Lunatyk

1.4K 165 4
                                    


   Siedzę na lekcji transmutacji nieudolnie próbując rzucić na kota zaklęcie. Mimo wszelkich starań myślami jestem daleko stąd. Przypominam sobie wczorajszy dzień, chociaż wiem, że nie powinienem.  Myślę o tym wszystkim i mam już dość. Nic z tego nie rozumiem i postanawiam odpuścić. Skupiam się na zadaniu, które mam do wykonania i z pozytywnym skutkiem rzucam na zwierzę zaklęcie. W tym samym momencie nauczyciel oznajmia koniec lekcji. Biorę pod pachy moje rzeczy i wychodzę z sali. Przed wieczorną ucztą postanawiam pójść na chwilę do biblioteki.

   Gdy spoglądam na zegar uświadamiam sobie jak dużo straciłem tu czasu. Na uczcie już pewnie nikogo nie będzie a odnalezienie huncwotów będzie niemożliwe. Odkładam książki w pierwsze lepsze miejsce mając nadzieję, że uniknę oburzenia bibliotekarki i kieruję się w stronę wielkiej sali. 

  Oczywiście zastaję tam grupkę czarodziejów do której nie należą moi przyjaciele. Chwytam szybko kanapkę w rękę i biegnę ich szukać. Na korytarzu znajduję Rogacza i Łapę rozmawiających i śmiejących się. 

  -Patrzcie, Lunatyk żyje!- mówi wciąć się śmiejąc James na co ja przewracam oczami.

  -Utknąłem w bibliotece.

  Dźwięk jaki wydaje mój brzuch uświadamia mi jak bardzo jestem głody, więc łapczywie wgryzam się w kanapkę, którą trzymam w ręku.

-Wilczy głód co?- głos Syriusza sprawia, że podskakuję.

 Wpatruję się w jego szare oczy trzy sekundy i jest to o trzy sekundy za długo. Ze wszystkich sił staram się chrząknąć i wywrócić oczami w naturalny sposób, jednak w efekcie nie wiem jak to wyszło. Na szczęście chyba nikt nie zwraca uwagi na moje nieudane próby aktorstwa, bo właśnie przechodzi Lily. Rogacz gwiżdże na tyle głośno aby nie była w stanie się nie odwrócić choćby po to aby zwrócić mu uwagę. James puszcza nam oko i podchodzi do dziewczyny. Wraz z Łapą siedzimy  w ciszy na parapecie przyglądając się jak znikają w oddali. Milczenie te z pewnością można nazwać niezręczne ,jednak żadne z nas albo nie ma nic do powiedzenia albo, jak w moim przypadku, nie potrafi ubrać swoich myśli w słowa. W końcu jednak zbieram się w sobie odwracam się do niego. A on patrzy na mnie. Zapominam języka w gębie i potrzebuję chwili aby poukładać sobie wszystko.

 -Powiedz mi o co w tym wszystkim chodzi- w końcu wyduszam z siebie.

 Jego odpowiedź, a właściwie jej brak, szokuje mnie. Sam nie wiem czego się spodziewałem. Może potwierdzenia, że to tylko ja sobie coś wyobrażam. Powinienem się cieszyć, że ze mną jest wszystko w porządku, ale jednak nie daje mi to spokoju. 

W końcu unosi głowę i patrzy na mnie w sposób, którego nie potrafię odczytać.

-Ja ma ci wyjaśnić o co tu chodzi? Za każdym razem. Za każdym cholernym razem, gdy próbowałem zwrócić twoją uwagę ty odpuszczałeś. Odchodziłeś. Uważasz, że nic się nie stało. Że wszystko jest normalne. I wiesz co? Może i jest. Może to ja nie jestem normalny

  Patrzy na mnie wyczekująco a je nie mogę wydusić z siebie ani słowa, mimo że  w głowie pojawia mi się miliony myśli. Zwiesza głowę i odchodzi. 

-Nie odpuściłem- szepczę nie wiedząc czy słyszy moje słowa.


Wolfstar. Znalezione DuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz