Łapa

1.6K 154 3
                                    

   Wszyscy wciąż krzyczą i gwiżdżą. Gdy spoglądam w jego oczy, on tylko robi skwaszoną minę i wychodzi.  Za każdym razem to samo. 

  Nie patrząc na Dorcas i resztę rozwrzeszczanych gryfonów wychodzę szybko, wciąż z butelką piwa kremowego w ręce, z dormitorium. Siadam na schodach i staram się pozbyć wszystkich myśli z głowy. Mam ochotę coś rozwalić, ale ostatnie czego chcę to konfrontacja z Mcgonagall. 

  Moje myśli wciąż krążą wokół Remusa. Jedyne co czuję to złość. Złość na Lunatyka a może i na siebie. Wciąż zastanawiam się dlaczego.

  Dlaczego? Dlaczego Dlaczego?

  Dlaczego nie może mnie chociaż raz wesprzeć? 

 Zadaję sobie te pytania, jednak nie wiem czy o to naprawdę mi chodzi.  Nie mam pojęcia czemu pocałowałem Dorcas. Może chciałem aby wreszcie mnie zauważył?

 Z zamyślenia wyrywa mnie skrzeczący głos Merwyna Złośliwego:

-Co się stało? Jakieś  niepowodzenia?- pyta z ociekającym szlamem sarkazmem.

-Jeśli chcesz przetrwać w jednym kawałku to radzę się zamknąć- odwarkuje.

  Jeżeli portrety potrafią być rozsądne to ten najwyraźniej był, bo wiedział, że jako obraz tej walki nie wygra.

Jakieś niepowodzenia? Tak, zdecydowanie tak. Nie rozumiem swych uczuć, ale wiem, że to co czuję jest złe. Nie mam pojęcia o co chodzi. Zwalam wszystko na niego, ale może wina leży po mojej stronie. 

 Odrzucam od siebie te myśli i podnoszę się odstawiając pustą już butelkę po piwie. Rzucam ostatnie złośliwe spojrzenie na Merwyna, który z pewnością nie może znieść tego szantażu. Wmawiam sobie, że wszystko jest dobrze, że jestem normalny i kieruję się w stronę sypialni.

----------------------------------

Przepraszam, że ten rozdział jest tak krótki, ale chciałam go jednak podzielić na dwie części, więc wrzucam od razu ;)

Wolfstar. Znalezione DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz