-Nie wierzę w to, co widzę! - zarechotałam i padłam na kanapę, łapiąc się za brzuch i machając nogami w powietrzu. Zayn patrzył na mnie z zażenowaniem i po chwili opadł obok i położył moje nogi na swoich kolanach. Ułożyłam się wygodnie i patrzyłam na profil... blondyna. - To przezabawne - parsknęłam, ale nie śmiałam się już więcej. Co jak co, w blondzie też mu było ładnie.
-Ten zakład był najgorszą rzeczą w moim dotychczasowym życiu. Mam nadzieję, że teraz jako moja dziewczyna będziesz mnie odwodzić od takich pomysłów. - spojrzał na mnie i zaczął delikatnie masować moje kostki, które były lekko obolałe od ostatnich treningów. Wznowiłam swoją karierę w lekkoatletyce. Myślę, że przyda mi się trochę ruchu, zanim pójdę na studia i jedyne co będę robić, to siedzieć i się uczyć.
-Jako twoja dziewczyna nie pozwolę ci się uchlać w trupa tak, że założysz się o to, czy pójdziesz zatańczyć na rurze do klubu dla gejów, albo pofarbujesz włosy na blond. - Wystawiłam mu język, a on przewrócił oczami.
-W sumie, rozważył bym zatańczenie, gdybym kurwa pamiętał o zakładzie i, że mam na niego dwa tygodnie. A na imprezę bym nie poszedł i bym się nie uchlał, gdybym nie był załamany, bo moja miłość mnie unikała - Tym razem ja przewróciłam oczami, a Malik położył się na mnie i zaczął mnie łaskotać. Wierciłam się i wyrywałam, śmiejąc się w głos, aż nie zaprzestał z własnej woli. - Nie możesz się pode mną tak kręcić, to niebezpieczne. - wcisnął się między mnie, a oparcie kanapy i położył głowę na cyckach. Typowo.
-Stanął ci?
-Podoba mi się twoja bezpośredniość. Chcesz sprawdzić? - poruszył zabawnie brwiami, a ja posłałam mu spojrzenie z typu tych wyrażających więcej niż tysiąc "spierdalaj". - Nie chcesz. Czaję, małe kroczki.
-Nie zamoczysz, blondyneczko. - cmoknęłam go w nos, a potem w usta. - Drapiesz.
-Podoba ci się to.
-Ty mi się podobasz.
-Nawet jako blondyneczka? - zmrużył powieki.
-Kocha się za charakter. - Zrobił smutną minę. - A tak serio, to dobrze ci nawet w blondzie.
-O, moja ulubiona parka się migdali! - do pokoju wpadł Scott. - Jasna cholera, coś ty zrobił z głową? Gołąb ci nasrał i nieumiejętnie to roztarłeś?! - James usiadł na fotelu i przyglądał się Malikowi, który schował mi właśnie głowę pod bluzką.
-Pukać byś się nauczył, kosiarko. - mruknęłam w stronę przyjaciela, a chłopaka pogłaskałam po głowie, oczywiście przez bluzkę. - Nie martw się skarbie, on żartował.
-Jeszcze jakbyś to zrobił porządnie i po całości, a nie, zostawić pełno czarnych włosów. Moda na pasemka się skończyła.
-Wybacz, że nie mam umiejętności fryzjerskich w malowaniu włosów, bo wcale nie jestem facetem! - burknął mulat spod mojej koszulki. Ta sytuacja zaczynała mnie bawić coraz bardziej.
-Idziemy do klubu? - wypaliłam, wyciągając głowę Zayna. - Nawet nie uczciliśmy przebrnięcia przez maturę.
-A przefarbujesz mi włosy za te pierdolone dwa tygodnie? - wydął dolną wargę. Przeczesałam jego kudły.
-Przefarbuje słońce, przefarbuje. - cmoknęłam jego czoło. Scott wywrócił oczami i rzucił w nas poduszką.
-Wciąż tu jestem, blondaski.
***
Koniec końców, do klubu się nie wybraliśmy. A to wszystko przez to, że kiedy tylko poszłam do pokoju się przebrać, musiałam w tempie ekspresowym biec do łazienki.
-Scott! Chodź tu! - wrzasnęłam, kiedy okazało się, że nie mam podpasek. Ani nawet jednego, małego tampona. - Teraz!
-Co się... - wpadł do łazienki. - Nie.
-Tak. Idź.
-Nie zrobisz mi tego! Niech twój facet pójdzie! - pokazał na mnie palcem. Do łazienki wbiegł niczego nieświadomy Armani i zaczął się do mnie łasić.
-Idź teraz! Mój facet może pójść z tobą! - chciał się kłócić dalej, ale kiedy sztylety bijące z moich oczu napotkały jego ślepia, bąknął coś pod nosem i poszedł.
-Malik! Idziemy po, kurwa, podpaski! - usłyszałam z dołu i zaczęłam się śmiać.
YOU ARE READING
Different || z.m. ✔
FanfictionMyślałam, że jesteś taki jak oni. Myliłam się. Jesteś inny.