otworzył drzwi,a ja usiadłam na fotelu. Słyszałam mnóstwo pytań:
"Co się stało?"
"Czy jesteście w separacji?"
"Czy morze pan przedstawić swoją wybrankę?"
"Co takiego się stało,że wychodzicie oboje ze szpitala?"
Jednak Mike na żadne z nich nie odpowiedział. Szybko schował moje rzeczy i wózek do bagażnika po czym wsiadł do auta,na miejsce obok. Ruszył od razu. Popatrzył się na mnie,bo wyczuł chyba,że się mu przyglądam. Miał lekki zarost,a jego oczy były na prawdę zmęczone. Worki pod oczami jeszcze bardziej pogarszały sprawę.
-Pojedziemy do mnie. Chcę cię mieć przy sobie.-powiedział i znów spojrzał na drogę. Po chwili lekko gładził moje kolano. Położyłam swoją dłoń na jego.
-Kocham cię Mike.-powiedziałam.
-Ja też cię kocham gwiazdeczko.-uśmiechnął się szeroko. I tą romantyczną chwilę przerwał mój telefon,który wydał z siebie dźwięk melodyjki,która oznaczała,że ktoś dzwoni. Powoli schyliłam się do torebki. Bolał mnie brzuch przy każdym schyleniu. Dałam radę sięgnąć po torebkę. Wyjęłam telefon i odebrałam.
-Halo?
-Matko,Ris! Co się stało? Lukas mi powiedział,że wylądowałaś w szpitalu! Co się stało!? Dzwonię do ciebie od pięciu cholernych dni i nie wiem co się z tobą dzieję! Klarisso...
-To nie rozmowa przez telefon Rose. Przyjedź jutro po pracy do domu Mike. Mogę cię tylko zapewnić,że mu wybaczyłam.
-Temu sukinsynowi?!
-Mojemu sukinsynowi.-zaśmiałam się cicho.
-Dobra,będę jutro.-i się rozłączyła.
-Co się stało?-zapytał mój chłopak.
-Rose chciała wiedzieć co się stało.-powiedziałam patrząc za okno. Nawet nie wiem kiedy,zasnęłam.
CZYTASZ
Przyjaciel. [ZAKOŃCZONE]
RomanceDo piętnastego roku życia mieszkałam w Malbourne w Australii. Miałam przyjaciela. Najlepszego. Nic nie liczyło się tak jak on. Nic i nikt nigdy nie będzie się z nim równał. Jednak teraz gdy mam dwadzieściacztery lat i mieszkam z rodzicami w Londyni...