Chapter 3.

1.4K 65 11
                                    

Może i Malik był najprzystojniejszym chłopakiem w szkole.
Może jeżeli pisał do jakiejś dziewczyny, to było to uznawane za wielkie wyróżnienie.
Może i nawet mi się podobał, ale nie powiem tego na głos.
Ale do cholery jasnej, nikt tak nie nakurwiał do mnie wiadomościami, jak on! To już stawało się naprawdę irytujące, zwłaszcza, że próbowałam oglądać film. Scott był na mnie wściekły, więc w końcu wyłączyłam telefon i schowalam go do szafki obok łóżka.

-Myślę, że to już jest miłość. - odezwał się, kiedy chowałam urządzenie.

-Myślę, że ręka go już po prostu boli. - burknęłam, odpauzowując film.

-W sumie taa, ten stan jest bardzo frustrujący. - wybuchnęliśmy śmiechem.

-Chodźmy coś zjeść, tak czy siak nie obejrzymy tego filmu. - Wstałam z łóżka, a przyjaciel za mną. Kiedy zeszlismy na dół, okazało się, że rodzice wyszli do znajomych. Wyciągnęłam więc z barku coś mocniejszego.

-Whisky? Przecież to smakuje jak siki. - brunet skrytykował mój wybór. Spiorunowałam go wzrokiem.

-Z colą smakuje jak napój Bogów. I nieźle kopię. - Rozlałam trunek do dwóch szklanek, następnie wyciągnęłam z szarej lodówki colę. Scott obserwował mnie uważnie, siedząc na krześle przy wyspie kuchennej. Kiedy dodałam do tego jeszcze po dwie kostki lodu, brunet chwycił za jedną z nich.

-Za Malika - Stuknęliśmy się. Oczywiście spojrzałam na niego z politowaniem za nieudany toast.

-Nie wymysliłeś niczego kreatywniejszego? - mruknęłam po opróżnieniu szklanki.

-Ja już shipuję Zanel, kocie. - mrugnął do mnie, na co przewrociłam oczami i zabrałam się za nalewanie kolejnych drinków.

***
-Mój telefon zamienił się w wibrator. - przed oczami rozmazywały mi się wszystkie literki na wyświetlaczu, więc nie rozczytałam powiadomień po włączeniu urządzenia. Próbowałam wyostrzyć sobie obraz, ale słabo mi szło. - Ups. Chyba coś kliknęłam. - Scott przyczołgał się do mnie i oparł o szafkę.

-Wysłałaś okejkę dla Malika.

-Kurwa. - spróbowałam go jakoś za to przeprosić, ale chyba nie wyszło.

Chanel Troye:
Psebrakszam, niexjcąxy.

Zamrugałam parę razy, ale procenty wypite dzisiejszego wieczoru, nocy, czy która tam jest godzina, nadal nie dały mi "wyzoomować" obrazu.

-Scott, co on odpisał? - przyjaciel nachylił się nad moją komórką, po czym wydukał:

Zayn Malik:
Jak dużo wypilas? Martwię się.

Chanel Troye:
Chuh cie to obxhodzi lol

-No i chuj go to obchodzi, co nie? - Scott pokiwał energicznie głową. Po chwili usłyszałam swoją ulubioną piosenkę i zaczęłbym tańczyć, gdyby nie to, że miałam ją na dzwonku.

-Słucham? - odebrałam.
-Gdzie jesteś, Chan? - Jezusmariakurwaco, to Malik.
-Co Pana obchodzi moje miejsce zamieszkania? - powiedziałam w miarę poważnym tonem.
-W domu? - kurwa, zdradziłam się nieświadomie. Jutro rano będę przeklinała swoją głupotę.
-Kssz, coś przerywa, muszę kończyć, adios! - rozłączyłam się.

-Kto to był? - Scott wstał z ziemi i poszedł do salonu, a ja za nim.

-Hydraulik. Dostawca pizzy. Nie wiem, w sumie to nikt ważny. - położyłam się na kanapie. - Tylko Zayn.

-Aha? - zaśmiał się. Ok, on miał zdecydowanie mocniejszą głowę ode mnie. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. - Jest szybciej niż się spodziewałem, idź otwórz.

-Jeżeli to on, to Cię zabiję. - Wstałam i podeszłam do drzwi. Byłam gotowa na przyjęcie Zayna, ale widok przede mną mnie zaskoczył.

-Dobry wieczór, Pepperoni z podwójnym serem, 5 dolarów się należy.

***
Czytałam gdzieś w internecie, że najlepszym sposobem na kaca jest spacer. A że nie miałam czasu na bezczynne chodzenie, postanowiłam trochę pobiegać. Ubrałam się w czarne legginsy z Nike, czarną bluzę z logiem Green Day, oraz czarne Roshe. Może wyglądam, ale nie jestem gotką, czy Emo. Ja mam po prostu słabość do tego koloru. Włosy spięłam w kucyka, założyłam słuchawki, odpaliłam ulubioną playlistę i wybiegłam z domu. Pokierowałam się do Central Parku, gdzie było stosunkowo mało ludzi, jak na sobotnie południe.
Przemierzałam tak kolejne uliczki, aż nie wbiegłam na kogoś, przewracając się przy tym.

-Jasna cholera! - syknęłam, łapiąc się za kostkę.

-Chanel? - Zayn ukucnął przy mnie, dotykając delikatnie mojej nogi.

-Nie dotykaj! - jeknęłam, strzepując jego dłoń.

-Muszę cię zabrać do lekarza. - podłożył mi ręce pod plecy i tyłek, chcąc mnie unieść.

-Malik! - chciałam zabrać jego dłoń, ale mi nie pozwolił.

-Daj sobie pomóc, Troye. - przewróciłam oczami, dając mu się podnieść. Szliśmy w ciszy do parkingu, gdzie stała jego nowiuśka BMW.

-Masz z tego wielką satysfakcję, prawda? - spytałam, gdy stawiał mnie na ziemi.

-Mam ogromną satysfakcję... - scisnął mój pośladek, aż wciągnęłam gwałtownie powietrze. -... że mogę Ci pomóc. - z dzikim uśmiechem pomógł mi wsiąść, po czym okrążył samochód i wsiadł za kierownicę.

-Jesteś cymbałem.

-Ty też mi się podobasz, niezdaro.

💥💥💥
Nakuriwam koszykówkę na messangerze, hihi

No i zrobiłam zwiastun, bo tak <3

Different || z.m. ✔Where stories live. Discover now