Rozdział 5 - Skończona melodia młodego skrzypka

1.4K 156 33
                                    

Czarneccy nie zareagowali z entuzjazmem na wieść, że Tadeusz postanowił wrócić o Warszawy. Babcia cały czas narzekała, że w Milanówku jest jego dom, którego nie powinien opuszczać. Rodzice Ani, czyli stryj Władek i jego żona Marysia opowiadali nieszczęśliwe historie zaprzysiężonych, próbując obrzydzić chłopakowi konspirację, a ich córka całymi dniami prosiła swojego kuzyna, by został z nimi. Tylko dziadek i Stefan nie odzywali się ani słowem. A Tadeusz nie słuchał próśb i gróźb, ponieważ był przekonany, że podjął właściwą decyzję.

W dzień wyjazdu wszystko było inaczej. Babcia przyszykowała ulubione śniadanie swojego wnuka, ale on nie mógł nic przełknąć, widząc rozpacz w jej oczach. Udawał, że jest pochłonięty jedzeniem świeżego chleba, a tak naprawdę przez cały czas przyglądał się babci. W końcu wstał od stołu.

- Przepraszam - powiedział, przytulając się do niej. - Ale muszę walczyć - dodał po chwili milczenia.

- Niech ci Bóg błogosławi - rzekła, kreśląc znak krzyża na czole wnuka. - Obyś miał więcej szczęścia niż Antoni i Aniela...

W tym momencie w kuchni pojawił się dziadek, oznajmiając, że Tadeusz ma przyjść o niego na rozmowę, nim wyjedzie. Chłopak zdziwił się, bo o ile babcia, która lubiła dużo mówić, była nienaturalnie markotna, o tyle dziadek nigdy nie wypowiedział ani jednego zdanie bezpotrzebnie, więc Tadeusz spodziewał się dyskusji na poważny temat.

Popatrzył niechętnie na śniadanie i stwierdził, że stracił apetyt. Wyszedł przed dom, gdzie zastał dziadka czytającego gazetę. Usiadł na krześle obok niego.

- O czym chciał dziadek ze mną rozmawiać? - zapytał zaciekawiony.

- Co ci Jan powiedział? - powiedział senior rodu, nie odrywając wzroku od artykułu.

- O czym, dziadku?

- O konspiracji.

- Powiedział, że on chce tylko pomagać ludziom, a z konspiracją nie ma nic wspólnego - odparł chłopak, przypominając sobie pierwszą rozmowę ze stryjem.

- Mogłem się tego spodziewać - mruknął do siebie, nie wyjaśniając wnukowi nic więcej.

- Dziadku, może mi dziadek powiedzieć o co chodzi?

Dziadek złożył gazetę na pół, poprawił okulary i westchnął.

- Jeszcze nie teraz. Dowiesz się w swoim czasie. Mogę ci tylko powiedzieć, że konspiracja nie jest prostą sprawą - rzekł i utkwił wzrok w Tadeuszu. - Jestem z ciebie bardzo dumny.

*

Zebrali się w domu Fabiana, gdzie zazwyczaj obywały się spotkania oddziału. Cała rodzina Potockich była zaangażowana w walkę z okupantem, dlatego chętnie udostępnili swoje mieszkanie do potajemnych schadzek. Tadeusz znał całe towarzystwo. Byli tam Stanisław, Fabian i Gustaw, którego przyjaciele także przekonali do konspiracji. Siedzieli przy stole, rozmawiali, śmiali się. Chłopak zdał sobie sprawę, że już od dawna nie spotkał się z nimi tylko po to, by miło spędzić czas. W pokoju przebywali jeszcze koledzy ze szkoły, których Tadeusz kojarzył tylko z widzenia. Rozpoznał w nich Bogdana i Ignacego, którego pamiętał aż za dobrze, bo to on odbił mu pierwszą dziewczynę w 1937 roku. Uśmiechnął się na to wspomnienie.

- Czekamy jeszcze tylko na naszego dowódcę, Anatola - powiedział Stanisław.

- To jest jego prawdziwe imię? - Gustaw parsknął śmiechem. Bogdan zaprzeczył.

- Zazwyczaj się nie spóźnia, coś go musiało zatrzymać...

- Mam nadzieję, że nic się nie stało...

NieśmiertelniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz