3. I znowu żartują...

462 33 7
                                    

- Felix felicis - odezwała się Lily w stronę portretu

Portret drgnął i otworzył się, ukazując wejście do salonu Gryffonów. Lily weszła pierwsza a tuż za nią Rogacz. W salonie nie było nikogo, więc Evans usiadła na kanapie przed kominkiem, w którym wesoło palił się ogień. James widząc to usiadł obok niej.

- Umówisz się ze mną, Evans? - powiedział uwodzicielskim tonem, lekko się do niej nachylając.

Ona popatrzyła mu w oczy. Jej twarz nie kryła rozbawienia. Kiedy on przestanie? Po co się wysila? Przecież jej odpowiedź jest zawsze taka sama.

- Nigdy, Potter.

Odephnęła go lekko i już miała wstać ale James przytrzymał ją za nadgarstek. Próbowała się wyrwać ale nic z tego. W końcu uległa mu i usiadła niechętnie z powrotem na kanapie. Widać było, że Rogacz zastanawia się nad czymś i zaraz coś powie, tylko musi ubrać myśli w słowa.

- Co chcesz?

- Ja tylko chciałem wiedzieć dlaczego akurat on?

Lily zmarszczyła brwi. O kogo mu na Merlina chodzi? A no tak. Już jasne. Mówił o Severusie, z którym dalej się przyjaźniła. Czy czuła do niego coś więcej? Nie potrafiła stwierdzić.

- Jesteśmy przyjaciółmi jeszcze zanim chodziłam do Hogwartu. Zanim ty mnie poznałeś.

- Ale on jest Ślizgonem - powiedział z obrzydzeniem - Jest niebezpieczny. Interesuje się czarną magią i zadaję się z takimi jak Lucjusz. Gryffoni są inni.

- James! Przestań być zazdrosny i nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy

- Sądzę, że nie powinnaś...

- Nie będziesz mi mówić z kim mam się przyjaźnić a z kim nie! Co ja jestem, małą dziewczynką nie umiejącą o siebie zadbać?

- Lily, ja po prostu...

Nie dokończył, bo do pokoju wspólnego weszły Susan, Alice i Jenny. Rozmawiały o czymś ze sobą, lecz od razu przerwały widząc Jamesa i Lily na jednej kanapie. Rudowłosa nagle wstała ze złością w oczach. Gryffonki które przed chwilą weszły przypatrywały się ze zdziwieniem scenie, która odbywała się przy kominku. James bezradnie patrzył ja Lily wchodzi po schodach do dormitorium. Usłyszał jak na odchodne powiedziała coś w stylu "dupek" zapewne skierowane właśnie do niego. Potem słychać było trzask drzwi do dormitorium. James tempo patrzył się w płomień. Co on właściwie takiego zrobił? Ta dziewczyna chyba za łatwo się wkurzała...

- Coś ty jej zrobił?! - usłyszał nad sobą głos trzech obużonych Gryffonek.

- Zadaje sobie to samo pytanie.

- No faktycznie, w sumie nic się chyba nie stało. Lily poprostu rozzłoszczona wybiegła na górę nazywając cię dupkiem. Powiedz mi jeszcze, że to było dla żartów - odezwała się Susan.

James zrozumiał dlaczego dziewczyna mogła się obrazić, ale to było bez sensu. Jednak postanowił nic nie kryć przed Gryffonkami bo i tak mu nie odpuszczą.

- No wiecie, chciałem ją ostrzec przed Smarkiem. Przyjaźnienie się z nim jest... - tutaj zrobił przerwę szukając odpowiedniego słowa - niebezpieczne.

Gryffonki parsknęły śmiechem. Przecież Lily zna się ze Snapem od dawna. Ten na pewno nie zrobi jej żadnej krzywdy.

- Słuchaj, Potter. Nie powinieneś się wtrącać do tego z kim ona się przyjaźni - powiedziała Jenny.

- To jej sprawa - dodała Alice.

- Ale nie powinna! To Ślizgon - bronił się James.

- Czemu ty musisz być taki zazdrosny.

- Nie jestem zazdrosny - powiedział urażony.

- Dobra dobra, my cię już dobrze znamy.

Do pokoju wspólnego weszło kilku uczniów w tym Syriusz, Remus i Peter. Zobaczyli Jamesa otoczonego przez grópkę Gryffonek. Nie wyglądało to jak zwykła rozmowa. Dziewczyny miały niezadowolone miny a Rogacz widocznie się bronił. Huncwoci postanowili mu przyjść z pomocom.

- Co się stało? - spytał Łapa stając obok dziewczyn z resztą paczki.

- Potter wytykał Lily, że nie powinna się przyjaźnić z Severusem - odpowiedziała Susan.

- Bo nie powinna - odezwał się ponownie, jednak szybko tego porzałował bo został spiorunowany wzrokiem przez Gryffonki.

- Tak się nie robi! - powiedziała Alice.

- No ale przecież to nic takiego złego... - odrzekł nieśmiało Peter.

- Snape interesuje się czarną magią i zadaje się z różnymi złymi osobami - dodał Lunatyk.

- Dziękuje za poparcie!

- Macie zero wyczucia! Tak się po prostu nie robi, przecież sama decyduje z kim się przyjaźni a wy nie macie na to wpływu! - wybuchła Jenny.

- My się o nią martwimy.

- Ona umie o siebie zadbać.

- Smark nie jest osobą wartą zaufania.

- To Lily o tym decyduje.

- O czym decyduję?

Wszyscy odwrócili się w stronę, z której usłyszeli głos rudowłosej. Dziewczyna stała z założonymi rękami za kanapą i podeszła do nich.

- Mówimy im właśnie, że James zachował się źle.

- O Merlinie, to tylko Huncwoci. Do nich to nigdy nie dotrze.

- TYLKO Huncwoci? - odezwał się urażony Łapa.

- TO było złe zachowanie - dodał Rogacz.

- Teraz bardzo nam przykro... - odezwał się Lunatyk pojmując, co planuje James i Syriusz.

- Tak nie powinno się robić.

- Panowie, przecież to tylko dziewczyny, one tego nigdy nie zrozumieją.

Peter wpatrywał się w nich, nie wiedząc co powiedzieć. Dziewczyny popatrzyły po sobie.

- Jak tak można, zero wyczucia.

W końcu James ryknął śmiechem, a za nim Remus i Syriusz. Dziewczyny w mig pojęły, że to było dla żartów i zaczęły również się śmiać. Pokój wspólny Gryffindoru wypełnił głośny, szczery śmiech.

- Jesteście niemożliwi.

***

Oto już trzeci rozdział mojej opowieści! Jest nieco krótszy, ale starałam się go szybko dodać. Bardzo dziękuje tym, co gwiazdkują i komentują moje rozdziały, motywuję mnie to do pracy! mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, zachęcam do zostawienia komentarza i gwiazdki :)




Huncwoci - Bez TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz